Obudziłam się w nocy, bo usłyszałam jakiś dźwięk. Wyszłam po cichu przed jaskinię i się rozejrzałam. Nagle znów usłyszałam odgłos i gdy spojrzałam w miejsce, z którego pochodził zauważyłam cienie wilków. Nie dwóch, nie trzech, ale z kilkunastu! Pędem odwróciłam się i poleciałam do Vixan'a.
-Vixan! Vixan! Obudź się! - szepnęłam dosyć głośno.
-Co się stało? - odpowiedział zaspany.
-To znów te wilki, i to cała grupa!
-Ile?!
-Chyba około kilkunastu.
-Musimy obudzić resztę i coś zrobić!
-Tak, ale jest środek nocy!
-No tak, to przecież wilki cienia!
-Wilki cienia?! - zapytałam zdezorientowana.
-Widziałem jak uciekały przed słońcem do ciemnego lasu.
-Ale jak to możliwe? Przecież Lacky to był jeden z nich, a on ma żywioł światła.
-No...Nie wiem... - odpowiedział i się zamyślił.
-Może to ich sojusznicy? - pomyślałam.
-No może! Ale oni wyglądają jak Lacky...
-Chyba musimy się o to Lacky'ego zapytać.
-Tak.
-A może ich wataha tak była podzielona. Na wilki światła i cienia? - znów zaproponowałam.
-Lacky może to wiedzieć.
-Rety, my tu rozmawiamy, a oni tam są. Dlaczego nie atakują?
-Może szykują jakąś pułapkę, czy coś.
-Wiesz co, nie wiem, czy dam radę. Co jak przeze mnie wilkom z watahy coś się stanie?
-Ty dasz radę! - chciał mnie pocieszyć, ja się uśmiechnęłam.
-Dziękuję... Ach, chodźmy już ich załatwić. Tylko musimy obudzić innych.
< Vixan, dokończ proszę >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz