czwartek, 30 maja 2013

od Vaxanarii - ,,POZNANIE SZCZENIĄT"


(reakcja Lacky'ego uzgodniona z właścicielką)


Obudziłam się wcześnie. Spojrzałam na szczenięta i zauważyłam, że Harxii z nimi nie ma. Przestraszyłam się, ale nagle spostrzegłam, że nadal jako nietoperz, śpi wśród stalaktytów. Zdjęłam ją i położyłam na skórach dzika i zajęcy, na których spały maluchy. Tam szybko zmieniła się w wilka. Karmiłam szczeniaki. Wtedy Vixan się obudził.
-Hej skarbie. – przywitałam się z nim.
-Cześć. – odpowiedział lekko zaspany pochodząc do mnie i dzieci.
-Wszystkie tak grzecznie spały. Myślałam, że powinny w nocy hałasować.
-Pewnie są na razie jeszcze za małe.
Uśmiechnęłam się.
-Ale się cieszę. – szepnęłam spoglądając na szczenięta.
-Ja też. – odpowiedział.
Patrzyliśmy na szczeniaki, ciągle bardzo podekscytowani ich posiadaniem. Spojrzałam w stronę wyjścia jaskini. Słońce świeciło już prawie ponad koronami drzew, prześwitywało między liśćmi.
-Właśnie, a Lacky? Miał nocować u opiekunki tylko, jak obieca, że wróci o wschodzie słońca.
Vixan spojrzał na zewnątrz.
-No. Już powinien tu być.
-To co, idziemy po niego? – uśmiechnęłam się.
-Może ja pójdę. Ty na razie nie powinnaś się nigdzie ruszać i musisz zostać z małymi. – odpowiedział troskliwie.
-Prosimy… - powiedziałam z błagalnym spojrzeniem.
-Ahh… No dobra. – zgodził się z uśmiechem.
-Hurra! Poznacie starszego braciszka! – powiedziałam do szczeniąt.
-No to chodźmy, ale zaraz… Co ze szczeniaczkami? – zmartwił się.
-Pójdą z nami.
-Ale jak mamy wszystkich tam zabrać, by nic się nie stało i nikt się nie zgubił?
-Ja zaniosę Fatamanę i Harxię, a Ty Elvisa i Omegę.
-Okej.
Wzięłam szczeniaki w zęby, po czym Vixan zrobił to samo.
-Vaxi? – powiedział niewyraźnie (miał zajęty pyszczek)
-Tak? – odpowiedziałam tak samo.
-Czy to aby dobry pomysł?
-Cóż… Natily też ich zobaczy… i też będzie miała niespodziankę… - wymieniałam znów z błaganym spojrzeniem.
-Ohh… Niech będzie. Tylko lepiej uważać. Nie powinny jeszcze opuszczać jaskini. – ostrożnie odparł mój kochany partner.
Wyszliśmy ostrożnie, rozglądając się i chowając maluchy – w końcu trwa stan wojenny. Jaskinia Natily jest dwie jamy obok, więc to trzy kroki. Ze środka słychać było hałasy i głośne śmiechy. Przed jaskinią zatrzymałam się. Vixan prawie na mnie wpadł.
-Co jest?
-Ćsii…
Położyłam szczeniaki przy swojich łapach, tak, by czuć, jakby gdzieś poszły. Wystawiłam głowę do jaskini. W środku Natily i Lacky bawili się w berka z Angel. Waderka szczęśliwie biegała śmiejąc się.
-Hejo! – przywitałam się z uśmiechem ze wszystkimi.
-Cześć!!! – krzyczała córeczka Natily.
-Witaj! – przywitała się wadera.
-Hej mamo! – powiedział Lacky podchodząc bliżej.
Wtedy podniosłam Harxię i Fatamanę, i weszłam do jaskini, a mną Vixan z Elvisem i Omegą. Lacky zatrzymał się i aż mu szczęka opadła, po czym zaczął znów powoli zbliżać się do rodzeństwa.
-Co się sta… - zaczęła Natily, ale zobaczyła maluchy i również podeszła.
Po tym zrobiła to też jej córka. Ja z Vixan’em usiedliśmy obok szczeniąt i uśmiechaliśmy się do siebie.
-Rety, to już one? – uśmiechnęła się Natily, witając z małymi.
-Urodziły się tej nocy, o północy. – wyjaśniłam.
Lacky wciąż oszołomiony w końcu się odezwał.
-Więc to jest moje rodzeństwo? – chyba trochę się ucieszył.
-Tak. Oto Elvis, Twój jedyny brat, i trzy siostrzyczki – Fatamana, Harxia i Omega. – przedstawiłam maluchy wskazując je po kolei.
-Co?! Dlaczego same dziewczyny?! – powiedział z wyrzutami mój synek.
-Nie mów tak, to jest Twoje rodzeństwo, a poza tym na ich płeć nie mieliśmy najmniejszego wpływu.
Lacky skrzywił się i udając obrażonego użalał się:
-Tyle siostrzyczek…
-Oh, jesteś ich starszym bratem i naprawdę wszystko się ułoży.
-Ahh… - mruknął Lacky – Dobrze, że jest jeden basior.
-Ah, Lacky, nie przesadzaj! Właśnie, a dlaczego nie ma nigdzie Mindy i Lestill’a? Poszli gdzieś na polowanie? – zwróciłam się do Natily.
Wadera zesmutniała i oczy zapełniły jej się łzami.
-Natily, przepraszam, co się stało?
Przez chwilę milczała.
-Lestill odszedł. – szepnęła – Mindy jest z nim.
-Jak to? – zapytałam współczującym tonem i usiadłam obok niej.
-Musiał iść gdzieś daleko, do przyjaciela, bo jego żona umiera. Zabrał ze sobą Mindy. – znów szepnęła.
-Ohh… - objęłam ją dla otuchy – spokojnie, wszystko będzie dobrze, on wróci…
-Z kąt wiesz? Pokłóciliśmy się!
-Spokojnie, jest dorosły, poradzi sobie. Ty też poradzisz sobie z Angel. Jesteś silna, dasz radę, pomożemy Ci, wszyscy pomogą.
-Dziękuję. – szepnęła ciągle bardzo smutna – Przepraszam, że tak długo trzymałam Lacky’ego. Poprosiłam, by został, bo Angel płakała.
-Dobrze, nie szkodzi.

< Natily, dokończ proszę >

od Anastazji- Początek zmian w życiu Anastazji

Ciemność, szelesty-boje się ,pomocy!!!!!!!!!!!!!!!!
O nie nigdy już nie będę sprzeciwiała się bogu. Ratunku!!!!!!!!!!!!!Gdzie ja jestem????????????Nie znam tej dzielnicy. Co mnie podkusiło iść o tak późnej porze na spacer??????-jestem niereformowalna. Obiecuje nigdy więcej nie wyjdę na dwór w nocy. Usiądę niema innej opcji zasnę a rankiem poszukam przyjaciół albo wcześniej mnie znajdą. Zasnęłam.

Około 5 usłyszałam kroki. Natychmiast „pognałam” do tamtego miejsca. Za krzakami zobaczyłam Alexis. Uratowana- pomyślałam. Wyskoczyłam za drzewa –zauważyłam mnie.
-Hej, jestem Anastazja. 
-Tak, tak wiem. co ty tu robisz?
-W nocy coś mnie obudziło i „kazało” iść do lasu .Po ok.2godzinach zgubiłam się w ciemności. Dziwne- dobrze orientuje się w terenie a dziś odniosłam wrażenie tak jak by ktoś zabrał mi talent lub zaczarował. Zaraz ….a zresztą nieważne……
-Powiedz ,chętnie posłucham
- Słyszałam kiedyś że w moich prababciach była jedna która miała podobne zdarzenie co ja dziś. Tylko ona zgubiła się w dzień. Tydzień po tym zdarzeniu odkryła swoją nową moc-wszystkie podpunkty para psychologii
-to znaczy?
- Jasnowidztwo - wiedza o zaginionych osobach, lub rzeczach.
Telepatia - bezpośrednie połączenie między dwoma umysłami.
Prekognicja - wiedza o tym co się jeszcze nie zdarzyło, której nie można wywieść z bieżącego stanu wiedzy
Anomalna perturbacja (inaczej psychokineza, PK, lub BMI) - poruszanie przedmiotów (lub inne oddziaływanie na świat fizyczny) wyłącznie siłą umysłu
Nigdy o tym nie słyszałaś?


< Alexis, dokończ proszę > 



od Anastazji- C.D histori Moon

-Moon co ci się stało?- krzyknęłam już z daleka
-wilki mnie zaatakowały
-jakie wilki?
-nie wiem nie znam ich
-usiądź tu zaraz zrobię miksture i będzie wszystko ok
-będę mogła biegać?
- dopiero jutro dzisiaj musisz wypoczywać- owinęłam jej łapę opatrunkiem z wywarem grzybów
-dzięki
-niema za co w końcu to moja praca- uśmiechnęłam się


środa, 29 maja 2013

od Natily- Kłótnia, płacz, gniew, rozstanie

Siedziałam w jaskini razem z córkami. Nagle do jaskini wszedł Lestill.

-Natily...
-Tak? Coś się stało?
-Możesz to źle przyjąć, ale... muszę wyjechać, na bardzo długo.
-Co? No.. no a Angel, a Mindy?
-Zabiorę jedną z nich. Nie chcę, ale...
-Nie! No a gdzie właściwie chcesz iść?
-Mój przyjaciel ma umierającą żonę. Muszę mu pomóc, on mieszka bardzo daleko, nie możesz ze mną iść. To nie bezpieczne.
-Nie pozwolę, byś odszedł gdzieś, skąd nie wrócisz! Na dodatek zabierając jedną z naszych córek!
-Natily, muszę mu pomóc. Ty nie możesz tam iść.
-Ale... Chcesz mnie zostawić?- zaczęłam płakać
-Muszę.-westchnął

Popłakałam się, po czym usiadłam kilka metrów od Lestilla. Nie mogłam uwierzyć, że chce mnie zostawić. Przez może 5 minut płakałam.

-No to idź.- mruknęłam ze złością i zniechęceniem ocierając łzy
-Wrócę, ja...
-Idź, na co czekasz?!- syknęłam jeszcze bardziej zła i oburzona
-Natily, wrócę...
-Nie masz po co! Idź, to koniec!- krzyknęłam wybiegając z jaskini.

ODCHODZĄ!!! ;-(

Gracz Okruszek, właścicielka Lestill'a i Mindy, odchodzi z watahy, z powodu braku czasu na pisanie opowiadań.



Tym samym Natily traci partnera i córkę, a Angel siostrę i ojca.

 
Z NASZEJ WATAHY ODCHODZĄ:

















Lestill

















Mindy




ŻEGNAJ!!!

od Moon- Zaatakowana

Wstałam, wyszłam z jaskini, po czym poszłam upolować coś na śniadanie. Wpadł mi w oko duży, masywny jeleń. Szykowałam się do ataku, jednak gdy już prawie skoczyłam na jelenia, jakiś inny wilk mnie zaatakował, był z wrogiej nam watahy.

-Czego ode mnie chcesz? Zostaw mnie! Pożałujesz
-"Hahaha", ale się boję!
-Wrrrr! A żebyś wiedział!

Drapnęłam wilka w szyję, i to bardzo mocno, prawie poderżnęłam mu gardło. Stanął trzymając się łapą rany, ciężko oddychając. Po pewnym czasie usiadł, oddychał coraz ciężej. Oddaliłam się od niego. Jednak gdy tylko się odwróciłam jakiś inny wilk się na mnie rzucił. Złamał mi łapę i mocno ugryzł w ramię. Byłam mocno zakrwawiona. Wróg odszedł, czołgając za sobą poranionego przeze mnie jego przyjaciela. Leżałam cała we krwi, wszystko mnie bolało. Mimo tego udało mi się dojść do watahy. Na drodze spotkałam Vaxanarię.

-Moon, co Ci się stało?!
-Jakieś wilki mnie zaatakowały... Jednego z nich powaliłam, ale ten drugi...
-Musimy szybko iść do Anastazji!

Vaxanaria pomogła mi dojść do jaskini Anastazji, naszej medyczki. Gdy już doszłyśmy...

<Anastazja, Vaxanaria? Niech któraś z Was dokończy>

poniedziałek, 27 maja 2013

NOWA PARA!!!

 Dalia  i Tay są parą!
  GRATULACJE!!! 


Wasza samica alfa,
Vaxanaria 
 

od Vaxanarii - CD historii Tay'a

Zaśmiałam się i podeszłam do mikrofonu.
-Słuchajcie wilki! Właśnie dowiedziałam się, że Tay i Dalia są parą! Wszystkiego najlepszego dla nich! - powiedziałam z uśmiechem do mikrofonu, po czym się odsunęłam.
-No, świetnie Tay, naprawdę? - pogratulowałam mu.
Wtedy podeszła do nas Dalia.
-Dalia! Gratulacje! - powtórzyłam do niej.

< Dalia, dokończ proszę >
Więc mam napisać w zakładce z parami ,,Dalia i Tay"? :-D

od Vixan'a- CD historii Vaxanarii

Byłem tak podekscytowany. Prawie w ogóle nie ruszyłem mięsa. Cały czas patrzyłem na nasze słodkie szczeniaki. Harxia już pokazała swoje moce... Uśmiechałem się do Vaxanarii... Powoli odtwarzałem wszystko, co się działo... W błyskawicznym tempie nadaliśmy im imiona, praktycznie bez namysłu, ślepo. Już nie mogłem się doczekać jutra. Wspólne zabawy z całą rodzinką w komplecie. Czułem się jak w raju...

< Vaxanaria, dokończ, jeśli chcesz ;-D >

od Tay'a- CD historii Dalii

- Ja się ich boję... <<sarkazm>> Widzisz ich miny? - Zapytałem ze śmiechem.
- Tak. - Odpowiedziała ze śmiechem Dalia. Poszedłem do mojego sprzętu. Był tam też mikrofon. Wziąłem go...
- Hej, hej, hej. Dobrze się bawicie? To mam dla was ogłoszenie. - Powiedziałem. Następnie szeptem zwróciłem się do stojącej obok Vaxanarii. - Czy możesz ogłosić, że ja i Dalia jesteśmy parą? I to najlepiej przez mikrofon!

< Vaxanaria, dokończ proszę. >

SZCZENIĘTA VIXAN'A I VAXANARII!

Vaxanaria urodziła!!!
Oto jej szczenięta i nowi członkowie:










Fatamana, wadera
















Elvis, basior











Omega, wadera








Harxia, wadera


GRATULACJE!!!

od Vaxanarii - NARODZINY

Obudziłam się w nocy, blisko północy. Wszystko przez jakiś okropny ból w brzuchu. Uświadomiłam sobie, że chyba szczenięta się rodzą. Aż mnie zmroziło, to już?!
-Vixan, Vixan! - szepnęłam do niego głośno.
-Co...Co się stało? - przestraszył się.
-To chyba już. - odpowiedziałam krótko.
-Co?... - szepnął zdezorientowany, ale szybko zrozumiał o co chodzi.
-To już! - powtórzył z przejęciem.
Ja zgięłam się, bo znów poczułam ból. 
-Lecę po Anastazję, zaraz tu będę! - powiedział i szybko wybiegł z jaskini.
-Acha. - potaknęłam, choć już był na zewnątrz.
Ból powtarzał się jeszcze 2 razy, aż mój partner wpadł do jaskini wraz z medyczką.
-Już jestem. - powiedziała Anastazja.
Po około 40 minutach urodziły się szczeniaki. Było ich cztery, 3 waderki i samczyk. Jedna była brązowo-karmelowa z białymi elementami umaszczenia, druga biała z niebieskimi plamkami, trzecia czarna z czerwonymi, a chłopczyk ciemny z niebieskimi plamkami. Byłam prze szczęśliwa. Lacky akurat tej nocy spał w jaskini Natily, ale później też zobaczy rodzeństwo. Byliśmy tacy szczęśliwi. Szybko nadaliśmy każdemu imiona, Fatamana, Omega, Harxia i Elvis.
-Wszystkie są zdrowe. Teraz musisz dużo odpoczywać. Zostawię was samych z dziećmi. Gratuluję szczeniaków! - powiedziała Anastazja i poszła.
Patrzyliśmy na szczeniaki jeszcze dłuższą chwilę, aż Vixan postanowił coś na szybko upolować, bym nabrała sił. Po 2 minutach wrócił z młodą sarną. Jedliśmy posiłek ciągle rozmawiając o szczeniakach. Byliśmy jednak tak przejęci, że duża część mięsa została nietknięta. Nagle Harxia zmieniła się w nietoperza i usiadła na sklepieniu jaskini. Ucieszyliśmy się, w końcu nie wiemy jeszcze jakie nasze dzieci mają moce, a to może znaczyć, że ona zmienia się w zwierzęta.Po pewnym czasie wszystkie szczenięta zaczęły się już kręcić, popiskiwać, a my od razu się tym przejęliśmy.

< Vixan, dokończ proszę >

poniedziałek, 20 maja 2013

VAXANARIA JEST W CIĄŻY!

Vaxanaria  jest w ciąży!
Ojcem jest Vixan

Narodziny nastąpią 27 maja (tydzień od opowiadania).


GRATULACJE!!!
Wasza samica alfa,
Vaxanaria

od Vaxanarii - CD historii Vixan'a

Ucieszyłam się. Od razu dostałam napływu odwagi.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się - Ty tak zawsze mnie wspierasz, co ja bym bez Ciebie zrobiła? Czy dałabym radę zajmować się watahą bez Ciebie? To Ty zawsze podnosisz mnie na duchu.
Uśmiechnął się do mnie, a ja do niego. Może naprawdę sobie poradzę? On tak zawsze mnie wspierał i ufam, że nadal będzie.
-No to miejmy szczeniaki. Z Tobą zawsze wyrosną na dobre wilki. - dodałam.

< Vixan? Przepraszam, za długość. Jeżeli chcesz, to nie musisz już dokańczać, ale jak chcesz coś dodać, to proszę ;-) >

od Angel- CD historii Vixana

-Tak, pamiętam... Było ich trzech, jeden cały czarny, inny biało-szary, a ostatni biały z szarym ogonem. Ten drugi nie miał jednego ucha, łatwo by go rozpoznać. Ten czarny miał skrzydła... a trzeci miał taki dziwny naszyjnik...
-Jaki naszyjnik?
-Tak właściwie, to łańcuszek, na jego końcu była fiolka z jakimś eliksirem, miksturą...

<Vixan, dokończ proszę. Bardzo przepraszam za długość>

od Vixan'a- CD historii Vaxanarii

Objąłem ją...
- Masz niską samoocenę na ten temat. Zobacz jak wychowujesz naszego synka! można powiedzieć, że ''wychowujesz'' nas wszystkich. Każdemu zawsze pomożesz, starasz się, żeby było nam jak najlepiej... Będziesz najlepszą mamą na świecie! - Powiedziałem.

< Vaxanaria, dokończ proszę. Przepraszam za długość... >

od Dalii C.D. Tay`a

Zachichotałam cicho.
-Jak wolisz, kochanie.- powiedziałam. Tay uśmiechnął się i powiedział:


Tay?To raczej ja powinnam przeprosić za długość

od Vaxanarii – CD historii Vixan’a

Uśmiechnęłam się do niego.
-Wiesz…-zaczęłam.
-Jak nie to nie, ja naprawdę…
-Ja chcę. – przerwałam mu.
-Na…Naprawdę?! – zdziwił się i ucieszył.
-Tak! Naprawdę! – uśmiechnęłam się.
Vixan ucieszył się i mnie przytulił. Także bardzo się cieszyłam. W końcu puściliśmy się z uścisku i spojrzeliśmy uśmiechnięci na siebie.
-Tylko… - posmutniałam trochę - …czy ja będę dobrą matką? Wiem, że już w sumie jest Lacky, ale… Czy dobrze zaopiekuję się takimi maluchami?

< Vixan, ona znów potrzebuje więcej odwagi, zmotywuj ją! ;-) >

od Vixan'a- Cd historii Vaxanarii

Bałem się... Nie chciałem jej tego mówić...
- Vaxanaria, ja nie mam odwagi... - Powiedziałem.
- Mów, śmiało! - Dodawała mi odwagi...
- Ale jeśli się nie zgodzisz, to...
- To?
- To mów. Przede wszystkim liczy się dla mnie Twoje szczęście. I nic więcej...
- Powiedz o co chodzi! Wyduś to z siebie!
- Vaxanaria, ja... To też chodzi o dobro Lacky'ego... On jest naszym synkiem, i zawsze będę go kochać... ale...
- Ale?
- Vaxanario, ja chciałbym...
- Chciałbyś?
- Nie, za bardzo tchórzę!
- Vixan, możesz mi powiedzieć wszystko...
- Jesteśmy młodzi, ale...
- Ale?
- ...chciałbym mieć...
- Chciałbyś mieć?
- ...szczeniaki. - Powiedziałem. Bardzo bałem się jej reakcji...

< Vaxanaria, dokończ proszę. >

od Vaxanarii - CD historii Vixan'a

Uradowałam się bardzo. Vixan'owi się spodobało, ale fajnie! Tak się bałam, że mu się nie spodoba, ale nie! Ucieszył się!
-Nie ma za co. - odpowiedziałam z uśmiechem na jego podziękowania - Twoje prezenty też są cudowne. Bardzo podobają mi się perły, a kwiatki pachną tak ładnie w całej jaskini. Naprawdę bardzo dziękuję Ci za prezenty, świetne!
Puściliśmy się z uścisku. Spojrzałam na niego, cieszyłam się, że tak spodobał mu się kocyk, którego nadal oglądał.
-Co sie stało? - zapytałam z uśmiechem widząc, że coś chyba chce powiedzieć.
-Co? - zapytał, jakby nie wiedział.
Uśmiechnęłam się i przysunęłam bliżej.
-No mów, co Ci chodzi po głowie? Widzę, że coś Cię męczy. - próbowałam się dowiedzieć.

< Vixan?  Vaxanaria jest ciekawa, dokończ proszę ;-) >

od Vixan'a- CD historii Vaxanarii

Wszyscy cieszyli się, że Angel jest już bezpieczna... Ja również, ale najbardziej martwiłem się o Vaxanarię... Jej skrzydło nie było w najlepszym stanie...
- Vaxanaria, wszystko w porządku? - Zapytałem.
- O mnie się nie martw... Grunt, że Natily i Angel są znów razem...
- Właśnie, skoro mowa o Angel... - Powiedziałem i zwróciłem się do szczeniaczka... - Angel, możesz nam powiedzieć jak wyglądały te wilki, które cię zaatakowały, a potem poraniły twojego tatę? Pamiętasz jak wyglądały? - Pytałem.

< Angel, dokończ proszę. >

od Vixan'a- CD historii Vaxanarii

Uśmiechnąłem się szeroko... Piękny, miękki kocyk... Ręcznej roboty! Musiała się napracować! A zając? Już ani o nim nie wspominam, bo na samą myśl robię się głodny. Nie wiedziałem co powiedzieć, jak podziękować, więc ją przytuliłem i parę razy powiedziałem ''dziękuję''. Miałem jej do zadania bardzo ważne pytanie, ale znów stchórzyłem...

< Vaxanaria, dokończ proszę. >

od Tay'a- CD historii Dalii

Przykuliśmy uwagę tańczących podczas pocałunku. Patrzyli się na nas... Nie chcieli przestać... Czułem, ze zimny pot oblewa mi czoło...
- Dalia... - Szepnąłem.
- Tak?
- Może im powiedzieć, że wiesz... jesteśmy parą? Bo tak gapią się na nas i nie chcą przestać...

< Dalia? Przepraszam za długość... >

sobota, 18 maja 2013

od Vaxanarii - CD historii Natily

Anastazja zabraniała mi nadwyrężać skrzydło, które jakiś czas temu ciężko złamałam i długo się zrastało, ale nie mogłam zostawić Natily.
-Natily! Trzymaj się! - krzyknęłam i wzbiłam się do lotu.
Błyskawicznie podleciałam bardzo blisko nich. Wzięłam Angel w pysk, by Natily mogła lepiej się złapać. Szybko zabrałam małą na górę, do reszty watahy i błyskawicznie wróciłam do Natily.Jeden z kamieni, na których stała odpadł i już nieomalże nie miała podparcia.
-Złap się mnie! - krzyknęłam.
Natily z lękiem spojrzała w dół wysokiej przepaści i zamknęła oczy, po czym wskoczyła łapami obejmując mnie za szyję. Ja równiej złapałam ją łapami, bo jakby teraz spadła - zginęłaby. Było mi bardzo ciężko, ale mocno machając skrzydłami doleciałam na górę. Upadłam na ziemię, a razem ze mną Natily. Angel uradowana przybiegła powitać się z mamą, zapytać, czy wszystko w porządku i podziękować. Natily była bardzo szczęśliwa z widoku córki, bardzo przeżywała jej zniknięcie. Ja podniosłam się lekko podrapana z kamienistego zbocza urwiska i bez słowa przyglądałam się szczęśliwa, że nic im nie jest.

< Dokończy ktoś? Proszę. >

od Natily- Strata

Byłam bardzo załamana i zmartwiona tym, że moja mała Angel zaginęła. Gdy Vaxanaria wygłaszała zebranie, usiadłam pod drzewem i ze spływającymi łzami myślałam o córce. Otarłam łzy. W pewnym momencie zauważyłam zakrwawionego i kulejącego Lestilla biegnącego w moją stronę.

-Lestill, co się stało?- krzyknęłam zatroskana
-Próbowałem...-ledwo oddychał- uratować.. Angel...
-Ale.. Co z nią? Żyje?
-Tak, żyje. Walczyłem z nimi, nie udało się...
-A Angel? Zabrali ją ze sobą?
-Nie, to coś gorszego!

Lestill złapał mnie za łapę, po czym zaciągnął nad przepaść. Stało tam drzewo, którego jedna z gałęzi wisiała niemalże w połowie urwiska długiej na jakieś 20-30 metrów. Na tej gałęzi ledwo co trzymała się Angel.

-ANGEL!!!- wrzasnęłam

Po chwili przybiegła reszta watahy. Spojrzałam na nich z nadzieją, że mi pomogą. Wdrapałam się na drzewo, po czym powolutku zbliżałam się do córki. Wszyscy stali nieruchomo, uważnie obserwowali ruchy Angel. Byłam już bardzo blisko niej. W pewnej chwili niemalże spadła, na szczęście zdążyła uczepić się pazurkami. Jednak po kilku sekundach gałąź ułamała się, a Angel razem z nią spadała. W ostatniej chwili złapałam Angel w pysk, po czym jak najszybciej starałam się zejść z drzewa. Po chwili gałąź złamała się tuż przed nami, a ja trzymając córkę w pysku ledwo zdołałam trzymać się wystających skał.

<Niech ktoś dokończy! >

środa, 15 maja 2013

od Dalii C.D historii Tay`a


Pocałowalismy się. To było niezwykłe uczucie. Do tej pory zamknięte i neidostęne bramy mojego serca otworzyły się i zalała je fala szczęścia oraz miłości. Kiedy skończyliśmy do moich oczu napłynęły łzy szczęścia.


Tay?Sorka za długość. 
 

wtorek, 14 maja 2013

od Vixan'a- CD historii Vaxanarii

Tay i ja mieliśmy fajne zadanie. Z tego co wiem, to kochamy szpiegować... Podszedłem jeszcze do Lacky'ego i pogłaskałem go po głowie. Przytuliłem Vaxanarię i dołączyłem do Tay'a, który już wychodził.
- Ale będzie jazda. - Powiedział już sobie wszystko wyobrażając.
- No nie wiem Tay. - Powiedziałem. - Trzeba być ostrożnym.
- Wiem, stary.
- Mam wrażenie, że ktoś nas obserwuje...
- Stary, wyluzka. Nikt cię nie zje.
- Założysz się? - Zapytałam z uśmiechem. Tay pokręcił lekko głową. - No właśnie. I co?
- A kto cię ma niby zjadać?
- Niedźwiedź?
- Tu nie ma niedźwiedzi. - Powiedział Tay. Gestem pokazałem mu, żeby odwrócił głowę. Jakieś 200 metrów od nas stał niedźwiedź.
- Musimy go ominąć. Na szczęście śpi. - Powiedziałem. I wtedy idąc równo nadepnęliśmy na konar. Niedźwiedź się nie obudził...
- Uff... - Westchnął Tay.
- Masz rację. Przyspieszmy trochę, inaczej się obudzi. - Powiedziałem. - Bezpieczniej będzie wejść na te skały i po nich iść. Przynajmniej nie nadepniemy na konar. - Dodałem. Wskoczyliśmy na skały i zaczęliśmy długo rozmawiać... Nie wiedzieliśmy, że tuż za nami czai się niebezpieczeństwo.
C.D.N.

od Vaxanarii - CD historii Vixan'a

-Cóż, nie możesz zostać Vixan? Co ja bez Ciebie zrobię?!
-Poradzisz sobie! Nie bój się! A my się podzielimy zadaniami, jeden będzie się rozglądać, drugi pilnować...
-Ach, no dobrze. Tylko uważajcie na siebie!

< Przepraszam, za długość, Tay? Vixan? Chcecie coś jeszcze dodać? :-) >

od Vaxanarii - CD historii Vixan'a

Vixan otworzył prezent zdzierając papier zdobyty przez Tay'a, szczerze nie mam pojęcia z kąt. Bałam się, że mu się nie spodoba. W końcu odwinął prezent. Był to złożony z pozszywanych skórek zajęcy kocyk, 3 brązowawych, 2 szarych i 1 białego. Był ciepły i przede wszystkim mięciutki. Miałam nadzieję, że mu się podoba, specjalnie wybierałam te z najmiększym futerkiem. Patrzyłam w bok, bo bałam się reakcji, więc nie widziałam, czy mu się podoba.
-Mam jeszcze coś... - szepnęłam.
Wstałam i przyniosłam mu na kamieniu apetycznie ułożone mięso młodych zajęcy, przyprawione nieco rośliną, którą poleciła mi Anastazja, a ja zdecydowałam, że z mięsem jest pyszna. Na czubku ułożyłam listek majeranku.

< Proszę, ale ja już pisałam, co ona mu chciała dać, o tu ;-) >

od Vaxanarii - CD historii Dalii

-Nie jestem pewna, co do tego pomysłu.
-Ale dlaczego?
-Bo... Boję się o Lacky'sia. Nie chcę posyłać na wojnę mojego syna. Nawet jeżeli przeżyje, ja nie chcę, by czół ból wojny. Ja walczyłam już od wieku 4 miesięcy, i nie chcę, by mój syn też musiał. Nie chcę, by cierpiał na wojnie. To dobry pomysł, ale ja boję się o niego.

< Dalia, nie obrazisz się? :-( >

od Tay'a- CD historii Dalii

Serce chyba mi stanęło. Nie umiałem uwierzyć. Wilczyca, którą kocham odwzajemnia moje uczucie! Przytuliła się do mnie. Ja również przytuliłem ją... Chyba zwróciliśmy niechcący uwagę innych tańczących. Nie przejmowałem się tym. Patrzyłem na jej piękne oczy. Do mojego życia na nowo powróciło szczęście. Przedtem, w tej watasze byłem szczęśliwy, ale to biło wszystko na głowę. Nic nie mogło się równać z tym, co usłyszałem od Dalii... Odzyskałem śmiałość i świadomość. *Na przytuleniu nie może się skończyć...*- pomyślałem. Zbliżyłem się w stronę Dalii... I... Pocałowałem ją!

< Dalia, dokończ proszę. >

od Dalii- C.D. historii Tay`a

Spojrzałam na niego. Byłam w nim zakochana od pierwszego wejrzenia. Myślałam, że to tylko zauroczenie, ale to było coś więcej. Serce zaczęło mi walić jak szalone.
-Ja... Ja ciebie.... Ja ciebie też kocham!- niemal krzyknęłam. Przytuliłam go mocno.


Tay?


poniedziałek, 13 maja 2013

od Dalii -C.D. historii Vaxanarii

Zastanowiłam się przez chwilę po czym zapytałam:
-Może byśmy zorbili pułk małych powstańców? Szczeniaki pomagałyby nam w wojnie kradnąc im plany, ewentualnie jeśli posiadają, to broń.- kilka wilków zaczęło szetać. Vaxi spytała:
-A jeśli któreś szczenię zostanie porwane lub zabite? Nie dopuszczę do tego.- powiedziała stanowczo.
-Co do tego, czy zginą nie musimy się martwić. Każdy wilk może poręczyć za jakiegoś szczeniaka i dać mu część swojej energii. W tedy szczeniak może zginąć dopiero po 72 intensywnych tortur lub po 24 kiedy przetną mu tętnicę, lub zrobią inną śmiertelną krzywdę. Jeśli szczeniak będzie bliski śmierci, poręczyciele wyczują to i mogą przekazać mu część swojego stanu zdrowia, dzięki czemu nic się im nie stanie. Jeśli chodzi o porwanie: poręczyciele też będą to czuli. Zawsze mozna zmienić taktykę i któryś z nich pobiegnie po szczenię. To jak?- zapytałam. Wszyscy zaczęli szeptać i myśleć. W końcu Vaxi powiedziała:


Vaxi?

od Tay'a- CD historii Dalii

*Teraz albo nigdy!* - Krzyknąłem w myślach. Nachyliłem się do ucha Dalii...
- Dalia, ja chcę ci coś powiedzieć...
- co takiego?
- Kocham cię...

< Dalia, dokończ proszę >

od Vixan'a- CD historii Vaxanarii

- Skąd masz papier prezentowy? - Zapytałem oglądając nieotwarte pudełko.
- Tay mi skołował. - Odparła Vaxanaria.
- On umie załatwić wszystko. - Powiedziałem.
- Skup się na otwieraniu. - Powiedziała z uśmiechem Vaxanaria.

< Vaxanaria, czy mogłabyś w opowiadaniu określić jaki prezent otrzymał Vixan? Skoro on wymyślił prezenty dla ciebie, to ty wymyśl dla niego. Dokończysz? >

od Vixan'a- CD historii Vaxanarii ''ZEBRANIE''

- Zgadzam się. Trzeba wysłać szpiega. - Powiedziałem.
- Ale którego?
- Tay, narada. - Westchnąłem. Odeszliśmy nieco dalej.
- Oni są niebezpieczni. Ja będę stał na czatach, a ty się rozejrzysz. - Powiedział Tay.
- Dobry pomysł. - Odparłem.
- Dzięki, stary. - Odpowiedział. Poszliśmy z powrotem do watahy.
- Ustalone? - Zapytała Vaxanaria.
- Tak.
- I jaki werdykt?
- Idziemy razem! - Krzyknęliśmy chórem.

< Vaxanaria, dokończ proszę. >

od Dalii- C.D. historii Tay`a


Tay spytał mnie czy z nim zatańczę. Momentalnie się zarumieniłam, chociaż nigdy mi się to nie zdarzyło. Szeptem powiedziałam:
-Ale ja nie umiem...- było mi wstyd. Tay uśmiechnął się i powiedział:
-Poprowadzę cię. Ufasz mi?- zapytał.
-Dobrze.- uśmiechnęłam się i dołączyliśmy do grupy tańczących. Patrzyliśmy sobie uśmiechnięci w oczy. Tay był świetnym tancerzem. Niemal zatonęłam w rytmie tańca. Tay nachylił się by coś powiedzieć...


Tay? 
 

od Vaxanarii - ,,ZEBRANIE"

Wyszłam przed jaskinię i wspięłam się po drzewie na wysoki głaz. Zawyłam z całych sił kilkanaście razy w różne strony. Aż słabo mi się zrobiło. Zeszłam na dół i postanowiłam czekać. Po ok. 10 minutach część wilków się zebrała.Weszłam na stertę skał, tak, że byłam wyżej.
-Słuchajcie kochani. Jak wiecie nasza wataha jest obecnie w stanie wojennym i nie jest najlepiej. Zebranie to odbywa się z powodu z tą wojną związanego, a mianowicie braku części członków watahy. Jak widzicie, część nie przyszła i podejrzewamy porwanie. W dodatku porwana została też Angel, córka Natily. Jestem z tego powodu bardzo zaniepokojona i zdenerwowana. Ogłaszam, że już nie będziemy brać biernego udziału w bitwach. Bierzemy sprawy w swoje łapy! Nie damy sobą pomiatać! Nie pozwolimy się terroryzować i zastraszać! Nie skrzywdzą nikogo z mojej watahy! Damy radę!
Po mojej przemowie zeszłam z podwyższenia i zaczęłam planować.
-Słuchajcie, potrzebujemy jakiejś strategii. Zebrałam już kilka planów, ale chcę, byście powiedzieli mi jaką macie opinię na ich temat.
-Tak?
-Otóż Moon miała pomysł, by Natily pomogła mocą roślin. Mogłabyś?
-Pewnie.
-Jest też pomysł, by wysłać szpiega. Później zakraść się do wrogiej watahy i spróbować odbić porwanych.
-Może się udać.
-Ale musimy trzymać się razem. Całą watahą wyruszymy i będziemy walczyć. Nie wiem tylko co ze szczeniętami. Natily musi iść na wojnę, bo jej moc jest nam wyjątkowo potrzebna. Kto zostanie ze szczeniętami?

< Ma ktoś jakieś pomysły? Mogą być krótkie opowiadania, rzucajcie pomysły na strategię! >



od Vaxanarii - CD historii Natily

-Co?! - zdenerwowałam się.
Miarka się przebrała. Żeby porywać szczeniaki! Toż to jakieś bezduszne dranie! Nie skrzywdzą szczeniąt, nie pozwolę!
-Na pewno chcą nam grozić. Może chcą żądać byśmy się poddali w zamian za Angel? Na pewno chcą nam grozić! Na pewno! - powtarzałam wściekła.
Natily płakała. Bała się o córkę. Podeszłam do niej i usiadłam obok.
-Spokojnie. Nie damy jej skrzywdzić. Nic jej nie zrobią, dopilnuję tego, obiecuję! - starałam się ją uspokojić, ale sama nie wierzyłam, czy zdołam dotrzymać obietnicy.
Wstałam jeszcze bardziej wściekła na tych drani.
-Dosyć tego! Najpierw mój syn, potem Angel. Oni chcą zabrać nam to, na czym nam zależy, byśmy czuli się bezradniejsi. Nie możemy na to pozwolić. Już koniec dobrodusznej obrony i uników, czas coś zrobić. Nie damy sobą pomiatać! Zakończymy to z godnością! Damy radę!
-Ale oni są liczniejsi i silniejsi! Nie daj się ponieść emocją! - przywracał mi9 rozum Vixan.
-Wiem. - posmutniałam - Ale musimy coś zrobić! Zwołamy zebranie i uzgodnimy strategię. Musimy działać!

(chodzi o to samo zebranie, co w CD historii Moon i Drake'a)

od Vaxanarii - CD historii Drake'a

Od razu przez myśl przeszło mi najgorsze, ale starałam się zachować spokój.
-Może... Nad jeziorem. - rzuciłam krążąc po jaskini, myśląc nad tym.
-Nie ma ich tam.
-Na polanie.
-Też.
-Może przy górach?
-Nie.
Odwróciłam się szybko do nich.
-Już wiem. - powiedziałam po chwili. - Nie damy sobą pomiatać, przeszukamy tereny i idziemy do tamtej watahy.
-Ale może się znajdą. - nie traciła nadziei Anastazja.
-To wojna. - zwróciłam się do niej - Mogą się znaleźć, ale i tak prędzej czy później musimy to zrobić, a to jest okoliczność, w której musimy działać. Nie możemy pozwolić, by coś im zrobili.
-Ale z kąt pewność, że tam będą? Nie jest nas na tyle dużo, by atakować. Jeżeli ich tam nie ma, zginiemy. - powiedział Vixan.
-Wiem. - Odparłam, trochę nieodpowiedzialnie - Dlatego najpierw przeszukamy tereny, ale jak dla mnie tam będą.
-Ale... Gdzie mielibyśmy iść? - zapytała Natily.
-Mają kilka watah. - dodałam i się znów zamyśliłam.
-Która jest najbliższa? - rzuciłam pytanie.
-Chyba ta przy wodospadzie. Reszta granic jest bezpieczniejsza. - powiedziała Alexis.
-Więc tam ruszymy. Można by wysłać szpiega...
-Ja mogę. - zgłosił się Vixan.
-Nie! - powiedziałam i podeszłam do niego - Potrzebuję Cię, nie może nic Ci się stać.
-No to ja. - powiedział po chwili Tay.
-Ale... - rzuciłam. -Ach.. Chyba musisz.
-Więc co robimy? - zapytała Moon.
-Tay pójdzie ich obserwować, a  reszta przeszuka tereny. Jeżeli ich nie znajdziemy, pójdziemy do tamtej watahy ich znaleźć.
-Tak po prostu? - powiedziała Natily.
-Ukryjemy się, przeszukamy lochy.
-A jak nas nakryją? - zapytał Vixan, widocznie przeciwny takiemu postępowaniu. - Co wtedy?
-Wtedy zginiemy. - westchnęłam.
-Nie koniecznie chce mi się ginąć. - powiedziała Anastazja, chcąc powiedzieć, że plan jej się nie podoba.
-Jakie mamy inne wyjście? - zapytałam oczekując pomysłów, choć lubię sama planować.
-Może... Jednak wezwiemy sojuszników? - zaproponowała Moon.
-Nie chcę nikogo w to wplątywać. Dosyć tego, zaraz zebranie. Powyję jeszcze trochę, może po prostu odeszli gdzieś dalej i nie słyszą. Zaraz poważnie wszystko obmyślimy.

od Vaxanarii - CD historii Moon

-To nawet fajny pomysł. - przyznałam i otarłam łzy.
-Naprawdę? - ucieszyła się.
-Tak! Zaraz zwołam wszystkie wilki, musimy w końcu obmyślić strategię!
Wybiegłam z jaskini, by sprawdzić, czy wszyscy są, by urządzić zebranie.

(przepraszam za długość, niedługo będzie zebranie)

od Tay'a- Dla najlepszych przyjaciół...

W mojej jaskini było już wszystko gotowe.
- Ale będzie niespodzianka! - Krzyknąłem. Pod wieczór poszedłem szukać całej watahy. Wspiąłem się na górę mojej jaskini i zacząłem ''kazanie''...
- Vaxanaria i Vixan mają dziś urodziny. Prezencik się należy, no nie? Dlatego w mojej jaskini urządziłem czadową balangę, brakuje tylko was! Dlaczego akurat w mojej jaskini? Bo jest duża Wiem, że mamy wojnę i w ogóle, ale nie możemy siedzieć w napięciu i czekać na wroga. Więc idźcie się odstawić i za godzinkę spotykamy się tu. Ok? - Zapytałem.
- Ok! - Odparli wszyscy chórem. *No to pora iść po stare płyty i jakieś światło.*- powiedziałem w myślach. Po godzinie, gdy wszyscy byli gotowi i wchodzili do jaskini poszedłem szukać jubilatów. Znalazłem ich!
- Cześć Tay! - Krzyknęli.
- Ufacie mi? - Zapytałem.
- Em... Tak... - Odparli niepewnie.
- To super! - Odpowiedziałem i wcisnąłem im na oczy opaski. Zaśmiałem się pod nosem. - Witam. Jestem państwa przewodnikiem. Miłego zwiedzania. - Powiedziałem.
- A co mamy zwiedzać, skoro nic nie widzimy? - Zapytała Vaxanaria również śmiejąc się.
- Ciemność. - Odparliśmy razem z Vixan'em. Wszyscy zaczęli się śmiać. Prowadziłem parę do jaskini. Na miejscu zdjąłem im opaski. Zobaczyli wystrojoną jaskinię, pięknie i elegancko wyglądających przyjaciół, oraz mnie jako DJ-a.
- Oto wasza impreza urodzinowa! - Krzyknąłem. Wszyscy zaczęli tańczyć, a ja zasiadłem za płytami. Włączyłem automat, bo chciałem poprosić wilczycę marzeń do tańca. Podszedłem do niej...
- Em... Dalia... Czy chcesz ze mną zatańczyć? - Zapytałem jąkając się.

< Dalia, dokończysz? >


niedziela, 12 maja 2013

od Moon- CD historii Vaxanarii


-Nie wiem, co w takim razie możemy zrobić...-westchnęłam- Chociaż... Mam pewien pomysł!
-Tak? A jaki?
-Natily potrafi tak jakby "rozmawiać z roślinami", no nie?
-Tak...
- Mogłaby przecież jakoś im to przekazać, żeby zaatakowały wroga. To może być głupi pomysł, ale być może skuteczny. Moglibyśmy wtedy spowolnić wrogów, dałoby nam to przewagę. Co o tym sądzisz?

<Vaxanaria, dokończysz?> 
 

od Natily- CD historii Vaxanarii


-Tak. - odpowiedziała Vaxanaria. - Dobrze, że nic mu nie jest.
-Szczęście, że nie udało im się go porwać. Nie wiadomo, co mogłoby mu się stać.- odparłam
-Racja. Mogliby go zabić.- powiedział Vixan

Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. W pewnym momencie zauważyłam, jak jakiś malutki szczeniaczek wchodzi do jaskini.

-Mindy!- podbiegłam do córki- Co Ty tu robisz?- szepnęłam
-Angel gdzieś zniknęła...- odpowiedziała cieniutkim głosikiem
-Jak to? No a... Gdzie tata?
-Tatuś poszedł jej szukać...
-Zostawił Cię samą?
-Nie... Szybko przyprowadził mnie tutaj, kilka metrów od jaskini. Powiedział, bym poszła do Ciebie
-Co się stało?- spytała Vaxanaria podchodząc do nas
-Moja Angel gdzieś zniknęła- mówiłam z płaczem- Co mam zrobić?

<Vaxanaria, dokończ proszę> 
 

od Vaxanarii - CD historii Natily

Lacky tak ślicznie spał. Musiał być bardzo zmęczony, jeszcze nie widziałam, by tak spał.
-A właściwie co mu się stało? - zapytałam w pewnym momencie.
-Jakieś wilki chciały go porwać. - odpowiedziała Natily.
-Co? - zaniepokoiłam się.
-Ciągnęli go gdzieś. - dodał Vixan.
-Naszego Lacky'sia? Czego oni mogli od niego chcieć? Przecież on jest dla nich nie groźny! Myślicie, że żeby nam grozić?
-Może. - odpowiedział Vixan.
-Na szczęście jest już bezpieczny. - dodała Natily.
-Tak. - odpowiedziałam. - Dobrze, że nic mu nie jest.

< Vixan lub Natily, dokończy ktoś z Was? >

od Natily- CD historii Vixana


Gdy Vixan uratował Lacky'ego, ten po pewnym czasie zasnął. Widać, że był wyczerpany i zmęczony, więc mu się nie dziwiłam. Wzięłam szczeniaka na plecy i razem z Vixan'em poszliśmy do jaskini, gdzie była Vaxanaria. Gdy weszliśmy, uśmiechnęła się na widok śpiącego Lacky'ego, po czym po cichu ułożyła go na jego posłaniu. Z uśmiechem patrzyliśmy na szczeniaka, który zwinięty w kulkę słodko spał.

<Vixan, Vaxanaria, niech któreś z Was dokończy> 
 

od Vaxanarii - CD historii Vixan'a



Obejrzałam swoje odbicie w tafli jeziora i zobaczyłam co Vixan włożył mi na szyję. Uśmiechnęłam się. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Śliczne. – powiedziałam szczęśliwa i odwróciłam się do niego.
Trzymał w łapach przepiękny bukiet, który mi podał.
-Oh… - ucieszyłam się i wzięłam bukiet – Nie musiałeś. – i przytuliłam go mocno. – Śliczne, dziękuję. – ciągle nie wiedziałam co powiedzieć.
Kwiaty były piękne i tak cudnie skomponowane, a perły tak śliczne, że nie mogłam oderwać wzroku. Bardzo się cieszyłam. Polizałam go po policzku.
-Teraz pora na mój prezent dla Ciebie. –powiedziałam i trzymając go za łapę poszłam w stronę naszej jaskini.
Miałam nadzieję, że Lacky nie ruszał prezentu. W końcu dotarliśmy przed jaskinię.
-Teraz Ty zamknij oczy. – powiedziałam, a on zaśmiał się i to zrobił.
Przeprowadziłam go do środka. Wszystko było na miejscu.
-Otwórz. – szepnęłam i miałam nadzieję, że będzie mu się podobać.

< Vixan, dokończ proszę >

sobota, 11 maja 2013

od Vixan'a- CD historii Vaxanarii

Szukałem długo prezentu, a znalazłem ich kilka. Upolowałem dla niej młodego jelonka, nazbierałem kwiatów i zrobiłem naszyjnik z pereł, które znalazłem nad pobliskim jeziorem. Pobiegłem do Vaxanarii...
- Cześć Vixan. - Powiedziała.
- Zamknij oczy. - Odparłem. Gdy tylko ów rzecz zrobiła wyjąłem naszyjnik i delikatnie włożyłem jej na szyję. Wyciągnąłem bukiet różnych kwiatków (były różne, ale pasowały do siebie kolorystycznie). Potem złapałem ją za łapę i zacząłem prowadzić (ciągle miała zamknięte oczy) nad jezioro, gdzie znalazłem perły... - Możesz otworzyć. - Powiedziałem. - I co?

< Vaxanaria, dokończ proszę >

od Vixan'a- CD historii Natily

Użyłem swej ulubionej mocy, czyli superszybkości i dogoniłem porywaczy. Rzuciłem się na tego, który bez litości ciągnął mojego syna. Drugiego odepchnąłem i wykorzystałem okazję, by zapytać się Lacky'ego, czy wszystko w porządku...
- Nic ci nie jest? - Pytałem patrząc na zadrapania.
- Nic... - Odparł szczeniak. Objąłem go łapą i przytuliłem.
- Już nikt cię nie skrzywdzi. Obiecuję. - Powiedziałem patrząc na jego rany, które powstały w wyniku ciągnięcia jego delikatnego ciałka po wyboistej drodze. - Pójdziesz teraz z opiekunką do jaskini, i poczekasz tam na mamusię i mnie, dobrze?
- A czemu? - Zapytał szczeniak.
- Jest tu teraz bardzo niebezpiecznie i nie powinieneś się narażać... - Powiedziałem. Lacky pokiwał lekko głową. Było widać, że jest zmęczony. Natily podeszła i delikatnie zabrała już śpiącego szczeniaka.

< Lacky? Nayily? >

od Vaxanarii - CD historii Moon

-Ale...-westchnęłam-Ale ja nie chcę narażać na niebezpieczeństwo innych. Co jak oni wtedy zaatakują też ich? Chociaż nie mogę też na niebezpieczeństwo narażać naszych. Nie wiem co robić, nie chciałam w to wplątywać sojuszników.
Usiadłam i zaczęłam rozglądać się po ścianach jaskini. Nie wiedziałam co zrobić. Czy wezwać pomoc, ale narazić sojuszników i sprowadzić na nich potężniejszego wroga, czy próbować samemu przetrwać wojnę narażając siebie, ale nie sojuszników. Nie mogę doprowadzić do tego, by członków mojej watahy spotkało coś złego, ale jak kogoś wezwę oni też będą musieli walczyć z tymi potężnymi watahami i mogą zginąć. Czy wplątać w tą wojnę innych?
-Ja już nie wiem co zrobić. - odezwałam się po pewnym czasie - Nie mogę pozwolić na śmierć naszych.
Z oczu mimo woli popłynęły mi łzy, ale wiedziałam, że nie mogę panikować w takim momencie.
-Ustalmy to ze strategiem i generałem. - powiedziałam później i odeszłam w kąt jaskini -Oni będą wiedzieli co robić. - dodałam -Niech zrobią naradę, wymyślą argumenty za i przeciw. Cokolwiek.
Wiedziałam, że chyba jednak powinniśmy wezwać pomoc, ale jakoś czułam też, że to nie najlepszy pomysł. To nasza wojna, czy wplątać w to innych? Byłam kompletnie rozdarta. Co robić?

< Moon, co robimy? >

od Moon- CD historii Vaxanarii


-No a nasi sojusznicy? Może by nam pomogli...
-Ale nie wiemy, czy będą chcieli z nimi walczyć.
-Dopóki się ich nie zapytamy, nie dowiemy się tego. Chodźmy do nich!

<Proszę, by dokończyła Vaxanaria. Bardzo przepraszam, że tak krótko > 
 

od Drake`a "Brak..."

Obudziłem się w objęciach Alexis.
- Alexis obudź się! - szeptnąłem do niej.
- Aaach. - ziewała. - Która godzina? - spytała zaspana.
- 7... - odpowiedziałem.
Wstaliśmy i poszliśmy coś upolować. Złapałem sarnę. Kiedy jedliśmy, jakiś wilk zaatakował nas.
- Nie damy Ci posiłku! - powiedziałem zdenerwowany.
- Odejdźcie z tąd! Jeśli nie to pożałujecie tego! - powiedział stray wilk.
My nie odpuszczaliśmy. Ze wszystkich stron wyskoczyły wilki.
- Sami tego chcieliście! - powiedział wilk.
Przeteleprotowaliśmy się do Vaxanarii. Moon akurat wychodziła, ale zatrzymałem ją.
- Witajcie. Co się stało? - spytała Vaxanaria.
- Jakaś wataha zaatakowała nas. - wytłumaczyła Alexis.
- Wataha? - zdziwiła się Moon.
Opowiedzieliśmy o co chodzi, jak wilki wyglądały... Z Vaxanarii zniknął uśmiech. Vaxanaria zawyła. Przybiegł Tay, Vixan i Nataily oraz Anastazja.
- Czemu reszty nie ma? - spytała Vaxanaria.

- Nie wiemy. Od rana ich nie ma. - opowiedzieli wszyscy razem.


 Vaxanaria? Moon? Kto kolwiek

od Dalii- C.D. historii Tay`a

Byłam nieco nieprzytomna. Tay powiedział, żebym zaczekała i sam wybiegł. Byłam słaba, ale na szczęście lek Tay`a zaczął powoli działać. Spróbowałam wstać. Chwiałam się trochę, ale w końcu się pozbierałam i nie chcąc zostawiać ich samych pobiegłam za Tay`em.
-Co robisz!?- krzyknął widząc jak go doganiam.
-Idę z tobą! Za wiele mnie ominęło, żebym przegapiła jeszcze więcej!- idkrzyknęłam i wyrównałam bieg.


Tay?

piątek, 10 maja 2013

od Vaxanarii - CD historii Moon

-Cóż, problem w tym, że nie atakuje nas jedna wataha.
-Co?
-Głównie chciała nas zaatakować wataha mojego synka, ale oni mają sojuszników i to nie 1 czy 2 watahy.
-Co? - zapytała jeszcze raz zdezorientowana wadera.
-Jakiś czas temu miałam wizję. Vixan powiedział, że to może być prawda i okazało się, że tak. Oni mają nie tylko swoją ogromną watahę, ale też 3 sojusznicze równie duże i kto wie, czy nie więcej. W sumie nie zdziwiłabym się jakby było ich jeszcze więcej.
Moon zaczynała już rozumieć, ale widziałam, że ma jeszcze jakieś pytania.
-A tak w ogóle, to chodź za mną, Anastazja poszła na polankę pozbierać zioła do leków. Musi Cię wyleczyć. - dodałam.
Moon i ja poszłyśmy do medyczki, która szybko zajęła się jej ranami. Później z Anastazją pomogłam Moon dojść do jaskini (miała opatrunki i po leczeniu była jeszcze bardziej obolała). Medyczka kazała jej odpoczywać i uważać na rany, które miały się zagoić ok. 2 dni później, dzięki eliksirom. Później poszła kontynuować zbieranie, bo miała jeszcze dużo leków do zrobienia. Ja zostałam z Moon.
-Co do Twojego pomysłu... Nie wiem, czy nasi przetrwają. Oni mają olbrzymią przewagę liczebną i są silniejsi. Chyba lepiej się po prostu bronić. Nie wiem, to zależy, ile watah bierze udział w wojnie. Ale takie decyzje trzeba ustalić ze strategiem, albo generałem. Porozmawiaj z Lestill'em i Dalią.

< Moon, dokończ proszę >


od Moon- Mam plan!


Wstałam dziś bardzo wcześnie. Zanim wzeszło słońce, byłam już na nogach. Wybrałam się do lasu, by upolować coś na śniadanie. Zaczaiłam się na jelenia, lecz kiedy skoczyłam do ataku, w tym samym czasie jakiś inny wilk także to zrobił. Odsunęłam się o kilka kroków, by uniknąć walki, ale wilk wrogim spojrzeniem patrzył się na mnie, po czym zaczął warczeć i zbliżać się do mnie. Również zawarczałam, ale wtedy jeleń, który jeszcze nie był do końca martwy, zaczął uciekać, a na dodatek wróg rzucił się na mnie. Nie zauważył, że zwierzę uciekło, i nadal chciał walczyć o zdobycz. Walka była zacięta. Po może 20 minutach udało mi się powalić wilka. Byłam cała we krwi, ale żyłam. Postanowiłam, że pójdę do medyczki, by opatrzyła moje rany. Jednak po drodze zaatakował mnie inny wilk. Po walce nie miałam zbyt dużo siły, by się wyrwać. Basior chwycił mnie zębami i zatargał do swojej watahy. Zaczołgał mnie do "lochów", była to jaskinia z tak długimi i wysokimi stalaktytami i stalagmitami, że przypominały kraty więzienne. Gdybym próbowała je zniszczyć, cała jaskinia by się zawaliła. Byłam uwięziona, myślałam, że do końca życia. Jednak wpadłam na pewien pomysł. Ponieważ potrafiłam panować nad ogniem, wytworzyłam go na tych stalagmitach i stalaktytach, co powodowało, że po woli się wypalały. Gdy było już dość miejsca, przecisnęłam się przez płonące skały (a ponieważ jestem na żywioły odporna, ogień nic mi nie robił). Uciekałam, ale zauważyli to i 3 wilki zaczęły mnie gonić. Po pewnym czasie dobiegłam nad urwisko. Było szerokie na może z 20 metrów, a głębokie tak bardzo, że nie było widać gruntu.Miałam dwa wyjścia. Albo spróbować to przeskoczyć, lub darować sobie i zginąć. Nie chciałam umrzeć, więc wzięłam jak największy rozpęd i skoczyłam. Nieomal wpadłam w przepaść, ale cudem wylądowałam na ziemi. Uderzając w twarde podłoże skręciłam sobie nadgarstek, jeszcze trochę się przeturlałam. Wilki zdziwione i zaskoczone odeszły ze zniechęceniem. A ja, cała zakrwawiona i pokaleczona popędziłam do jaskini naszej alfy, Vaxanarii.

-Vaxanario! Vaxanario!- krzyknęłam wbiegając do jaskini
-Moon, co Ci się stało?!
-To teraz mało ważne! <opowiedziałam Vaxanarii to, co mi się przytrafiło>Wydaje mi się, że wiem, gdzie nasi wrogowie mają swoje tereny, teraz może byłoby łatwiej wygrać nam wojnę! Możemy się tam zakraść, i zaatakować. Co o tym sądzisz?

<proszę, by dokończyła Vaxanaria> 
 

czwartek, 9 maja 2013

od Moon- Moja historia

Na świat przyszłam na początku wiosny. Mieszkałam razem z moimi rodzicami i starszym bratem w potężnej watasze, nie pamiętam jej nazwy. Mój brat, Andy (czyt. Endi), był ode mnie o pół roku starszy. Nigdy nie dbał o swoje obowiązki i ciągle coś psocił. Był nieznośny. Moi rodzice podobnie. Byli zbyt zarozumiali, ciągle mi rozkazywali. Nie pozwalali mi na żadną przyjemność. Miałam tego dość. W wieku 5 miesięcy uciekłam z watahy. Żyło mi się o wiele przyjemniej. Mogłam robić co chcę, chodzić gdzie chcę, polować na co chcę. Ani trochę nie brakowało mi mojej rodziny. Ze znalezieniem sobie schronienia również nie było problemu. w lesie było mnóstwo jaskiń. Może nie największych, ale na tyle dużych, abym się w nich zmieściła. Rozwijałam swoje moce i zdolności. Tutaj szło mi to o wiele lepiej. Nie musiałam martwić się, że coś zniszczę. Po pewnym czasie zaprzyjaźniłam się z pewną smoczycą. Jednak kiedy miałam 8 miesięcy, złamała skrzydło i nogę, nie mogła wtedy latać ani dobrze chodzić. Utrudniało jej to wiele rzeczy. Kilka tygodni później zmarła. Musiałam sama dalej dorastać. Pewnego dnia odnalazłam Watahę Wojny i Wolności, do której zdecydowałam się dołączyć.
 

NOWY CZŁONEK - MOON!
















Moon, wadera
                                                                                                      Goniąca i Zwiadowca


DZIĘKUJĘ ZA DOŁĄCZENIE!!! 


od Natily- CD historii Vixana


- ...wiesz gdzie jest Lacky? Bo ja go nigdzie nie widzę...
-Nie wiem, też go nie widziałam.- odparłam zmartwiona- Idę go poszukać!

Szybko wybiegłam z jaskini. Uważnie się rozglądałam. Byłam nad wodospadem, nad jeziorem, w lesie... Nigdzie nie widziałam Lacky'ego. Dopiero, kiedy poszłam nad strumień go zobaczyłam.

-Lacky, jesteś cały?!- spytałam podbiegając do szczeniaka
-Tak...
-Co tutaj robiłeś? Mogło Ci się coś stać!

Razem z Lacky'm wracaliśmy w stronę naszej watahy.

-Vixan!
-Tak?
-Znalazłam Lacky'ego!
-Serio? Gdzie jest?- zapytał rozglądając się
-Lacky jest... Lacky? Lacky, gdzie Ty jesteś?!

Lacky tak nagle zniknął. To było dziwne. Wyszłam z jaskini, i zobaczyłam jakieś wilki ciągnące go ze sobą. Razem z Vixanem ruszyliśmy w pogoń za porywaczami.

<Vixan, dokończ proszę> 
 

od Vixan'a- CD historii Alexis

Pobiegliśmy z Tay'em do jaskiń.
Natily od razu rzuciła mi się w oczy...
- Natily! - Krzyknąłem odpychając od niej wilki.
- To wojna! - Krzyknęła.
- Wiem, ale...
- Ale?
- Czy...
- Czy?
- ...wiesz gdzie jest Lacky? Bo ja go nigdzie nie widzę...

< Natily, widziałaś go? >

od Vaxanarii - CD historii Vixan'a

Przypomniałam sobie (a raczej Vixan mi przypomniał). O rany! Zapomniałam? No przecież ja mam urodziny wtedy co Vixan! Jak mogłam zapomnieć, że ja też miewam urodziny? Zupełnie nie przyszło mi na myśl, że ja kiedyś też muszę skończyć 2 lata i ten dzień właśnie nadszedł. Vixan gdzieś pobiegł. Domyśliłam się, że w związku z urodzinami.
-Więc to dzisiaj? - nie mogłam sama sobie uświadomić.
Cieszyłam się, ale byłam też zdziwiona. Wtedy wpadłam na pomysł, co ja dam Vixan'owi. Poleciałam do lasu i upolowałam kilka młodych zajęcy, takich z najmiększym futerkiem. Teraz ich futerko było wyjątkowo grube i mięciutkie, bo już zbliża się zima. Ułożyłam mu je na posłaniu. Wyglądało ładnie, a miękkie było tak bardzo, że to po prostu aż zadziwiające. Mięso ułożyłam ładnie na kamieniu, jemu zawsze smakował zając. Po tym wyszłam przed jaskinię.
-Zając! - krzyknął Lacky.
-Nie!!! To dla tatusia. - powstrzymałam go przed jedzeniem.
-A co się stało? - zapytał mały zerkając to na mnie, to na prezent dla Vixan'a.
-Twój tata ma urodziny. - wyjaśniłam mu.
-Tak! Ale fajnie! Znajdę mu prezent! - ucieszył się szczeniak i pobiegł w stronę wyjścia z jaskini.
-Lacky!
-Co? - zdziwił się.
-Nie możesz nigdzie sam się szwendać w stanie wojennym! Idź z opiekunką, i ja patrzę. - odpowiedziałam mu patrząc podejrzliwym wzrokiem.
-Ohmm... - mruknął i poszedł do Natily, a ja stojąc w wejściu do jaskini obserwowałam, czy nie postanowi jednak iść gdzieś sam.
Poszedł prosto do opiekunki. Stanęłam przed jaskinią i czekałam na Vixan'a. Po paru minutach zobaszyłam, że się zbliża.

< Vixan? Co tam masz? :-D >

od Tay'a- CD historii Dalii

Przede wszystkim bałem się o Dalię. Lek nie zawsze działa... Ale życie prywatne musiałem odłożyć na bok... Musiałem ostrzec watahę.
- Dalia, musisz jeszcze przez jakiś czas tu poleżeć. Będziesz tu na pewno bezpieczna... - Powiedziałem. Wybiegłem z jaskini... Nieoczekiwanie Dalia pobiegła za mną.

< Dalia? >

od Vixan'a- CD historii Vaxanarii

Ciekawość była nie do opanowania. Nagle olśniło mnie...
- Vaxanaria... - zacząłem.
- Tak?
- Ty też o czymś zapomniałaś...
- O czym?
- Bo skoro ja mam urodziny, to...
- To?
- ...ty też! Wszystkiego najlepszego! - Powiedziałem. *Zaraz coś dla niej naszykuję...*- pomyślałem i bez pożegnania pobiegłem w poszukiwaniu odpowiedniego prezentu.

< Vaxanaria, co robiłaś podczas gdy Vixan szukał ci upominku? >

środa, 8 maja 2013

od Vaxanarii - CD historii Vixan'a

-Och głuptasie! Dziś masz urodziny! - powiedziałam z uśmiechem.
-CO?
-No to. Już 2 rok. - zaśmiałam się.
-Ale co on robi... - powiedział chcąc wejść do środka.
-Nie!!! - krzyknęłam wyciągając go na zewnątrz śmiejąc się.
-Dlaczego?
-Bo jeszcze nie.
-Ale czemu?
-Tay Ci coś szykuje, zaczekaj trochę!
-Ale co to? - dopytywał.
-No cóż, wiem, że coś, czego Ty na razie nie możesz oglądać. - mówiłam wiedząc, że Tay chce go na razie zatrzymać na dworze.

< Vixan, dokończ proszę ;-D >

od Vixan'a- Urodziny...

Rano obudziłem się w nie najlepszym humorze... Vaxanaria gdzieś zniknęła, Lacky przez całą noc czegoś chciał, a w jaskini obok Tay tłukł się jak szalony. Poszedłem sprawdzić co robi...
- Tay, hej... - Powiedziałem wchodząc.
- Znikaj stąd!!! Nie możesz jeszcze wchodzić! - Krzyknął wypychając mnie. Nie wiedziałem o co chodzi... Czy ja o czymś zapomniałem? Usłyszałem chichotanie Vaxanarii...
- Vaxanaria, ja nie wiem... Coś szykują, ale nie wiem co... Zapomniałem o jakiejś okazji. czy coś?

< Vaxanaria, proszę oświeć Vixan'a >

URODZINY!

Vixan i Vaxanaria mają już 2 lata!
Wszystkiego najlepszego!

są już w pełni dorośli!


proszę o napisanie opowiadania o dniu urodzin
Wasza samica alfa,  Vaxanaria

niedziela, 5 maja 2013

od Alexis CD od Vixana

Vixan uratował mnie. Na szczęście nie umarłam.
- Pomocy! - krzyknął Tay.
- Tay?!
Kiedy mieliśmy już ruszyć na pomoc Tay`owi mój ojciec uwięził nas w klatce.
- Nic nie zrobicie...Buaha! - warknął ojciec.
-Tay! - krzyknęliśmy.
Mój ojciec miał już odlecieć z Tay`em gdy nagle skoczył na niego jakiś wilk.
- Wypuść ich! - krzyknął.
- Zostaw mnie ty matole! - krzyczał ojciec.
Wilk wbił nóż w plecy mojego ojca. Ojciec zniknął. Wilk uwolnił nas.
- Kim jesteś? - spytałam wilka.
- To ja! Drake! - powiedział wilk.
- To ty?! Jak to?! - spytałam niedowieżąco .
- Dobra, dobra... Później znajdziecie czas na przytulanki... - powiedział Vixan. Tay nic ci nie jest? - spytał Vixan.
- Nie... - odpowiedział Tay.
Usłyszeliśmy krzyki z jaskiń i lasu.Od razu rozdzieliliśmy się i pobiegliśmy w swoje strony.
- Wy piegnijcie do lasu, a ja z Tay`em pobiegniemy do jaskiń. - rozkazał Vixan.
Pobiegłam z Drake`m do lasu. Zobaczyliśmy tam Dalię i Vaxanarię walczącymi z 40 wilkami.
- Zostawcie je! - krzyknął Drake.
Skoczyliśmy na wilki. Po kilku minutach walki nie dałam rady. Razem z Drake`m utworzyliśmy kulę ochronną, a jeszcze Drake koło kuli zapalił ogień. Wilki skakały na kulę, ale wpadały do ognia. Jednak jak jeden wilk umarł pokazały się 3 następne....

~Tym czasem i Vixana i Tay`a...~

Vixan? Tay?

od Vixan'a- CD historii Alexis

Basior skoczył w naszą stronę.
- Stary, wyluzuj. - Powiedział Tay próbując załagodzić sprawę.
- Jak śmiesz?! - Zapytał. Zamierzał się rzucić na Tay'a, ale ponieważ byłem szybszy odepchnąłem go.
- Zatrzymaj go a ja uwolnię Alexis. - Powiedziałam do Tay'a. Wykonywał rozkazy. Popędziłem zatem do wiszącej wadery. Najpierw wodą pokryłem trujący wywar. - Diabelstwo... - Mruknąłem. Niczym kot wskoczyłem na drzewo i rozwiązałem gruby sznur. Alexis wyszła z tego cało...

< Alexis? >

NOWY WILK - DRAKE!




















 Drake, basior
wojownik
(2 wilk właścicielki Alexis)


WITAMY!!! 


sobota, 4 maja 2013

od Alexis "Powrót"

Obudziłam się w jaskini, bardzo wcześnie...
- Ach...Chwila, chwila.. Dzisiaj jest....Poniedziałek!
Szybko wstała i pobiegłam w stronę akademiku. Przebrałam się i szybko coś zjadłam na stołówce. (...) Po 9 godzinach uczenia się poszłam jak zwykle na boisko. Usiadłam na trybunach i rozmyślałam... *Powiedzieć, czy nie powiedzieć...Stracić to, czy tamto...Ahh!* - pomyślałam zła. Nagle poczułam dotyk na ramieniu.
- Hej Alexis. Jak tam? - spytał Drake.
- A!...Cześć...Dobrze...Wszystko spoko....Auuć!
- Co się stało?- spytał przerażony Drake.
Zobaczyłam, że na nodze mam okropną ranę.
- Co ty robiłaś?- spytał.
- Ach...Spadłam z rowera ....Heh!
Poszłam z Drake do pielęgniarki. Potem poszłam odpocząć. Usiadłam na łóżku.
- Co zrobić...Jeśli opuszczę Vaxanarię i Vixana w tej chwili, oni bendą na mnie źli...A jeśli opuszczę szkołę... Ach...
Nie poddawałam się...Chociaż było trudno połączyć życie z drugim, zupełnie innym życiem...Usłyszałam krzyk Drake`a.
- Alexis!!!Zejdź na dół!!! - krzyknął Drake.
Zeszłam na dół. Drake czekał z różami.
- Dla Ciebie...- powiedział Drake.
Wręczył mi róże i poszliśmy na boisko. Wiem...Nie zbyt romantyczne miejsce XD . Porozmawialiśmy trochę...Aż nagle o.o :

- Alexis ja...
- Hm?
- Ja...Ja...Cię kocham... - wykrztusił z siebie Drake.
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Pocałowaliśmy się.
- Drake...Tylko...Ja Ci muszę coś powiedzieć....Nie wiem czy...To...Po lubisz ale...
- Ale???
- Ja...Ja...Mam drugie życie...
- To znaczy?Co?
- Jestem wilkiem... - westchnęłam .
Drake poprawił okulary i popatrzył na mnie ze zdziwieniem...
- To prawda? - spytał niedowierząco .
- Tak...- westchnęłam.
- No...Jestem pod wrażeniem .... Jak to się stało?!
- Sama nie wiem....prawie miesiąc temu obudziłam się w lesie i tyle...No i jako wilk... - odpowiedziałam.
Spacerowaliśmy przez pół godziny.... Potem Drake poszedł spać, a ja przemieniłam się w wilka i pobiegłam zmęczona do jaskini.Zobaczyłam kilkanaście wilków, które wyżerały mi zapasy jedzenia.
- Co wy tutaj robicie?!
Wilki spojrzały na mnie i po chwili zaatakowały mnie. Było ich z 20... Nie dałam rady...Moje moce osłabły... Jednak udało mi się jedno robić...Śnieżyce! Nagle zrobiło się prze potwornie zimno i zaczął padać śnieg. Mgła zrobiła się jak mleko. Nic nie było widać. Wilki uciekły...Chociaż każdy w inną stronę.Nagle poczułam, żę ktoś stoi za mną. Odwróciłam się...Zobaczyłam dużego czarnego wilka.
- Witaj córeczko...Buahaha!
- Tat...ta?
- A kto inny...
Stanełam jak wryta w ziemię.
- To ty...To ty!!! Nie pozwolę Ci zniszczyć tej watahy!Ani niczego!!! - krzyknęłam do ojca.
- Mhm...Jesteście słabi.... Nie dacie sobie rady...Kochanie...
Nagle krzyknęłam bardzo głośno. Ojciec upadł na ziemię, ale przyłożył mi nóż do gardła.
- Zamknij się ty ....!
Przestałam krzyczeć. Zobaczył jakieś łapy w mgle. To był...Chyba...Tay i Vixan? Ojciec spojrzał w ich stronę i stworzył kulę ochronną.
- Alexis?! - powiedział jakiś wilk.
- Teraz czas na Ciebie...Kochanie! Aahaha! - zaśmiał się ojciec.
Ojciec wyciągnął gruby sznur i przywiązał mnie do drzewa.
- T...A..! - jękałam się. Zaczęłam się dusić. Uciskał mnie gruby sznur. Nagle z mgły wyszło dwóch basiorów... Nie widziałam dokładnie kto to jest, bo rozmazał mi się cały obraz...Poczułam się osłabiona...W głowie mi się kręciło...
- Życzę miłej drogi do góry!Aahaha! - powiedział ojciec.
Mój ojciec wyciągnął jakąś fiolkę i wypuścił jakąś trutkę, a po chwili zniknął i znalazł się koło basiorów. Zaczeli walczyć.

Vixan?Tay? XD

od Dalii C.D. historii Tay`a

Nagle oprzytomniałam. Usłyszałam jak Tay pyta o moje samopoczucie. Już miałam coś odpowiedzieć, ale zakrztusiłam się. Zaczęłam kasłać, aż w końcu odzyskałam oddech.
-Nieźle oprócz tego, że jest mi niedobrze i kręci mi się w głowie.- powiedziałam.
-To skutki uboczne. Zaraz miną.- jak na zawołanie stopniowo przestawało mi być niedobrze. Kilka Tay`ów zmieniło się w jednego.
-Dzięki. Nie wiem co bym zrobiła.- nagle przypomniałam sobie o rozmowie tamtych wilków.- O nie...- szepnęłam.
-Co się stało?- zapytał wyraźnie zaniepokojny Tay. Spojrzałam na niego przerażona.
-Oni... zaatakują jutro o świcie. 70 albo więcej...potem...- mówiłam jąkając się, ale na szczęście Tay zrozumiał mnie.


Tay?

od Tay'a- CD historii Dalii

Wziąłem waderę na grzbiet. *Już nie żyjesz prostaku!*- krzyknąłem w myślach. Nic nie słyszałem. Jedynie łomot mojego serca i wolne bicie serca Dalii...
- Trzeba jej zaaplikować jakiś lek... - Powiedziałem i ruszyłem w stronę mojej jaskini, w której mieszkałem za czasów młodszych lat [gdy w wieku ludzkim miał jakieś 19-20 lat]. - Jak dobrze, że chciałem być medykiem! - Powiedziałem uradowany. Ostrożnie położyłem Dalię na posłaniu ze skóry łosia i zacząłem szperać w poszukiwaniu kilku składników do zrobienia lekarstwa. Prawie wszystko było potłuczone, tylko 3 fiolki zostały nienaruszone. Brakowało jeszcze jednej...
- Co robić?! - Pytałem siebie samego. - Nie pozwolę jej umrzeć! Jakimś cudem znalazłem nieco popękaną buteleczkę. Zmieszałem wszystko i przelałem do największej fiolki. Wlałem Dalii do pyszczka...
- Jak się czujesz? - Zapytałem.

<Dalia?>

od Vaxanarii - CD historii Vixan'a

Nagle znów częściowo odzyskałam przytomność. Tym razem, widziałam już nawet dosyć ostro.
-Vixan... - jęknęłam i ku swojej wielkiej radości już nieco lepiej rozumiałam głosy.
-Vaxanaria? Lepiej ci? - odezwał się chyba Vixan.
Byłam prze szczęśliwa, że już zaczynam powracać do siebie. Już przynajmniej rozumiałam co do mnie mówi.
-Vixan! - powiedziałam, ale nadal z trudem.
Powoli zaczynałam już widzieć coraz lepiej i rozumieć co inni do mnie mówią, i czucie powróciło, tyle, że znowu czułam ten przeraźliwy ból, ale na ból już się uodporniłam. Nadal jednak byłam tak słaba, że ledwie otwierałam oczy. Za Vixan’em był też inny wilk, ale nie mogłam go rozpoznać. W końcu widziałam na tyle wyraźnie, że zauważałam, że Vixan jest ranny.
-Vixan, co Ci się stało? – wyszeptałam.
-To od walki.
-Może chodźmy do medyków? – odezwał się… Tay!
-Tay! Inni też tu są, walczą? – zapytałam.
-Tylko kilku. – odpowiedział Tay.
-A co z… Lacky’m? – zapytałam.

< Vixan lub Tay, dokończ proszę >