Poczułem prawdziwe wsparcie... Vaxanaria wspierała mnie, a ja zacząłem odzyskiwać humor... Uśmiechnąłem się, tym razem szczerze.
- Oni wrócą. - Powiedziałem.
- Wiem...
- Musimy czuwać nad watahą. Biorę pierwszą wartę.
- Dorze, jakby coś się działo wiesz co masz robić? - Powiedziała ziewając.
- Tak, wiem. - Odparłem. Tej nocy akurat nic ciekawego się nie działo,
tylko Lacky nie umiał zasnąć i musiałem opowiedzieć mu bajkę. Poza tym
nic się nie działo. Rano wszedłem do jaskini, gdzie Vaxanaria właśnie
się budziła.
< Vaxanaria? >
przy okazji wstawiania tego opowiadania, chce Was przeprosić za moją nieobecność, już jestem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz