Vixan zaczął atakować jakieś wilki, później przyłączyły się inne 2, po naszej stronie. Zaczęłam atakować tych złych, mocami ognia, wody, kamieniami i wszystkimi innymi. Vixan'owi dobrze szło, temu Tay'owi też, ale ci źli byli silni. Po jakimś czasie walki jeden z wrogów zranił mnie z łapę, więc atakowałam tylko mocami. Vixan jak to zobaczył zaczął atakować jeszcze zacieklej. Później niektóre wilki padły, niektóre ze strachu uciekły, ale większość padła. Przez chwilę nie wiedziałam co dalej. Rozglądałam się, czy ktoś nie kryje się z atakiem z zaskoczenia.
-Wszyscy cali? Vixan? - zapytałam.
-Tak. - odpowiedział.
-Tak, wszystko w porządku. - odpowiedzieli tamci.
-Chodźcie, Anastazja opatrzy nam rany. - powiedziałam.
-Ale nie tzreba. - odpowiedział Tay. -To tylko zadrapania.
-Ale nie możecie zostać w lesie, zaprowadzę Was do jaskiń i odpoczniecie, a nasza medyczka oczyści te wasze zadrapania.
< Vixan, dokończ proszę >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz