Jako szpieg robię to co umiem, szpieguję... Byłem na ochodzie terenu, gdy nagle zobaczyłem Tay'a...
- Ile razy mam ci mówić, że to nie twój teren! - Warknąłem.
- Przestań i tak do was dołączę, tylko muszę jeszcze załatwić kilka spraw. - Odparł.
- Co ty taki zdyszany?
- Obce wilki wkroczyły na wasze terytorium.
- Że co?!
- Obcy. - Powiedział jeszcze raz i zaczął odchodzić.
- A ty dokąd?
- Alfa Greyback mnie wzywa.
- Ten z Inarii?
- Tak. Znowu mają atak tygrysów, a czerwonokrwiści nie dają sobie z nimi rady.
- Nawet Bloodspill?
- Nawet ona.
- To biegnij. Acha, i przekaż Swiftkill, że chcę się z nią zobaczyć.
- Dobra. - Powiedział Tay i odbiegł. Odwróciłem łeb i natychmiast
ruszyłem w pogoń za obcą watahą... Biegli szybciej ode mnie...
Zobaczyłem, że niedaleko jest Vaxanaria...
- Tylko nie ona. - Powiedziałem. Zacząłem je powoli wyprzedzać, zatrzymałem się tuż przed czarną samicą.
- Vixan, co ty? - Zapytała. Natychmiast się cofnęła.
- Spadać! Albo załatwimy to po dobroci, albo porozmawiamy po mojemu. - Warknąłem. Wilki nie odpuszczały...
- No to załatwimy to po mojemu! - Warknąłem i rzuciłem się na grupę.
Nagle zobaczyłem alfę Greyback'a i Tay'a. Przybyli z pomocą. W trójkę
walczyliśmy z rywalami.
<Vaxanaria?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz