Po tym, jak wróg rzucił mną o drzewo mocno zakręciło mi się w głowie. Po
chwili straciłem przytomność. Obudziłem się w jaskini. Obok była
Anastazja, medyczka.
-C-co się stało...?- powiedziałem jeszcze nie do końca przytomny
-Leżałeś w lesie, zupełnie nieprzytomny.
-Natily została porwana, muszę ją ratować- dodałem wstając
-Ale... Nie jesteś w dobrym stanie!
Otrząsnąłem się i kontynuowałem rozmowę.
-Musze ją ratować!
-Przecież przed sekundą byłeś nieprzytomny!
-No to co z tego? Muszę ją ratować!- Wykrzyknąłem wybiegając z jaskini.
Przybiegłem na miejsce, w którym porwano moją przyjaciółkę. Wpadłem na
jej trop i podążyłem za nim. Kilka godzin później dotarłem do wielkiej i
mrocznej jaskini. Zauważyłem jakiś półkulisty obiekt, jakby kopułę.
Podszedłem bliżej.
-Natily!!!- Wrzasnąłem z wielkim podekscytowaniem
-Lestill? To Ty?-odpowiedziała zakłopotana Natily
-Tak, ja!
Nagle podeszły wilki, które uprowadziły Natily. Tym razem udało mi się
je powalić. Wyciągnąłem przyjaciółkę z kopuły i wybiegliśmy na zewnątrz.
-Lestill, nie wiem jak Ci dziękować!
-Nie ma za co.
-Ależ jest! Gdyby nie Ty, mogliby mnie zabić.
-Zawsze bym Cię uratował, nawet gdybym miał skoczyć z Mont Everest'u.
-No coś Ty...-odrzekła Natily uśmiechając się
-Ja mówię serio...-dodałem zatrzymując się
-Ale... Dlaczego?
-Bo... bo...-westchnąłem- Ja od początku się w Tobie zakochałem... Odkąd
Cię zobaczyłem, marzyłem o tym, aby być z Tobą. Uratowałem Cię dlatego,
że nie mógłbym bez Ciebie żyć. Ja... Kocham Cię... Zostaniemy parą?
<Natily, dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz