-Yyyyy........No nie wiem czy to dobry pomysł!-wykrzyknąłem przerażony.
-Co masz na myśli?
-No bo... Co jeśli woda jest zimna i się rozchorujemy, a zwłaszcza że nadciąga wojna.
-Anastazja, przecież Cię uleczy.-odparła zdziwiona.
-Noooo...... ale.....
-O co Ci chodzi?- zapytała z troską, a zarazem i z wielkim zdziwieniem.
- No bo... ja...
-No wykrztuś to z siebie!!-wykrzyknęła przerażona.
-Ja,ja,ja,ja,ja....-zacząłem mówić ciurkiem.
-Co się stało mały?! Czy Ty się źle czujesz?- wykrzyknęła bliska płaczu.
-No bo ja nie umiem pływać!- wyprułem się po czym wybuchłem płaczem.
Natilly mnie uspokoiła, po czym zapytała:
-Ale, czy Ty przypadkiem nie jesteś żywiołu wody?
-Tak.- powiedziałem szeptem, jeszcze trochę zapłakany.
- Nauczymy Cię pływać, co Ty na to?
-A mogła byś?- zapytałem patrzeć na nią.
- No pewnie, przecież taki jest mój zawód.
<Natilly proszę dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz