wtorek, 30 kwietnia 2013
od Vaxanarii - CD historii Alexis
- Są tam! – powiedziała w pewnym momencie Alexis.
Oboje spojrzeliśmy jednocześnie w miejsce, które wskazała. Nic nie zauważyliśmy. Wodziliśmy wzrokiem po roślinach w tamtym miejscu, nic nie mówiąc, z czujnym spojrzeniem. Powoli i czujnie stawiałam kroki w tym kierunku. Inni stali.
-Byli tam, przysięgam! Widziałam! – upierała się wilczyca.
Ciągle nikt nic nie mówił, tylko bacznie obserwowali zarośla. Nawet nie wiem, czy ktoś zwrócił uwagę na to, że ruszyłam się z miejsca. Byli czujni i w pozycji do ataku wypatrywali znacznie liczniejszego i silniejszego wroga. Ja też, ale postanowiłam zajrzeć w zarośla. Krok po kroku zbliżałam się do wysokich, gęstych krzaków. Panowała grobowa cisza i wykańczające napięcie. W końcu stałam ok. pół metra od rośliny. Powoli i czujnie zbliżałam głowę do ciemności. Wtedy silna łapa z ostrymi pazurami gwałtownym machnięciem podrapała mnie w pysk. W tym samym momencie cofnęłam głowę i wrzasnęłam poważnym tonem odwracając się:
-Vixan! Alexis! To pułapka! Są tutaj!
Nagle wrogie wilki wyskoczyły z zarośli, jak z pod ziemi! Były wszędzie, naokoło Nas! Od razu rzuciły się na nas, a my na nich. Było ich mnóstwo, cała wataha! Chyba około 50! A wiedziałam, że to nie cała ich armia. Walczyli tak zaciekle, a każdego powalonego zastampiało 2 innych. Walczyliśmy mocami i pazurami, jak tylko się da! Atakowałam jak zwykle – mojimi ulubionymi płomieniami. Vixan zaczął od gryzienia i pazurów, a potem nie widziałam go już zbytnio, walka była tak zacięta. Bałam się o Alexis. Walczyła, ale nie widziałam jak jej idzie, widziałam tylko ,,kątem oka”, że jest obok. Słychać było tylko głośne okrzyki i jęki towarzyszące walce. Wpadłam na pomysł, by wykorzystać moc od Dalii – przemianę w ludzi – ale w tym momencie moje moce osłabły. Nie byłam w stanie wskrzesić ognia, rzeczy tak dla mnie prostej jak oddychanie! Z dźwięków wynikało, że Alexis i Vixan też stracili moce. Wtedy jeden z wilków, z którymi akurat walczyłam, silnym ciosem złamał mi skrzydło. ,,A niech to! Dopiero co się zrosło!” pomyślałam sobie robiąc unik. Wrogów przybyło. Zaczęłam wewnętrznie panikować. Ja jestem świetna w atakach mocami, ale w ręcz świetnie umiem tylko uniki! Nie mogę jak tchórz uciekać! Umiem dość dobrze walczyć, ale nie przewyższam w tym tych wrogich wilków! Wtedy inny przeciwnik rzucił się na mnie z zębami i pazurami. Sekundę później jeszcze drugi. Jeden wgryzł mi się w ramię. Naprawdę bardzo krwawiło i było złamane, wręcz pokruszone. Oprócz tego miałam jeszcze inne rany. Nawet nie wiem jak, zrzuciłam wilki z siebie. Szybko straciłam dużo krwi. Zaczęło mi się robić słabo. Uderzyłam jeszcze raz pazurami i zrobiłam ze dwa uniki. Potem upadłam. Jakiś wilk rzucił się jeszcze na mnie, ale Vixan odrzucił go i zaczął z nim walczyć. Obraz zaczął się rozmywać. Słyszałam jeszcze stłumione dźwięki z echem i widziałam walczących i również poważnie rannych Alexis i Vixan’a. Wtedy Alexis spojrzała na mnie i coś krzyczała. Oczy zaczęły mi się zamykać, ale usłyszałam jeszcze głosy co najmniej 2 innych wilków, między innymi chyba Tay’a. Wtedy straciłam przytomność i już nic nie widziałam i nie słyszałam.
< Vixan, co działo się jak mnie ,,nie było” ? ;-) >
od Alexis CD od Vixana
Weszłam do jaskini alf.
- Co się stało Alexis? -spytała Vaxnanaria.
- Widziałam stado wilków...A raczej ich cienie!
Razem z Vaxanarią i Vixanem pobiegłam na miejsce w, którym widziałam wilki.
- Są tam! - powiedziałam.
Vixan?Vaxianaria?
- Co się stało Alexis? -spytała Vaxnanaria.
- Widziałam stado wilków...A raczej ich cienie!
Razem z Vaxanarią i Vixanem pobiegłam na miejsce w, którym widziałam wilki.
- Są tam! - powiedziałam.
Vixan?Vaxianaria?
od Vaxanarii - CD historii Tay'a ,,Jak tu dotarłem"
bardzo przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, nie miałam jak odpisać i wyleciało mi z głowy
-Dziękuję.
-To ja dziękuję. Cieszę się, że chcesz przyłączyć się do stada.
Basior uśmiechnął się, a ja znowu zaczęłam mówić.
-Zwłaszcza teraz, w stanie wojennym, nowi są bardzo wskazani. Mam nadzieję, że pomożesz.
< Tay, dokończ proszę >
sobota, 27 kwietnia 2013
od Vixana- CD historii Vaxanarii
Zastanowiłem się przez chwilę...
- Wycie? - Zapytałem dla upewnienia.
- Tak. - Odparła Vaxanaria.
- Heh... Nie mam pojęcia...
- Wiem, dziwna sprawa... Trudno, żeby kto miał o tym pojęcie... - Przyznała. Do jaskini weszła Alexis.
- Wycie? - Zapytałem dla upewnienia.
- Tak. - Odparła Vaxanaria.
- Heh... Nie mam pojęcia...
- Wiem, dziwna sprawa... Trudno, żeby kto miał o tym pojęcie... - Przyznała. Do jaskini weszła Alexis.
< Alexis? Vaxanaria? >
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
od Anastazji- C.D histori Louiego
-Jasne, to od czego chcesz zacząć?
-A co chciała byś mi pokazać najbardziej?-zapytał się Louie
-Proponuje zacząć zwiedzanie od mojej restauracji
-Ty masz restauracje???????????
-Tak, wegetariańską wspaniale prawda?
-Nie wiem nigdy nie jadłem zielonki
-Chcesz sprubowadz? Obiecuje nie zatruje cię-po tych słowach delikatnie się uśmiechnełam
- No dobrze zaryzykuje
Po ok 3 godzinach danie było gotowe. Mój nowy „kolega” siedział przy stole z zaciekawioną miną. Ja także nie mogłam się doczekać. Szybko podbiegłam do stołu i postawiłam na „blacie” miskę jedzeniem.
-I jak smakuje ci?
<Louie dokończysz?>
-A co chciała byś mi pokazać najbardziej?-zapytał się Louie
-Proponuje zacząć zwiedzanie od mojej restauracji
-Ty masz restauracje???????????
-Tak, wegetariańską wspaniale prawda?
-Nie wiem nigdy nie jadłem zielonki
-Chcesz sprubowadz? Obiecuje nie zatruje cię-po tych słowach delikatnie się uśmiechnełam
- No dobrze zaryzykuje
Po ok 3 godzinach danie było gotowe. Mój nowy „kolega” siedział przy stole z zaciekawioną miną. Ja także nie mogłam się doczekać. Szybko podbiegłam do stołu i postawiłam na „blacie” miskę jedzeniem.
-I jak smakuje ci?
<Louie dokończysz?>
SZCZENIĘTA - MINDY I ANGEL!
Natily urodziła!!!
Oto jej szczenięta i nowi członkowie:
Oto jej szczenięta i nowi członkowie:
Angel, wadera
Mindy, wadera
GRATULACJE!!!
od Natily- Poród
Niemalże przez całą noc nie mogłam spać. Byłam taka szczęśliwa, że będę
mieć szczeniaki. Nad ranem udało mi się zasnąć, ale po dwóch przespanych
godzinach obudziły mnie skurcze. Zawołałam Lestilla, który równie
szczęśliwy siedział przy mnie. Po jakimś czasie zostaliśmy rodzicami
dwóch uroczych szczeniaczków, dwóch siostrzyczek. Jedna z nich miała
skrzydełka.
-To dziwne- powiedział Lestill- my przecież nie mamy skrzydeł!
-Hmm... Moja mama miała, może to po niej je odziedziczyła
To była nasza najszczęśliwsza chwila w całym życiu. Poszliśmy później do Vaxanarii, aby pokazać jej nowych członków watahy.
<Vaxanaria, dokończ proszę>
-To dziwne- powiedział Lestill- my przecież nie mamy skrzydeł!
-Hmm... Moja mama miała, może to po niej je odziedziczyła
To była nasza najszczęśliwsza chwila w całym życiu. Poszliśmy później do Vaxanarii, aby pokazać jej nowych członków watahy.
<Vaxanaria, dokończ proszę>
piątek, 19 kwietnia 2013
od Vaxanarii - CD historii Vixan'a
Ucieszyłam się, że to nie były omamy jak u jakiegoś świra, tylko coś innego. W dodatku Vixan się na tym zna, więc mi pomoże. Byłam jednak ciągle osłabiona i bardzo roztrzęsiona.
-No, tak...Były jakieś wilki, ta wataha Lacky'ego i 2 inne - jedna duża, druga mała. Wilki były bardzo silne i naszykowane do ataku, biegły przez las, do nas. Później dobiegły do polany przy jaskiniach. Wszyscy walczyli i byli ranni, wszyscy. A potem...
-Tak?
-...noo... To było bardzo dziwne... Ja zobaczyłam tak jakby siebie, ale tak jakbym stała obok.
-I co się dalej działo?
-No... Ja, ta druga, walczyłam, ale byłam bardzo ciężko ranna i w końcu zemdlałam i... wtedy się obudziłam i przestało mnie tak coś kłuć, w głowie. Był poranek, tak, że ze strony gór, z których nadbiegli, cały teren był w cieniu i... - i wtedy nagle urwałam.
-O co chodzi? - zapytał.
-Tam, od południowego-wschodu wyły jakieś wilki, zza gór, tuż przed tym jak miałam tą wizję.
< Vixan, dokończ proszę >
-No, tak...Były jakieś wilki, ta wataha Lacky'ego i 2 inne - jedna duża, druga mała. Wilki były bardzo silne i naszykowane do ataku, biegły przez las, do nas. Później dobiegły do polany przy jaskiniach. Wszyscy walczyli i byli ranni, wszyscy. A potem...
-Tak?
-...noo... To było bardzo dziwne... Ja zobaczyłam tak jakby siebie, ale tak jakbym stała obok.
-I co się dalej działo?
-No... Ja, ta druga, walczyłam, ale byłam bardzo ciężko ranna i w końcu zemdlałam i... wtedy się obudziłam i przestało mnie tak coś kłuć, w głowie. Był poranek, tak, że ze strony gór, z których nadbiegli, cały teren był w cieniu i... - i wtedy nagle urwałam.
-O co chodzi? - zapytał.
-Tam, od południowego-wschodu wyły jakieś wilki, zza gór, tuż przed tym jak miałam tą wizję.
< Vixan, dokończ proszę >
od Vixana- CD historii Vaxanarii
- Czyli nie jestem jedyny... - Westchnąłem.
- Ale o co chodzi? - Zapytała Vaxanaria.
- Ja też mam wizje. Z czasem przestanie to powodować, że będziesz nieprzytomna, nauczysz się odczytywać je z większym zrozumieniem. To była twoja pierwsza wizja, a ja swoje miewam od szczeniaka.
- Czy to były prawdziwe obrazy?
- Być może... Mój ojciec wizję nazywał szóstym zmysłem. Szósty zmysł jest nazywany też intuicją. Wizje są czasem realne, a czasem nie... Opowiedz dokładnie to, co widziałaś.
<Vaxanaria?>
- Ale o co chodzi? - Zapytała Vaxanaria.
- Ja też mam wizje. Z czasem przestanie to powodować, że będziesz nieprzytomna, nauczysz się odczytywać je z większym zrozumieniem. To była twoja pierwsza wizja, a ja swoje miewam od szczeniaka.
- Czy to były prawdziwe obrazy?
- Być może... Mój ojciec wizję nazywał szóstym zmysłem. Szósty zmysł jest nazywany też intuicją. Wizje są czasem realne, a czasem nie... Opowiedz dokładnie to, co widziałaś.
<Vaxanaria?>
od Vaxanarii - CD historii Vixan'a
Obudziłam się i zobaczyłam Vixan'a wchodzącego do jaskini. Ziewnęłam krótko i wstałam.
-Jak tam warta? Wszystko było w porządku? - zapytałam podchodząc do niego.
-W porządku. Cicho i spokojnie. - odpowiedział.
-Na pewno?
-Tak. Przecież powiedziałbym ci jakby coś się działo.
Spojrzałam partnerowi w oczy i go pocałowałam.
-No to świetnie, dziękuję. Połóż się i prześpij, czuwałeś całą noc.
-Nie muszę. - powiedział skromnie.
-Musisz, musisz. Przecież nie czerpiesz energii z kosmosu, musisz spać. Ja się już zajmę wartą dzienną.
-No dobrze...
-Dobranoc. - szepnęłam i znów krótko go pocałowałam, po czym wyszłam przed jaskinię.
Rozejrzałam się uważnie. Poranek był spokojny. Wszyscy jeszcze spali po nocnej akcji. Przeszłam wokół wszystkich jaskiń i wróciłam przed moją. Nic się nie działo. Usiadłam i westchnęłam ciężko. ,,Niech coś się wreszcie stanie, może nie obca wataha, ale niech chociaż ktoś wyjdzie z jaskini. " pomyślałam sobie znudzona po paru minutach. Udało się. Louie wstał. Szybko wstałam i podeszłam do niego, by się przywitać i przerwać tą nieznośną ciszę.
-Witaj! Jak Ci minęła noc?
-Witaj. Dobrze. Szybko zasnąłem po tej walce.
Uśmiechnęłam się na znak, że rozumiem.
-Muszę już iść. - dodał.
-Okej, cześć! Ja muszę pilnować jaskiń. Wczoraj Vixan pilnował całą noc.
Louie poszedł, a ja znów westchnęłam z nudów. Nagle usłyszałam wycie. Wilki były bardzo daleko, ale mimo wszystko to zły znak. Tuż po pierwszym wyciu rozległ się drugi - odpowiedź. Aż zamarłam z niepokoju. To brzmiało, jakby co najmniej 3 duże watahy wyły na raz, różnymi głosami. Kilka sekund w przerażeniu stałam nieruchomo i nasłuchiwałam. Udało mi się ustalić, że głos nadchodził zza niedalekich gór, na południowy-wschód od naszych jaskiń. Przez moją głowę przeszło mnóstwo najróżniejszych myśli. Nagle poczułam jakieś kłucie w głowie. Padłam na ziemię trzymając się za nią. Zauważyłam coś dziwnego, jak sen. Widziałam jakieś obce watahy, 2 dość duże i jedną mniejszą. Jedną z tych dużych była wataha Lacky'ego. Wilki biegły przez las i wpadły na naszą polanę. Wszyscy walczyli, wszędzie były rany i krew. Rozejrzałam się dookoła całkiem zdezorientowana z ciągle nasycającym się bólem w głowie. Wtedy zauważyłam obok siebie siebie, jak walczę ciężko ranna i w pewnym momencie tracę przytomność. Wtedy to dziwne, wciąż pogłębiające się kłucie ustąpiło. Poczułam się słaba. Otworzyłam oczy i zauwarzyłam, że leżę w jaskini Anastazji. Elir podaje jej jakiś wywar ziołowy, a ona podaje go mi. Obok był przestraszony Vixan.
-Co się stało? - wyszeptałam lekko otwierając oczy.
-Vaxanaria! Już ci lepiej? - zapytał ucieszony Vixan.
-Ale co się stało? - zapytałam ponownie.
Anastazja i Vixan spojrzeli na siebie i na mnie.
-Szczerze, to nie mamy pojęcia. Znalazłem cię przed jaskinią. - odpowiedział.
-Ale to było dziwne, jakbym...
-Co?
-...jakbym miała jakąś wizję, czy coś.
< Vixan, dokończ proszę >
-Jak tam warta? Wszystko było w porządku? - zapytałam podchodząc do niego.
-W porządku. Cicho i spokojnie. - odpowiedział.
-Na pewno?
-Tak. Przecież powiedziałbym ci jakby coś się działo.
Spojrzałam partnerowi w oczy i go pocałowałam.
-No to świetnie, dziękuję. Połóż się i prześpij, czuwałeś całą noc.
-Nie muszę. - powiedział skromnie.
-Musisz, musisz. Przecież nie czerpiesz energii z kosmosu, musisz spać. Ja się już zajmę wartą dzienną.
-No dobrze...
-Dobranoc. - szepnęłam i znów krótko go pocałowałam, po czym wyszłam przed jaskinię.
Rozejrzałam się uważnie. Poranek był spokojny. Wszyscy jeszcze spali po nocnej akcji. Przeszłam wokół wszystkich jaskiń i wróciłam przed moją. Nic się nie działo. Usiadłam i westchnęłam ciężko. ,,Niech coś się wreszcie stanie, może nie obca wataha, ale niech chociaż ktoś wyjdzie z jaskini. " pomyślałam sobie znudzona po paru minutach. Udało się. Louie wstał. Szybko wstałam i podeszłam do niego, by się przywitać i przerwać tą nieznośną ciszę.
-Witaj! Jak Ci minęła noc?
-Witaj. Dobrze. Szybko zasnąłem po tej walce.
Uśmiechnęłam się na znak, że rozumiem.
-Muszę już iść. - dodał.
-Okej, cześć! Ja muszę pilnować jaskiń. Wczoraj Vixan pilnował całą noc.
Louie poszedł, a ja znów westchnęłam z nudów. Nagle usłyszałam wycie. Wilki były bardzo daleko, ale mimo wszystko to zły znak. Tuż po pierwszym wyciu rozległ się drugi - odpowiedź. Aż zamarłam z niepokoju. To brzmiało, jakby co najmniej 3 duże watahy wyły na raz, różnymi głosami. Kilka sekund w przerażeniu stałam nieruchomo i nasłuchiwałam. Udało mi się ustalić, że głos nadchodził zza niedalekich gór, na południowy-wschód od naszych jaskiń. Przez moją głowę przeszło mnóstwo najróżniejszych myśli. Nagle poczułam jakieś kłucie w głowie. Padłam na ziemię trzymając się za nią. Zauważyłam coś dziwnego, jak sen. Widziałam jakieś obce watahy, 2 dość duże i jedną mniejszą. Jedną z tych dużych była wataha Lacky'ego. Wilki biegły przez las i wpadły na naszą polanę. Wszyscy walczyli, wszędzie były rany i krew. Rozejrzałam się dookoła całkiem zdezorientowana z ciągle nasycającym się bólem w głowie. Wtedy zauważyłam obok siebie siebie, jak walczę ciężko ranna i w pewnym momencie tracę przytomność. Wtedy to dziwne, wciąż pogłębiające się kłucie ustąpiło. Poczułam się słaba. Otworzyłam oczy i zauwarzyłam, że leżę w jaskini Anastazji. Elir podaje jej jakiś wywar ziołowy, a ona podaje go mi. Obok był przestraszony Vixan.
-Co się stało? - wyszeptałam lekko otwierając oczy.
-Vaxanaria! Już ci lepiej? - zapytał ucieszony Vixan.
-Ale co się stało? - zapytałam ponownie.
Anastazja i Vixan spojrzeli na siebie i na mnie.
-Szczerze, to nie mamy pojęcia. Znalazłem cię przed jaskinią. - odpowiedział.
-Ale to było dziwne, jakbym...
-Co?
-...jakbym miała jakąś wizję, czy coś.
< Vixan, dokończ proszę >
od Natily- CD historii Alexis
-Hej Alexis! Nie wyglądasz najlepiej. Coś się stało?
-Tak. W moim akademiku wybuchł pożar.
-Jak to?
-No tak. Później sama przypadkowo zaczęłam się palić. Byłam w szpitalu.
-To musiało być straszne! A teraz dobrze się już czujesz?
-Tak, już lepiej.
-Może wyjdziemy na spacer?
-Chętnie!
Poszłyśmy nad jeziorko. Wpadłam na pomysł, abyśmy popływały. Kiedy po kilkugodzinnej zabawie wyszłyśmy z wody, wybrałyśmy się do jaskini. Rozmawiałyśmy o wielu rzeczach, oraz opowiadałyśmy sobie różne dowcipy.
<Proszę, by Alexis dokończyła>
-Tak. W moim akademiku wybuchł pożar.
-Jak to?
-No tak. Później sama przypadkowo zaczęłam się palić. Byłam w szpitalu.
-To musiało być straszne! A teraz dobrze się już czujesz?
-Tak, już lepiej.
-Może wyjdziemy na spacer?
-Chętnie!
Poszłyśmy nad jeziorko. Wpadłam na pomysł, abyśmy popływały. Kiedy po kilkugodzinnej zabawie wyszłyśmy z wody, wybrałyśmy się do jaskini. Rozmawiałyśmy o wielu rzeczach, oraz opowiadałyśmy sobie różne dowcipy.
<Proszę, by Alexis dokończyła>
od Alexis CD "Czas zacząć coś nowego..."
Obudziłam się w łóżku w akademiku.Umyłam się i zjadłam.Dzisiaj miesliśmy
dzień wolny od zajęć.Zastanawiałam się co się stało tamtego
wieczoru....Ale przyszła mi myśl....Napiszę biografię o sobie!Wziełam
swój laptop i zaczełam pisać.Pierw pisałam co było na początku....Gdzie
się urodziłam i inne....Po 23 stronach zaczełam 1 rozdział.Nagle weszła
Taylor.
-Hej!Co tam piszesz?-spytała.
-Y...Ja?!Nic..Nic....Takie tam głupoty...Hehe....
Trzasknełam laptopem....Myślałam, że go zepsółam...Ale nie!.....Poszłam do sali gimnastycznej.Tam miałam dodatkowe lekcje siatkówki.
-O!Alexis!Hej!-przywitała się Julie.
-Hej Julie...-odpowiedziałam.
Przebrałam się w strój i zaczełyśmy pierwszą rundę. (...) Po dwóch godzinach poszłam na boisko.Tam przeważnie wszyscy byli ze szkoły.Kiedy spacerowałam do okoła boiska zobaczyłam Drake`ka.
-Hej Drake!-krzyknełam.
-O!Hej Alexis!
Koło naszego boiska płyneła rzeczka.Tam akurat siedział Drake.Razem tak siedzieliśmy bardzo długo.Przytuliliśmy się czule.Była fajnie.Jednak....Poczułam coś do niego....Chociaż podobał mi się pewnien Jack.Ale on był taki...Odważny i takie tam...Potem z Drake`kiem poszłam na stołówkę coś zjeść.Zjedliśmy pizze i posiedzieliśmy.Potem poszliśmy do swoich pokoji.Ja przebrałam się i włączyłam laptopa.I dokańczałam moje notatki...
Rozdział 2 ....
Nie wiem jakim cudem ale....Obudziłam się w lesie....Zupełnie w innym ciele....Byłam wilkiem!Napewno nikt w to nie uwieży ale....Ech...
I na tym skończyłam....Postanowiłam to zostawić na później....Zaczełam pisać coś innego.Wskoczyłam na łóżko i słuchłam muzyki.Nagle do mojego pokoju wparowała Taylor.
-Co ty tu robisz?!-spytałam.
-Ech....Ech...-dysząc.-Potrzebuję twojej pomocy!A raczej każdego z nas!
-Co się dzieje?Spokojnie...
-Naz akademik się pali!
Razem z Taylor wybiegłyśmy na podwórko.Żeczywiście...Nasz dach się palił.Strażacy gasili ten pożar ale nie szło im to zbyt dobrze.....Ogień był coraz większy i większy. Nagle straciłam znów przytomność.Upadłam na ziemię. (...) Obudziłam się w łóżku poraz drugi.Tylko to CAŁY akademik był w płomieniach.Wstałam z łóżka i pobiegłam na dół.*Oco chodzi?!*-pomyślałam rozglądając się.Nagle to ja zaczełam się palić i koniec.Potem obudziłam się chyba w normalnych świecie....Leżałam w szpitalu.Była przy mnie pielęgniarka.Inni mnie odwiedzali itp...Po kilku dniach wyszłam z szpitala.Postanowiłam odwiedzić moją rodzinkę wilków : D. Kiedy odpoczywałam w jaskini przybiegła do mnie Natily.
<Natily?>
-Hej!Co tam piszesz?-spytała.
-Y...Ja?!Nic..Nic....Takie tam głupoty...Hehe....
Trzasknełam laptopem....Myślałam, że go zepsółam...Ale nie!.....Poszłam do sali gimnastycznej.Tam miałam dodatkowe lekcje siatkówki.
-O!Alexis!Hej!-przywitała się Julie.
-Hej Julie...-odpowiedziałam.
Przebrałam się w strój i zaczełyśmy pierwszą rundę. (...) Po dwóch godzinach poszłam na boisko.Tam przeważnie wszyscy byli ze szkoły.Kiedy spacerowałam do okoła boiska zobaczyłam Drake`ka.
-Hej Drake!-krzyknełam.
-O!Hej Alexis!
Koło naszego boiska płyneła rzeczka.Tam akurat siedział Drake.Razem tak siedzieliśmy bardzo długo.Przytuliliśmy się czule.Była fajnie.Jednak....Poczułam coś do niego....Chociaż podobał mi się pewnien Jack.Ale on był taki...Odważny i takie tam...Potem z Drake`kiem poszłam na stołówkę coś zjeść.Zjedliśmy pizze i posiedzieliśmy.Potem poszliśmy do swoich pokoji.Ja przebrałam się i włączyłam laptopa.I dokańczałam moje notatki...
Rozdział 2 ....
Nie wiem jakim cudem ale....Obudziłam się w lesie....Zupełnie w innym ciele....Byłam wilkiem!Napewno nikt w to nie uwieży ale....Ech...
I na tym skończyłam....Postanowiłam to zostawić na później....Zaczełam pisać coś innego.Wskoczyłam na łóżko i słuchłam muzyki.Nagle do mojego pokoju wparowała Taylor.
-Co ty tu robisz?!-spytałam.
-Ech....Ech...-dysząc.-Potrzebuję twojej pomocy!A raczej każdego z nas!
-Co się dzieje?Spokojnie...
-Naz akademik się pali!
Razem z Taylor wybiegłyśmy na podwórko.Żeczywiście...Nasz dach się palił.Strażacy gasili ten pożar ale nie szło im to zbyt dobrze.....Ogień był coraz większy i większy. Nagle straciłam znów przytomność.Upadłam na ziemię. (...) Obudziłam się w łóżku poraz drugi.Tylko to CAŁY akademik był w płomieniach.Wstałam z łóżka i pobiegłam na dół.*Oco chodzi?!*-pomyślałam rozglądając się.Nagle to ja zaczełam się palić i koniec.Potem obudziłam się chyba w normalnych świecie....Leżałam w szpitalu.Była przy mnie pielęgniarka.Inni mnie odwiedzali itp...Po kilku dniach wyszłam z szpitala.Postanowiłam odwiedzić moją rodzinkę wilków : D. Kiedy odpoczywałam w jaskini przybiegła do mnie Natily.
<Natily?>
od Lily- CD historii Tay'a
- Lily, zamienię cię w człowieka. Potem będziesz mogła przemieniać się
kiedy chcesz w wilka lub postać ludzką. Jeśli się zgodzisz.
-Hmmm... Chętnie!
Tay przemienił mnie w człowieka, po czym wyglądałam tak:
-Dziękuję, Tay!
-Hmmm... Chętnie!
Tay przemienił mnie w człowieka, po czym wyglądałam tak:
-Dziękuję, Tay!
od Tay'a- Jak tu dotarłem
W watasze natury nastąpiło wiele przemian. Ja akurat nie przemieniłem się, wciąż wyglądałem tak:
Ale pewnego dnia i mnie spotkało to samo, co połowę naszej armii... Przemieniłem się... Niezauważony przez nikogo wymknąłem się z terenów watahy i poszedłem w stronę watahy, do której należał mój przyjaciel, Vixan... Rano stałem przed jego jaskinią... okazało się, że nie jest sam, bo jest z nim... ta czarna alfa, Vaxanaria. Vixan'a nie widziałem, ale ta czarna była w jaskini. Zauważyła mnie...
- Cześć... Ty nazywasz się Vaxanaria? Jestem kumplem Vixan'a...
- Tak, jestem Vaxanaria. Ty masz na imię Tay, prawda?
- Mhm... - Mruknąłem. - Mogę dołączyć do watahy?
< Vaxanaria? >
od Vixan'a- CD historii Vaxanarii
Poczułem prawdziwe wsparcie... Vaxanaria wspierała mnie, a ja zacząłem odzyskiwać humor... Uśmiechnąłem się, tym razem szczerze.
< Vaxanaria? >
- Oni wrócą. - Powiedziałem.
- Wiem...
- Musimy czuwać nad watahą. Biorę pierwszą wartę.
- Dorze, jakby coś się działo wiesz co masz robić? - Powiedziała ziewając.
- Tak, wiem. - Odparłem. Tej nocy akurat nic ciekawego się nie działo, tylko Lacky nie umiał zasnąć i musiałem opowiedzieć mu bajkę. Poza tym nic się nie działo. Rano wszedłem do jaskini, gdzie Vaxanaria właśnie się budziła.
- Wiem...
- Musimy czuwać nad watahą. Biorę pierwszą wartę.
- Dorze, jakby coś się działo wiesz co masz robić? - Powiedziała ziewając.
- Tak, wiem. - Odparłem. Tej nocy akurat nic ciekawego się nie działo, tylko Lacky nie umiał zasnąć i musiałem opowiedzieć mu bajkę. Poza tym nic się nie działo. Rano wszedłem do jaskini, gdzie Vaxanaria właśnie się budziła.
< Vaxanaria? >
przy okazji wstawiania tego opowiadania, chce Was przeprosić za moją nieobecność, już jestem
środa, 17 kwietnia 2013
od Vaxanarii - CD historii Vixan'a
Zasmuciłam się bardzo. Oparłam głowę o jego bok.
-Wszystko się ułoży. To przecież nie Twoja wina, że urodziłeś się w watasze, która była tak nietolerancyjna. - starałam się go pocieszyć. Vixan tylko westchnął ciągle smutny i zamyślony.
-Będzie dobrze, teraz już nikt nie wygna Cię za coś, co nie zależy od Ciebie. W naszej watasze tak nie jest. - dodałam coraz bardziej zdołowana jego smutkiem.
Vixan spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął, ale tylko wymuszanie.
< Vixan, dokończ proszę >
-Wszystko się ułoży. To przecież nie Twoja wina, że urodziłeś się w watasze, która była tak nietolerancyjna. - starałam się go pocieszyć. Vixan tylko westchnął ciągle smutny i zamyślony.
-Będzie dobrze, teraz już nikt nie wygna Cię za coś, co nie zależy od Ciebie. W naszej watasze tak nie jest. - dodałam coraz bardziej zdołowana jego smutkiem.
Vixan spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął, ale tylko wymuszanie.
< Vixan, dokończ proszę >
NATILY JEST W CIĄŻY!
Natily jest w ciąży!
Ojcem jest Lestill.
Narodziny nastąpią 22 kwietnia (tydzień od powiadomienia).
Ojcem jest Lestill.
Narodziny nastąpią 22 kwietnia (tydzień od powiadomienia).
GRATULACJE!!!
Wasza samica alfa,
Vaxanaria
przepraszam, że dodaję to z takim opóźnieniem, ale wcześniej zapomniałam, a później nie mogłam
od Tay'a - CD historii Dalii ,,Przerwa''
- Co tu robisz? - Zapytała Dalia.
- Hej. - Przywitałem się. - W sumie to chyba nic... To ty zamieniasz wilki w ludzi?
- Tak, ale straciłam strasznie dużo energii i już nie mogę. Muszę odzyskać siły.... - Odparła
- Chętnie cię zastąpię. Zamieniałem na razie tylko siebie, ale może uda mi się zamienić jeszcze kogoś... - Powiedziałem. Zamieniłem na razie siebie. Wyglądałem tak:
Następnie przemieniłem się z powrotem w wilka i szukałem wzrokiem Lily. Zobaczyłem ją i podbiegłem do niej, a Dalia ze mną.
- Lily, zamienię cię w człowieka. Potem będziesz mogła przemieniać się kiedy chcesz w wilka lub postać ludzką. Jeśli się zgodzisz.
< Lily, dokończ >
- Hej. - Przywitałem się. - W sumie to chyba nic... To ty zamieniasz wilki w ludzi?
- Tak, ale straciłam strasznie dużo energii i już nie mogę. Muszę odzyskać siły.... - Odparła
- Chętnie cię zastąpię. Zamieniałem na razie tylko siebie, ale może uda mi się zamienić jeszcze kogoś... - Powiedziałem. Zamieniłem na razie siebie. Wyglądałem tak:
Następnie przemieniłem się z powrotem w wilka i szukałem wzrokiem Lily. Zobaczyłem ją i podbiegłem do niej, a Dalia ze mną.
- Lily, zamienię cię w człowieka. Potem będziesz mogła przemieniać się kiedy chcesz w wilka lub postać ludzką. Jeśli się zgodzisz.
< Lily, dokończ >
od Vixan'a- CD historii Vaxanarii
- No powiedz. Chodzi o Twoją dawną watahę? - Zapytała Vaxanaria. Pokiwałem głową...
- Okazali kompletny brak tolerancji i akceptacji. Chcieli mieć tylko wilki natury, a jak ktoś miał inny żywioł to go zabijali... Mało tego tempili wilki z innymi żywiołami, naśmiewali się z nich... Nie akceptowali innych, chcieli żeby na świecie pozostał tylko żywioł natury. Jeśli jakikolwiek wilk miał jeszcze jakiś żywioł zostawał skazany na wieczne wygnanie i potępienie. Jeśli odważył się wrócić zabijano go... Fakt, należałem do tej watahy i mogłem tak postępować, ale nie robiłem tego. Nie mieszałem się w sprawy mojej watahy, tylko pomagałem ich bezbronnym wrogom, którzy nie wiedzieli jaka wielka armia na nich napadnie... - Powiedziałem.
< Vaxanaria? >
- Okazali kompletny brak tolerancji i akceptacji. Chcieli mieć tylko wilki natury, a jak ktoś miał inny żywioł to go zabijali... Mało tego tempili wilki z innymi żywiołami, naśmiewali się z nich... Nie akceptowali innych, chcieli żeby na świecie pozostał tylko żywioł natury. Jeśli jakikolwiek wilk miał jeszcze jakiś żywioł zostawał skazany na wieczne wygnanie i potępienie. Jeśli odważył się wrócić zabijano go... Fakt, należałem do tej watahy i mogłem tak postępować, ale nie robiłem tego. Nie mieszałem się w sprawy mojej watahy, tylko pomagałem ich bezbronnym wrogom, którzy nie wiedzieli jaka wielka armia na nich napadnie... - Powiedziałem.
< Vaxanaria? >
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
od Vaxanarii - CD historii Vixan'a
-Sam nie wiem...Wataha raczej mnie nie zaakceptuje... I
to mnie martwi... A jeśli kiedyś mnie w końcu zaakceptują,
to za kilka lat...
-Ale o czym mówisz Vixan? -zapytałam dość zdezorientowana - Wataha zaakceptuje Cię zawsze. O co chodzi?
Usiadłam obok niego i jeszcze raz zapytałam troskliwym głosem.
-Ale co się stało? O co chodzi?
-Nic już...
-No powiedz. Chodzi o Twoją dawną watahę?
< Vixan, dokończ proszę >
-Ale o czym mówisz Vixan? -zapytałam dość zdezorientowana - Wataha zaakceptuje Cię zawsze. O co chodzi?
Usiadłam obok niego i jeszcze raz zapytałam troskliwym głosem.
-Ale co się stało? O co chodzi?
-Nic już...
-No powiedz. Chodzi o Twoją dawną watahę?
< Vixan, dokończ proszę >
od Alexis "Ten jeden...."
Obudziłam się bardzo wcześnie.Pomyślałam, że jescze zdążę na uczelnie,
więc pobiegłam w stronę akademiku.Przemieniłam się szybko w człowieka i
pobiegłam na stołówkę.Było tam parę osób.Zjadłam i poszłam na dodatkowe
lekcje.Po 9 godzinach lekcji poszłam do mojego pokoju odpocząć.Po jakieś
godzinie wyszłam na boisko.Usiadłam na trubunach i czytałam książkę.Po
chwili usiadł przy mnie chłopak.
-Cześć.-odpowiedział nieśmiało.
-Hej.-odpowiedziałam z uśmiechem.-Jesteś nowy?-spytałam.
-Tak...A w ogóle jestem Drake, a ty?
-Alexis,miło mi!
-Co czytasz?-spytał zaglądając do książki.
-Czas wilków, a ty coś czytasz?
-Ja?Ja czytam dużo kasiążek ale aktułalnie nic nie czytam.-poprawiając okulary.
Dla ciekawych tak wyglądał :
Rozmawialiśmy i śmialiśmy się przez ten czas.
-Alexis....
-Tak Drake?
-No...Fajna jesteś...Nie wiedziałem, że spotkam kogoś tak fajnego od początku!
-Dzięki....Ty też jesteś bardzo fajny....
Później pożegnaliśmy się.On poszedł spać, a ja zamieniłam się w wilka.
Kiedy biegłam sobie truchcikiem spotkałam Taylor.
-Poczekaj!
-Co Taylor?
-Jak się przemienić spowrotem w człowkieka?!I jeśli Cię uraziłam tym, że powiedziałam coś o ojcu to przepraszam....A teraz MI pomusz!!!
-Egh....Wypowiedz to co ja (...)
Taylor po chwili zamieniła się w człowieka.
-Zaczekaj tutaj!Zaraz Ci coś przyniose Alexis....-powiedziała dziwnie Taylor.
Po chwili przybiegła z jakąś strzykawką.
-Taylor!Co ty!Pomocy!
Zaczełam biec ile sił w nogach.
-Zaczekaj!-krzyczała Taylor.
Nie dałam rady dalej biec.Zatrzymałam się przy jakieś dużej skale.Taylor po chwili mnie dogoniła.
*To już koniec....Napewno chce mnie uspać....*-pomyślałam.
Taylor po chwili wbiła mi to coś, a ja straciłam przytomność....
C.D.N
-Cześć.-odpowiedział nieśmiało.
-Hej.-odpowiedziałam z uśmiechem.-Jesteś nowy?-spytałam.
-Tak...A w ogóle jestem Drake, a ty?
-Alexis,miło mi!
-Co czytasz?-spytał zaglądając do książki.
-Czas wilków, a ty coś czytasz?
-Ja?Ja czytam dużo kasiążek ale aktułalnie nic nie czytam.-poprawiając okulary.
Dla ciekawych tak wyglądał :
Rozmawialiśmy i śmialiśmy się przez ten czas.
-Alexis....
-Tak Drake?
-No...Fajna jesteś...Nie wiedziałem, że spotkam kogoś tak fajnego od początku!
-Dzięki....Ty też jesteś bardzo fajny....
Później pożegnaliśmy się.On poszedł spać, a ja zamieniłam się w wilka.
Kiedy biegłam sobie truchcikiem spotkałam Taylor.
-Poczekaj!
-Co Taylor?
-Jak się przemienić spowrotem w człowkieka?!I jeśli Cię uraziłam tym, że powiedziałam coś o ojcu to przepraszam....A teraz MI pomusz!!!
-Egh....Wypowiedz to co ja (...)
Taylor po chwili zamieniła się w człowieka.
-Zaczekaj tutaj!Zaraz Ci coś przyniose Alexis....-powiedziała dziwnie Taylor.
Po chwili przybiegła z jakąś strzykawką.
-Taylor!Co ty!Pomocy!
Zaczełam biec ile sił w nogach.
-Zaczekaj!-krzyczała Taylor.
Nie dałam rady dalej biec.Zatrzymałam się przy jakieś dużej skale.Taylor po chwili mnie dogoniła.
*To już koniec....Napewno chce mnie uspać....*-pomyślałam.
Taylor po chwili wbiła mi to coś, a ja straciłam przytomność....
C.D.N
od Vixan'a- CD historii Vaxanarii
- Czemu nie śpisz? - Zapytała Vaxanaria.
- Sam nie wiem... - Odparłem. - Wataha raczej mnie nie zaakceptuje... I to mnie martwi... - Zacząłem. - A jeśli kiedyś mnie w końcu zaakceptują, to za kilka lat...
< Vaxanaria? >
- Sam nie wiem... - Odparłem. - Wataha raczej mnie nie zaakceptuje... I to mnie martwi... - Zacząłem. - A jeśli kiedyś mnie w końcu zaakceptują, to za kilka lat...
< Vaxanaria? >
od Natily- ,,Ciąża"
Rano poczułam się jakoś dziwnie. Na wszelki wypadek poszłam do Anastazji. Przepadała mnie, po czym oświadczyła:
-Natily, Ty jesteś w ciąży! Gratulacje!
-Ale jak to? Ja w ciąży?- krzyknęłam bardzo zaskoczona
-Tak, jesteś w ciąży!- powtórzyła uśmiechnięta Anastazja
-Na pewno? To nie pomyłka?
-Na pewno. Urodzą Ci się dwa szczeniaki!
Szczęśliwa i uśmiechnięta, za razem trochę zapłakana pobiegłam do Lestilla.
-Lestill!!!
-Co się stało?
-My... My... BĘDZIEMY MIELI SZCZENIAKI!!!- wykrzyknęłam zalewając się łzami
-Serio?! To wspaniale! Ale dlaczego płaczesz???
-Boję się o ich bezpieczeństwo. Teraz mamy wojnę...
-Nic im się nie stanie, spokojnie.
Lestill uspokoił mnie, po czym poszliśmy na spacer. W tym czasie wymyślaliśmy imiona dla małych. Byliśmy bardzo szczęśliwi.
-Natily, Ty jesteś w ciąży! Gratulacje!
-Ale jak to? Ja w ciąży?- krzyknęłam bardzo zaskoczona
-Tak, jesteś w ciąży!- powtórzyła uśmiechnięta Anastazja
-Na pewno? To nie pomyłka?
-Na pewno. Urodzą Ci się dwa szczeniaki!
Szczęśliwa i uśmiechnięta, za razem trochę zapłakana pobiegłam do Lestilla.
-Lestill!!!
-Co się stało?
-My... My... BĘDZIEMY MIELI SZCZENIAKI!!!- wykrzyknęłam zalewając się łzami
-Serio?! To wspaniale! Ale dlaczego płaczesz???
-Boję się o ich bezpieczeństwo. Teraz mamy wojnę...
-Nic im się nie stanie, spokojnie.
Lestill uspokoił mnie, po czym poszliśmy na spacer. W tym czasie wymyślaliśmy imiona dla małych. Byliśmy bardzo szczęśliwi.
od Dalii- ,,Przerwa"
Po tylu zmianach wilków w ludzi straciłam dużo energii i postanowiłam
odpocząć. Pewnego dnia wybrała się do restauracji Anastazji. Trochę
dziwiły mnie te wegetariańskie potrawy, ale muszę przyznać, że bardzo mi
smakowało. Po obiedzie poszłam na polanę trochę pospcerować. Nagle
usłyszałam za sobą głos.
-Cześć.- odwróciłam się i zobaczyłam białego wilka w czarne pasy z czerwoną czupryną... czyli Tay`a (XD)
-Hejka.- odpowiedziałam uśmiechając się.- Co tu robisz?- zapytałam.
Tay?
-Cześć.- odwróciłam się i zobaczyłam białego wilka w czarne pasy z czerwoną czupryną... czyli Tay`a (XD)
-Hejka.- odpowiedziałam uśmiechając się.- Co tu robisz?- zapytałam.
Tay?
Od Lily- Jak dołączyłam
Urodziłam się w potężnej, liczącej dość dużo wilków watasze. Pewien
Samiec Alfa, który miał o wiele większą i potężniejszą watahę, stał się
naszym wrogiem. Któregoś dnia, niespodziewanie zaatakował naszą watahę.
Ponieważ nie byliśmy na to przygotowani, nie radziliśmy sobie zbyt
dobrze. Na moich oczach zabito moich rodziców. Przerażona uciekałam jak
najdalej. Dotarłam do niedużej jaskini. Weszłam do niej, po czym
zaczęłam się rozglądać. Nagle zauważyłam jakiegoś starego wilka.
Spojrzał się na mnie, po czym uśmiechnięty zapytał...
-Witaj, kim jesteś? Jak się tu znalazłaś?
-Ja jestem Lily- ciągnęłam zaniepokojona -Moja wataha została napadnięta, tylko ja przetrwałam- powiedziałam z łzami w oczach
-Nie martw się. Zajmę się Tobą.
Starzec okazał się przyjazny. Ucieszyłam się, kiedy postanowił mnie przygarnąć. Przez następne miesiące wychowywał mnie, uczył odkrywać moce, walczyć, polować, pomógł mi odkryć mój żywioł. Dość szybko zaprzyjaźniłam się z tym wilkiem. Pewnego dnia poszliśmy razem na polowanie. Mój opiekun zauważył dużego jelenia. Zaczaił się na niego, po czym zaatakował. W tym samym czasie, na zwierzę skoczył także inny wilk. Mocno odepchnął Jack'a (tak miał na imię starszy wilk, który mnie przygarnął), tak mocno, że ten uderzył o skałę. Wilk zaczołgał martwego jelenia w krzaki. Po chwili znów wyskoczył i rzucił się na starca. Być może myślał, że będzie on chciał odebrać mu obiad. Podbiegłam i ugryzłam nieprzyjaciela, by obronić Jack'a, ale basior złapał mnie za kark i rzucił prosto na drzewo. Ponieważ był dwa razy większy ode mnie, nie miał z tym większych problemów. Leżałam nieprzytomna przez kilka godzin. Kiedy się obudziłam, dostrzegłam martwego wilka. Okazało się, że był nim mój opiekun. Bardzo się zmartwiłam. Do tej pory mam poczucie winy, że to przeze mnie on zginął. Po kilkudniowej wędrówce odnalazłam Watahę Wojny i Wolności, do której postanowiłam dołączyć.
-Witaj, kim jesteś? Jak się tu znalazłaś?
-Ja jestem Lily- ciągnęłam zaniepokojona -Moja wataha została napadnięta, tylko ja przetrwałam- powiedziałam z łzami w oczach
-Nie martw się. Zajmę się Tobą.
Starzec okazał się przyjazny. Ucieszyłam się, kiedy postanowił mnie przygarnąć. Przez następne miesiące wychowywał mnie, uczył odkrywać moce, walczyć, polować, pomógł mi odkryć mój żywioł. Dość szybko zaprzyjaźniłam się z tym wilkiem. Pewnego dnia poszliśmy razem na polowanie. Mój opiekun zauważył dużego jelenia. Zaczaił się na niego, po czym zaatakował. W tym samym czasie, na zwierzę skoczył także inny wilk. Mocno odepchnął Jack'a (tak miał na imię starszy wilk, który mnie przygarnął), tak mocno, że ten uderzył o skałę. Wilk zaczołgał martwego jelenia w krzaki. Po chwili znów wyskoczył i rzucił się na starca. Być może myślał, że będzie on chciał odebrać mu obiad. Podbiegłam i ugryzłam nieprzyjaciela, by obronić Jack'a, ale basior złapał mnie za kark i rzucił prosto na drzewo. Ponieważ był dwa razy większy ode mnie, nie miał z tym większych problemów. Leżałam nieprzytomna przez kilka godzin. Kiedy się obudziłam, dostrzegłam martwego wilka. Okazało się, że był nim mój opiekun. Bardzo się zmartwiłam. Do tej pory mam poczucie winy, że to przeze mnie on zginął. Po kilkudniowej wędrówce odnalazłam Watahę Wojny i Wolności, do której postanowiłam dołączyć.
NOWY CZŁONEK - LILY!
Lily, wadera
Obrończyni
DZIĘKUJĘ ZA DOŁĄCZENIE!!!
sobota, 13 kwietnia 2013
od Vaxanarii - CD historii Vixan'a
- Jesteś pewny? - zapytałam na prawdę myśląc tak samo.
- Nie do końca...
-Co teraz? Trzeba się szykować do prawdziwej wojny, bo tych wilków ciągle przybywa.
-Tak, tylko kto wie, kiedy nastąpi ich najsilniejszy atak.
-Lepiej być na niego przygotowanym o każdej porze dnia i nocy. Szykujmy się.
Chciałam polecieć, ale zapomniałam, że moje skrzydło jest złamane. Bardzo bolało, syknęłam z bólu.
-Chyba lepiej pójdę najpierw do Anastazji. - postanowiłam, i powoli poszłam. Do jej jaskini.
Wszystkie ranne wilki, oraz Elir i Anastazja udały się do jaskini medyczki. Obydwoje zajęli się leczeniem, zaś zdrowa reszta watahy poszła spać, by rano być gotowym na ewentualną walkę. Mną zajęła się Anastazja, oczyściła mi rany, usztywniła skrzydło i dała wywar roślinny, mający przyspieszyć zrastanie kości. Po pewnym czasie wszyscy położyli się spać. Poszłam do mojej jaskini. Zauważyłam, że Vixan nie śpi.
-Coś się stało? - zapytałam podchodząc.
< Vixan, dokończ proszę >
- Nie do końca...
-Co teraz? Trzeba się szykować do prawdziwej wojny, bo tych wilków ciągle przybywa.
-Tak, tylko kto wie, kiedy nastąpi ich najsilniejszy atak.
-Lepiej być na niego przygotowanym o każdej porze dnia i nocy. Szykujmy się.
Chciałam polecieć, ale zapomniałam, że moje skrzydło jest złamane. Bardzo bolało, syknęłam z bólu.
-Chyba lepiej pójdę najpierw do Anastazji. - postanowiłam, i powoli poszłam. Do jej jaskini.
Wszystkie ranne wilki, oraz Elir i Anastazja udały się do jaskini medyczki. Obydwoje zajęli się leczeniem, zaś zdrowa reszta watahy poszła spać, by rano być gotowym na ewentualną walkę. Mną zajęła się Anastazja, oczyściła mi rany, usztywniła skrzydło i dała wywar roślinny, mający przyspieszyć zrastanie kości. Po pewnym czasie wszyscy położyli się spać. Poszłam do mojej jaskini. Zauważyłam, że Vixan nie śpi.
-Coś się stało? - zapytałam podchodząc.
< Vixan, dokończ proszę >
od Vixan'a- CD historii Vaxanarii
- Nie, nic nam nie jest. - Powiedziałem. - Ale widzę, że z wami nie jest najlepiej... - Powiedziałem patrząc na wszystkich.
- No, niestety... - Odparła Vaxanaria.
- Oni wrócą, na razie się nas wystraszyli...
- Jesteś pewny?
- Nie do końca...
- No, niestety... - Odparła Vaxanaria.
- Oni wrócą, na razie się nas wystraszyli...
- Jesteś pewny?
- Nie do końca...
< Vaxanaria, masz jakiś pomysł? >
od Vaxanarii - CD historii Vixan'a ,,W NOCY''
Obudziłam Alexis, Lestill'a i Leylę. Wtedy zauważyły nas te wilki. Zaczęły atakować. Wszyscy walczyli mocami. Atakowałam wszystkimi żywiołami, głównie mojim ulubionym - ogniem. Leyla była ranna w łapę, Lestill też, ale bronił ranną, Alexis też walczyła, ale była chyba trochę zagubiona, w sumie ona nie zawsze była wilkiem i nie przywykła do zagryzania agresywnych napastników. Było ich więcej niż nas. W końcu wszyscy byliśmy ranni. Miałam złamane skrzydło więc nie mogłam lecieć po resztę. ,,Vixan, przyjdź, proszę!" myślałam widząc liczniejszą grupę wilków. Wtedy jak z nieba pojawił się Vixan z większą częścią watahy. Byli w postaciach ludzi, więc, gdy wilki tylko ich ujrzały pouciekały przestraszone.
-Vixan! Jesteście! Nic Wam nie jest? - krzyknęłam szczęśliwa biegnąc do Vixan'a, który zmienił się w wilka.
< Vixan, dokończ proszę >
-Vixan! Jesteście! Nic Wam nie jest? - krzyknęłam szczęśliwa biegnąc do Vixan'a, który zmienił się w wilka.
< Vixan, dokończ proszę >
od Vixan'a - CD historii Vaxanarii ,,W NOCY''
- Dobra, ty biegnij w prawo, ja w lewo. - Zaproponowałem.
- Spotkamy się tu. - Dodała Vaxanaria. Pokiwałem głową. Każdy odbiegł w umuwionym kierunku. Wpadłem do jaskini Tay'a jak oparzony.
- Tay!!! - Wrzasnąłem mu do ucha.
- Co?! - Zapytał zrywając się na równe nogi.
- Wilki wkroczyły na nasz teren. Musimy obudzić resztę!
- Dobra, chodź. - Powiedział. Resztę watahy było o wiele łatwiej obudzić, ale z Tay'a od zawsze był taki śpioch. Gdy wszystkie wilki mieszkające po lewej były obudzone na naszą grupę napadła część nieprzyjaciół.
- Dalia, zamień nas w ludzi! - Krzyknąłem. Dalia wykonała polecenie. Obce wilki zaczęły się cofać... Wystarczyło zrobić trzy kroki do przodu i wilki uciekały. Zamieniliśmy się z powrotem w wilki. Zacząłem się rozglądać. Usłyszeliśmy odgłosy walki...
- Trzeba ruszyć na odsiecz Vaxanari. - Powiedziała Anastazja. Popędziliśmy w kierunku źródła odgłosów.
< Vaxanaria, dokończysz? >
- Spotkamy się tu. - Dodała Vaxanaria. Pokiwałem głową. Każdy odbiegł w umuwionym kierunku. Wpadłem do jaskini Tay'a jak oparzony.
- Tay!!! - Wrzasnąłem mu do ucha.
- Co?! - Zapytał zrywając się na równe nogi.
- Wilki wkroczyły na nasz teren. Musimy obudzić resztę!
- Dobra, chodź. - Powiedział. Resztę watahy było o wiele łatwiej obudzić, ale z Tay'a od zawsze był taki śpioch. Gdy wszystkie wilki mieszkające po lewej były obudzone na naszą grupę napadła część nieprzyjaciół.
- Dalia, zamień nas w ludzi! - Krzyknąłem. Dalia wykonała polecenie. Obce wilki zaczęły się cofać... Wystarczyło zrobić trzy kroki do przodu i wilki uciekały. Zamieniliśmy się z powrotem w wilki. Zacząłem się rozglądać. Usłyszeliśmy odgłosy walki...
- Trzeba ruszyć na odsiecz Vaxanari. - Powiedziała Anastazja. Popędziliśmy w kierunku źródła odgłosów.
< Vaxanaria, dokończysz? >
Od Alexis CD od Natily
-Może w czymś Ci pomóc?-spytała Natily.
-Nie...Raczej nie mam nic na głowie....-odpowiedziałam zaspana.
Zrobiłam kilka kroków i poczułam ból w nodze.
-Auć!-upadając.
-Alexis!Nic się nie stało?
-Nie...,Nie...To tylko przez przypedek...Na pewno źle stanęłam...
-Na pewno?
-Na pewno Natily....Nie martw się....Wszystko jest dobrze....Auć!
-Co ci jest?-spytała Natily.
-Ech....Nie wiem...-westchnęłam.
Nagle do jaskini przybiegły czarne wilki.
-Kim jesteście?-spytałam.
wilki podbiegły do mnie i Natily i porwały nas.
-Puszczaj!!!-krzyknęła Natily.
Poczułam jakieś ukucie w udo.Straciłam przytomność....Obudziłam się w lesie...W tym samym miejscu co wczoraj....Ale tym razem byłam człowiekiem....
-Co...Co się stało?-pytałam cały czas siebie....
Pobiegłam do akademiku.Szybko weszłam na górę i wskoczyłam do mojego łóżka....Rano wstałam,ubrałam się i poszłam na stołówkę.
-Wita dziwaczko!Hahaha!-naśmiewała się Taylor.
Nagle Taylor upadła na ziemię i rana (którą ja zrobiłam) zaczęła świecić.Taylor znikła.Wszyscy na stołówce byli zdziwieni.Po 7 godzinach lekcji poszłam do lasu.
-Taylor?Taylor?
Zza krzaka wyskoczyła wadera.
Wyglądała tak :
Ja się zamieniłam w wilka.
-Taylor? To ty?
-Tak! Chwila...Chwila...To ty..TO TY!!!Coś ty ze mną zrobiła!-krzyczała.
-Taylor!Ciszej!
-Jak ciszej!Sama bądź lepiej cicho!Jak mój ojciec James się dowie, że ....
-Chwila....James?!
-Tak?A co?
-On jest burmistrzem?Teraz oczywiście?
-Noo...Był wcześniej prezydentem....-westchnęła ciężko.
-To...To...
Rozpłakałam się i pobiegłam do jaskini.
-Alexis!Zaczekaj!Nie zostawiaj mnie samej!
Taylor po chwili pobiegła z mną.
-Zostaw mnie! Idź sobie z tąd!-krzyknęłam rozpłakana.
-O co ci...
-Idź!-przerywając.
Taylor poszła. Po jakieś chwili błysnęła światło w lesie.
*Na pewno to Taylor się przemieniła...*-pomyślałam.
Później zasnęłam....
-Nie...Raczej nie mam nic na głowie....-odpowiedziałam zaspana.
Zrobiłam kilka kroków i poczułam ból w nodze.
-Auć!-upadając.
-Alexis!Nic się nie stało?
-Nie...,Nie...To tylko przez przypedek...Na pewno źle stanęłam...
-Na pewno?
-Na pewno Natily....Nie martw się....Wszystko jest dobrze....Auć!
-Co ci jest?-spytała Natily.
-Ech....Nie wiem...-westchnęłam.
Nagle do jaskini przybiegły czarne wilki.
-Kim jesteście?-spytałam.
wilki podbiegły do mnie i Natily i porwały nas.
-Puszczaj!!!-krzyknęła Natily.
Poczułam jakieś ukucie w udo.Straciłam przytomność....Obudziłam się w lesie...W tym samym miejscu co wczoraj....Ale tym razem byłam człowiekiem....
-Co...Co się stało?-pytałam cały czas siebie....
Pobiegłam do akademiku.Szybko weszłam na górę i wskoczyłam do mojego łóżka....Rano wstałam,ubrałam się i poszłam na stołówkę.
-Wita dziwaczko!Hahaha!-naśmiewała się Taylor.
Nagle Taylor upadła na ziemię i rana (którą ja zrobiłam) zaczęła świecić.Taylor znikła.Wszyscy na stołówce byli zdziwieni.Po 7 godzinach lekcji poszłam do lasu.
-Taylor?Taylor?
Zza krzaka wyskoczyła wadera.
Wyglądała tak :
Ja się zamieniłam w wilka.
-Taylor? To ty?
-Tak! Chwila...Chwila...To ty..TO TY!!!Coś ty ze mną zrobiła!-krzyczała.
-Taylor!Ciszej!
-Jak ciszej!Sama bądź lepiej cicho!Jak mój ojciec James się dowie, że ....
-Chwila....James?!
-Tak?A co?
-On jest burmistrzem?Teraz oczywiście?
-Noo...Był wcześniej prezydentem....-westchnęła ciężko.
-To...To...
Rozpłakałam się i pobiegłam do jaskini.
-Alexis!Zaczekaj!Nie zostawiaj mnie samej!
Taylor po chwili pobiegła z mną.
-Zostaw mnie! Idź sobie z tąd!-krzyknęłam rozpłakana.
-O co ci...
-Idź!-przerywając.
Taylor poszła. Po jakieś chwili błysnęła światło w lesie.
*Na pewno to Taylor się przemieniła...*-pomyślałam.
Później zasnęłam....
od Vaxanarii - ,,W NOCY"
Obudziłam się w nocy, bo usłyszałam jakiś dźwięk. Wyszłam po cichu przed jaskinię i się rozejrzałam. Nagle znów usłyszałam odgłos i gdy spojrzałam w miejsce, z którego pochodził zauważyłam cienie wilków. Nie dwóch, nie trzech, ale z kilkunastu! Pędem odwróciłam się i poleciałam do Vixan'a.
-Vixan! Vixan! Obudź się! - szepnęłam dosyć głośno.
-Co się stało? - odpowiedział zaspany.
-To znów te wilki, i to cała grupa!
-Ile?!
-Chyba około kilkunastu.
-Musimy obudzić resztę i coś zrobić!
-Tak, ale jest środek nocy!
-No tak, to przecież wilki cienia!
-Wilki cienia?! - zapytałam zdezorientowana.
-Widziałem jak uciekały przed słońcem do ciemnego lasu.
-Ale jak to możliwe? Przecież Lacky to był jeden z nich, a on ma żywioł światła.
-No...Nie wiem... - odpowiedział i się zamyślił.
-Może to ich sojusznicy? - pomyślałam.
-No może! Ale oni wyglądają jak Lacky...
-Chyba musimy się o to Lacky'ego zapytać.
-Tak.
-A może ich wataha tak była podzielona. Na wilki światła i cienia? - znów zaproponowałam.
-Lacky może to wiedzieć.
-Rety, my tu rozmawiamy, a oni tam są. Dlaczego nie atakują?
-Może szykują jakąś pułapkę, czy coś.
-Wiesz co, nie wiem, czy dam radę. Co jak przeze mnie wilkom z watahy coś się stanie?
-Ty dasz radę! - chciał mnie pocieszyć, ja się uśmiechnęłam.
-Dziękuję... Ach, chodźmy już ich załatwić. Tylko musimy obudzić innych.
< Vixan, dokończ proszę >
-Vixan! Vixan! Obudź się! - szepnęłam dosyć głośno.
-Co się stało? - odpowiedział zaspany.
-To znów te wilki, i to cała grupa!
-Ile?!
-Chyba około kilkunastu.
-Musimy obudzić resztę i coś zrobić!
-Tak, ale jest środek nocy!
-No tak, to przecież wilki cienia!
-Wilki cienia?! - zapytałam zdezorientowana.
-Widziałem jak uciekały przed słońcem do ciemnego lasu.
-Ale jak to możliwe? Przecież Lacky to był jeden z nich, a on ma żywioł światła.
-No...Nie wiem... - odpowiedział i się zamyślił.
-Może to ich sojusznicy? - pomyślałam.
-No może! Ale oni wyglądają jak Lacky...
-Chyba musimy się o to Lacky'ego zapytać.
-Tak.
-A może ich wataha tak była podzielona. Na wilki światła i cienia? - znów zaproponowałam.
-Lacky może to wiedzieć.
-Rety, my tu rozmawiamy, a oni tam są. Dlaczego nie atakują?
-Może szykują jakąś pułapkę, czy coś.
-Wiesz co, nie wiem, czy dam radę. Co jak przeze mnie wilkom z watahy coś się stanie?
-Ty dasz radę! - chciał mnie pocieszyć, ja się uśmiechnęłam.
-Dziękuję... Ach, chodźmy już ich załatwić. Tylko musimy obudzić innych.
< Vixan, dokończ proszę >
od Natily- CD historii Alexis
-O...Hej Natily...- przywitała się ze mną zaspana Alexis
-Cześć Alexis. Dlaczego jesteś taka zmęczona?
-To długa historia...
-Może w czymś Ci pomóc?
<Alexis, dokończ proszę>
-Cześć Alexis. Dlaczego jesteś taka zmęczona?
-To długa historia...
-Może w czymś Ci pomóc?
<Alexis, dokończ proszę>
NOWA PARA!!!
Natily i Lestill są parą!
GRATULACJE!!!
GRATULACJE!!!
Wasza samica alfa,
Vaxanaria
od Natily- CD historii Lestilla
-...Czy zostaniemy parą?
Bardzo się zdziwiłam na pytanie Lestilla. Nie spodziewałam się, że mnie kochał, tak bardzo, że już po tak krótkiej znajomości musiał to mi wyznać. Spojrzałam na niego bardzo wzruszona i szczęśliwa.
-Tak!- szepnęłam przytulając go
Później poszliśmy do Vaxanarii, powiedzieliśmy jej, by ogłosiła nas parą.
Bardzo się zdziwiłam na pytanie Lestilla. Nie spodziewałam się, że mnie kochał, tak bardzo, że już po tak krótkiej znajomości musiał to mi wyznać. Spojrzałam na niego bardzo wzruszona i szczęśliwa.
-Tak!- szepnęłam przytulając go
Później poszliśmy do Vaxanarii, powiedzieliśmy jej, by ogłosiła nas parą.
od Alexis CD od Vaxanarii
-No...Fajnie Vaxanario...Tylko ja...Chyba się przemienie w człowieka bez
eliksiru ani magii...Bo jak się stałam wilkiem tego nie wiem....Ja idę
pospacerować....-westchnełam.
-Dobrze Alexis.Pa.
Poszłam w stronę akademiku.Znałam ten las.Po kilku godzinach znalazłam się przy akademiku.
-Teraz mnie popamiętasz Taylor...-powiedziałam.
Wbiegłam do pustej szkoły i pobiegłam na górę.Tam były pokoje oraz pokój Taylor.
-To ten pokój!67!
Weszłam do pokoju i wskoczyłam ta łóżko Taylor.Zaczełam ją drapać i gryść.Nie zrobiłam jej nic takiego tylko miała siniaki i odciski zębów....
-Aaa!Pomocy!Wilk!-krzyczała Taylor.
Zanim nauczyciele przybiegli ja zdążyłam uciec.Przybiegłam zadowolona ale zdyszana do jaskini.Zdrzemnełam się.Później przyszła do mnie Natily.
-O...Hej Natily...-przywitałam się zaspana.
<Nataily?>
-Dobrze Alexis.Pa.
Poszłam w stronę akademiku.Znałam ten las.Po kilku godzinach znalazłam się przy akademiku.
-Teraz mnie popamiętasz Taylor...-powiedziałam.
Wbiegłam do pustej szkoły i pobiegłam na górę.Tam były pokoje oraz pokój Taylor.
-To ten pokój!67!
Weszłam do pokoju i wskoczyłam ta łóżko Taylor.Zaczełam ją drapać i gryść.Nie zrobiłam jej nic takiego tylko miała siniaki i odciski zębów....
-Aaa!Pomocy!Wilk!-krzyczała Taylor.
Zanim nauczyciele przybiegli ja zdążyłam uciec.Przybiegłam zadowolona ale zdyszana do jaskini.Zdrzemnełam się.Później przyszła do mnie Natily.
-O...Hej Natily...-przywitałam się zaspana.
<Nataily?>
od Elira-"Moja historia"
Jako jeszcze młodzik wraz z bratem
wyruszyłem w podróż. Natrafiłem na wioskę Elfów, więc tam zostałem. Żyje
mi się tu dobrze. Każdego dnia uczę się nowych rzeczy i umiejętności.
Jednak takie życie to nie jest wyzwanie. Ja potrzebuję adrenaliny i
dzikości a nie spania na puchowych poduszkach(które każdego ranka i tak
rozszarpuje) Postanowiłem wyruszyć w poszukiwaniu mojego miejsca na
ziemi (które znajduje się niedaleko zaś naszej wioski). Dzięki Elfom
pojąłem wiedzę wszechświata i umiejętności o jakich można pomarzyć.
Jednak przejdę do mojej opowiastki o dotarciu do watahy...
Polując wraz ze swoim bratem, kilkoma psami i Elfami napotkałem wilka. Nasza rozmowa raczej nie była za ciekawa. Jednak po dłuższym namyśle wilk zabrał nas do swojej watahy. Z tęsknotą spoglądałem na oddalającą się wioskę. Biegliśmy dość długo, aż w końcu wpadliśmy na łąkę. Stała tam już duża... ogromna gromada wilków. Samiec po wymianie kilku zdań z przywódcą oddalił się. Para Alfa zaprosiła mnie i mojego brata do jaskini. Pytali się o nasz żywot. A następnie w związku z mocami przydzielili stanowiska.
***
Pewnej nocy znów postanowiłem wyruszyć w podróż. Powiedziałem o wszystkim bratu lecz on nie chciał ze mną iść. Ze smutkiem sam odszedłem. Przez jakiś czas wałęsałem się jeszcze po lesie. Wtem spotkałem wilczycę. Spytałem się jej czy mogę dołączyć do jej watahy. Była dość zszokowana, bo niby skąd wiedziałem że ma watahę. Jednak los był łaskawy, a wilczyca okazała się dobroduszna i pozwoliła mi dołączyć.
Polując wraz ze swoim bratem, kilkoma psami i Elfami napotkałem wilka. Nasza rozmowa raczej nie była za ciekawa. Jednak po dłuższym namyśle wilk zabrał nas do swojej watahy. Z tęsknotą spoglądałem na oddalającą się wioskę. Biegliśmy dość długo, aż w końcu wpadliśmy na łąkę. Stała tam już duża... ogromna gromada wilków. Samiec po wymianie kilku zdań z przywódcą oddalił się. Para Alfa zaprosiła mnie i mojego brata do jaskini. Pytali się o nasz żywot. A następnie w związku z mocami przydzielili stanowiska.
***
Pewnej nocy znów postanowiłem wyruszyć w podróż. Powiedziałem o wszystkim bratu lecz on nie chciał ze mną iść. Ze smutkiem sam odszedłem. Przez jakiś czas wałęsałem się jeszcze po lesie. Wtem spotkałem wilczycę. Spytałem się jej czy mogę dołączyć do jej watahy. Była dość zszokowana, bo niby skąd wiedziałem że ma watahę. Jednak los był łaskawy, a wilczyca okazała się dobroduszna i pozwoliła mi dołączyć.
od Lestilla- CD historii Natily
Po tym, jak wróg rzucił mną o drzewo mocno zakręciło mi się w głowie. Po
chwili straciłem przytomność. Obudziłem się w jaskini. Obok była
Anastazja, medyczka.
-C-co się stało...?- powiedziałem jeszcze nie do końca przytomny
-Leżałeś w lesie, zupełnie nieprzytomny.
-Natily została porwana, muszę ją ratować- dodałem wstając
-Ale... Nie jesteś w dobrym stanie!
Otrząsnąłem się i kontynuowałem rozmowę.
-Musze ją ratować!
-Przecież przed sekundą byłeś nieprzytomny!
-No to co z tego? Muszę ją ratować!- Wykrzyknąłem wybiegając z jaskini.
Przybiegłem na miejsce, w którym porwano moją przyjaciółkę. Wpadłem na jej trop i podążyłem za nim. Kilka godzin później dotarłem do wielkiej i mrocznej jaskini. Zauważyłem jakiś półkulisty obiekt, jakby kopułę. Podszedłem bliżej.
-Natily!!!- Wrzasnąłem z wielkim podekscytowaniem
-Lestill? To Ty?-odpowiedziała zakłopotana Natily
-Tak, ja!
Nagle podeszły wilki, które uprowadziły Natily. Tym razem udało mi się je powalić. Wyciągnąłem przyjaciółkę z kopuły i wybiegliśmy na zewnątrz.
-Lestill, nie wiem jak Ci dziękować!
-Nie ma za co.
-Ależ jest! Gdyby nie Ty, mogliby mnie zabić.
-Zawsze bym Cię uratował, nawet gdybym miał skoczyć z Mont Everest'u.
-No coś Ty...-odrzekła Natily uśmiechając się
-Ja mówię serio...-dodałem zatrzymując się
-Ale... Dlaczego?
-Bo... bo...-westchnąłem- Ja od początku się w Tobie zakochałem... Odkąd Cię zobaczyłem, marzyłem o tym, aby być z Tobą. Uratowałem Cię dlatego, że nie mógłbym bez Ciebie żyć. Ja... Kocham Cię... Zostaniemy parą?
<Natily, dokończysz?>
-C-co się stało...?- powiedziałem jeszcze nie do końca przytomny
-Leżałeś w lesie, zupełnie nieprzytomny.
-Natily została porwana, muszę ją ratować- dodałem wstając
-Ale... Nie jesteś w dobrym stanie!
Otrząsnąłem się i kontynuowałem rozmowę.
-Musze ją ratować!
-Przecież przed sekundą byłeś nieprzytomny!
-No to co z tego? Muszę ją ratować!- Wykrzyknąłem wybiegając z jaskini.
Przybiegłem na miejsce, w którym porwano moją przyjaciółkę. Wpadłem na jej trop i podążyłem za nim. Kilka godzin później dotarłem do wielkiej i mrocznej jaskini. Zauważyłem jakiś półkulisty obiekt, jakby kopułę. Podszedłem bliżej.
-Natily!!!- Wrzasnąłem z wielkim podekscytowaniem
-Lestill? To Ty?-odpowiedziała zakłopotana Natily
-Tak, ja!
Nagle podeszły wilki, które uprowadziły Natily. Tym razem udało mi się je powalić. Wyciągnąłem przyjaciółkę z kopuły i wybiegliśmy na zewnątrz.
-Lestill, nie wiem jak Ci dziękować!
-Nie ma za co.
-Ależ jest! Gdyby nie Ty, mogliby mnie zabić.
-Zawsze bym Cię uratował, nawet gdybym miał skoczyć z Mont Everest'u.
-No coś Ty...-odrzekła Natily uśmiechając się
-Ja mówię serio...-dodałem zatrzymując się
-Ale... Dlaczego?
-Bo... bo...-westchnąłem- Ja od początku się w Tobie zakochałem... Odkąd Cię zobaczyłem, marzyłem o tym, aby być z Tobą. Uratowałem Cię dlatego, że nie mógłbym bez Ciebie żyć. Ja... Kocham Cię... Zostaniemy parą?
<Natily, dokończysz?>
piątek, 12 kwietnia 2013
od Natily- Porwanie
Przechadzałam się z Lestill'em po lesie.
Nagle usłyszałam jakiś szelest w krzakach. Po chwili rzucił się na nas
jakiś wilk, pewnie z wrogiej watahy. Zadrapał mnie tak mocno, że nie
miałam siły wstać. Lestill zaatakował wroga, ale ten odrzucił go prosto
na drzewo. Wilk wykorzystał to, że byłam słaba, zaczołgał mnie gdzieś
daleko, do dużej jaskini. Uwięził mnie pod magiczną kopułą, przez którą
nie mogłam się wydostać. Nie wiedziałam, co mam począć.
<Lestill, dokończ proszę>
<Lestill, dokończ proszę>
od Vaxanari - CD historii Alexis "Komuś zaufać..."
Zdziwiłam się trochę, ale nie dałam po sobie tego zobaczyć.
-Nie bój się, tu nic Ci nie grozi. Nawet jak zmienisz się w człowieka, możesz u nas zostać.
-Na pewno?
-Oczywiście! Możemy też udać się z tym do Elira. On zna się na magii, może coś poradzi na te przemiany.
Alexis się lekko uśmiechnęła.
-To co Ty na to?
< Alexis, dokończ proszę >
-Nie bój się, tu nic Ci nie grozi. Nawet jak zmienisz się w człowieka, możesz u nas zostać.
-Na pewno?
-Oczywiście! Możemy też udać się z tym do Elira. On zna się na magii, może coś poradzi na te przemiany.
Alexis się lekko uśmiechnęła.
-To co Ty na to?
< Alexis, dokończ proszę >
od Alexis CD od Vaxanari "Komuś zaufać..."
-No dalej, powiedz. Chodzi o Twoją historię? Coś się stało zanim
dołączyłaś? W naszej watasze nic Ci nie grozi, nie musisz się bać, tą
wojnę też przetrwamy.-powiedziała Vaxanaria.
-Ech....No dobrze....Ja...Nie jestem takim wilkiem prawdziwym...
-Jak to?
-No bo wczoraj wieczorem obudziłam się w lesie...Ale tak na prawde jestem studentką....Kiedy zasnełam właśnie obudziłam się w lesie....Ale kiedy miałam 15 lat zabito moją matkę....Ojciec uciekł....Później wróciłam ale był bardzo agresywny.Kiedy miałam 18 lat....Zostawił mnie z całym domem i innymi sprawami....Wtedy zamieszkałam w akademiku...I to tej pory nie wiem oco chodzi mojemu ojcu....Martwie się,że mnie też zabije....Kiedy się przemienię spowrotem w człowieka oczywiście...I nie wiem też czy zdołam komuś zaufać....
<Vaxanario?>
-Ech....No dobrze....Ja...Nie jestem takim wilkiem prawdziwym...
-Jak to?
-No bo wczoraj wieczorem obudziłam się w lesie...Ale tak na prawde jestem studentką....Kiedy zasnełam właśnie obudziłam się w lesie....Ale kiedy miałam 15 lat zabito moją matkę....Ojciec uciekł....Później wróciłam ale był bardzo agresywny.Kiedy miałam 18 lat....Zostawił mnie z całym domem i innymi sprawami....Wtedy zamieszkałam w akademiku...I to tej pory nie wiem oco chodzi mojemu ojcu....Martwie się,że mnie też zabije....Kiedy się przemienię spowrotem w człowieka oczywiście...I nie wiem też czy zdołam komuś zaufać....
<Vaxanario?>
od Vaxanarii - CD historii Alexis "Komuś zaufać...."
-Alexis....
-Tak Vaxanario?
-No przyznaj się, coś Cię smuci, co to?
-Nie, ja tak mam zawsze.
Widać było, że jest czymś wyraźnie zasmucona, a ja postanowiłam dowiedzieć się co to i poprawić jej humor.
-No dalej, powiedz. Chodzi o Twoją historię? Coś się stało zanim dołączyłaś? W naszej watasze nic Ci nie grozi, nie musisz się bać, tą wojnę też przetrwamy.
< Alexis, dokończ proszę >
-Tak Vaxanario?
-No przyznaj się, coś Cię smuci, co to?
-Nie, ja tak mam zawsze.
Widać było, że jest czymś wyraźnie zasmucona, a ja postanowiłam dowiedzieć się co to i poprawić jej humor.
-No dalej, powiedz. Chodzi o Twoją historię? Coś się stało zanim dołączyłaś? W naszej watasze nic Ci nie grozi, nie musisz się bać, tą wojnę też przetrwamy.
< Alexis, dokończ proszę >
od Alexis "Komuś zaufać...."
Obudziłam się wypoczęta....Nie miałam pojęcia czemu się zamieniłam w
wilka....Bałam się, że jeśli będę miała parę lub przyjaciela....Wtedy
odejdę bo będę już człowiekiem....Wyszłam z jaskini i pobiegłam w
stronę źrudełka.
*Ah....Całe godziny tylko dla mnie i ....*
-Hej Alexis!-powiedziała Vaxanaria.
-Ah!Cześć....-westchnęłam....
-Co jesteś taka smutna?-spytała Vaxanaria.
-Y...Ja zawsze taka jestem....-odpowiedziałam.
-Alexis....
-Tak Vaxanario?
<Vaxanaria?>
*Ah....Całe godziny tylko dla mnie i ....*
-Hej Alexis!-powiedziała Vaxanaria.
-Ah!Cześć....-westchnęłam....
-Co jesteś taka smutna?-spytała Vaxanaria.
-Y...Ja zawsze taka jestem....-odpowiedziałam.
-Alexis....
-Tak Vaxanario?
<Vaxanaria?>
NOWY WILK - TAY!
Tay, basior
szpieg, wojownik
(2 wilk właścicielki Vixan'a)
szpieg, wojownik
(2 wilk właścicielki Vixan'a)
WITAMY!!!
NOWA PARA!!!
Vaxanaria i Vixan są parą!
Od teraz Vixan jest też samcem alfa!
Od teraz Vixan jest też samcem alfa!
Wasza samica alfa,
Vaxanaria
od Vaxanarii - CD historii Vixan'a
Uśmiechnęłam się.
-Niestety możemy to chyba tylko ogłosić w watasze. To idziemy ogłosić?
Vixan zgodził się i szliśmy przed jaskinie. Byłam w niebo wzięta! Tak się cieszyłam, że myślałam, że już nie wytrzymam ze szczęścia! Vixan jest mojim partnerem, co za cudowny dzień! Mimo wojny i napadu obcych, cieszyłam się jak nigdy! Dotarliśmy przed jaskinie, dookoła widać było ślady ataku tych wilków z obcej watahy, ale ja nie zwracałam na nie zbytniej uwagi, byłam zbyt uradowana. Zwołałam wilki i ogłosiłam nas parą. Byli chyba lekko zaskoczeni, ale Vixan szybko zabrał mnie na spacer po lesie, a później może gdzieś jeszcze.
-Ach, jaka ja jestem prze szczęśliwa! To najlepszy dzień w mojim życiu! - powiedziałam do Vixan'a.
< Vixan <3 :-D >
-Niestety możemy to chyba tylko ogłosić w watasze. To idziemy ogłosić?
Vixan zgodził się i szliśmy przed jaskinie. Byłam w niebo wzięta! Tak się cieszyłam, że myślałam, że już nie wytrzymam ze szczęścia! Vixan jest mojim partnerem, co za cudowny dzień! Mimo wojny i napadu obcych, cieszyłam się jak nigdy! Dotarliśmy przed jaskinie, dookoła widać było ślady ataku tych wilków z obcej watahy, ale ja nie zwracałam na nie zbytniej uwagi, byłam zbyt uradowana. Zwołałam wilki i ogłosiłam nas parą. Byli chyba lekko zaskoczeni, ale Vixan szybko zabrał mnie na spacer po lesie, a później może gdzieś jeszcze.
-Ach, jaka ja jestem prze szczęśliwa! To najlepszy dzień w mojim życiu! - powiedziałam do Vixan'a.
< Vixan <3 :-D >
od Vixan'a - CD historii Vaxanarii
Na ostatnie pytanie nie dostałem już odpowiedzi, tylko kiwanie głową.
Wtedy stało się coś dziwnego. Na moim ramieniu pojawił się mały Tay i
zaczął wykład:
- Skończ już! Wiem, że nie znasz się na waderach tak jak ja, ale czy ty nie widzisz, że twój rozumek jest po prostu przegrzany i nawala?! Ogarnij się stary! Przesteń jej zadawać w kółko jedno, a to samo pytanie. Kochasz ją?! Jeśli tak, to skończ! - Krzyknął piskliwym głosem i zniknął. Chciałem coś powiedzieć, ale wtedy serce przejęło kontrolę nad sytuacją. Styknęliśmy się nosami. Pocałowałem ją...
- Chcę ogłosić naszą miłość całemu światu! - Powiedziałem.
< Vaxanaria? >
- Skończ już! Wiem, że nie znasz się na waderach tak jak ja, ale czy ty nie widzisz, że twój rozumek jest po prostu przegrzany i nawala?! Ogarnij się stary! Przesteń jej zadawać w kółko jedno, a to samo pytanie. Kochasz ją?! Jeśli tak, to skończ! - Krzyknął piskliwym głosem i zniknął. Chciałem coś powiedzieć, ale wtedy serce przejęło kontrolę nad sytuacją. Styknęliśmy się nosami. Pocałowałem ją...
- Chcę ogłosić naszą miłość całemu światu! - Powiedziałem.
< Vaxanaria? >
od Vaxanarii - CD historii Vixan'a
Zaśmiałam się pod nosem i chyba trochę zarumieniłam.
-Bez przesady, że najlepsza... Tak! Bardzo chętnie nią zostanę!
-Naprawdę?
-Tak! Zdecydowanie.
Vixan był chyba szczęśliwy z tego co powiedziałam. Objęłam go jeszcze uradowana.
-Rety, Ty na prawdę chcesz być ze mną? - zapytałam wciąż nie mogąc w to uwierzyć.
< Vixan, ja też trochę nie mam pomysłu >
-Bez przesady, że najlepsza... Tak! Bardzo chętnie nią zostanę!
-Naprawdę?
-Tak! Zdecydowanie.
Vixan był chyba szczęśliwy z tego co powiedziałam. Objęłam go jeszcze uradowana.
-Rety, Ty na prawdę chcesz być ze mną? - zapytałam wciąż nie mogąc w to uwierzyć.
< Vixan, ja też trochę nie mam pomysłu >
od Vixan'a - CD historii Vaxanarii
Odpowiedź Vaxanarii była bardzo zaskakująca... Nie sądziłem, że też mnie kocha. Wolałem się upewnić....
- Czy to oznacza, że ty, Vaxanaria, najlepsza alfa świata chce być partnerką takiego wilka jak ja?! - Zapytałem. Nie mogłem uwierzyć, że Vaxanaria czuje to samo. Moje serce wiwatowało jak szalone, ale rozum wciąż nakazywał się upewniać...
< Vaxanaria? Nie umiem nic wymyślić, może ty masz jakiś pomysł? >
- Czy to oznacza, że ty, Vaxanaria, najlepsza alfa świata chce być partnerką takiego wilka jak ja?! - Zapytałem. Nie mogłem uwierzyć, że Vaxanaria czuje to samo. Moje serce wiwatowało jak szalone, ale rozum wciąż nakazywał się upewniać...
< Vaxanaria? Nie umiem nic wymyślić, może ty masz jakiś pomysł? >
od Vaxanarii - CD historii Vixan'a ,,Atak"
Nie wiedziałam co powiedzieć. Uśmiechnęłam się i spojrzałam zawstydzona na ziemię, a potem z powrotem w jego oczy. On był jedną z niewielu osób, którym ufałam i już od samego początku mnie wspierał. Ucieszyłam się, ale byłam dość zaskoczona. Wtedy przytuliłam się do niego.
-Ja Ciebie też Vixan. - szepnęłam.
< Vixan :-) >
-Ja Ciebie też Vixan. - szepnęłam.
< Vixan :-) >
od Vixan'a - CD historii Vaxanarii ,,Atak''
- Coś mówiłeś... Na pewno... - Powiedziała leżąca wadera. Wtedy ogarnął
mnie strach przed jej reakcją... Postanowiłem wyznać jej prawdę,
najbardziej bałem się, że ją stracę...
- Kocham cię. - Powiedziałem. Wyciągnąłem do niej łapę i pomogłem jej wstać. Wtedy wróciła moja odwaga. Spojrzałem jej w oczy i wyznałem wszystko jeszcze raz...
- Kocham cię. - Powtórzyłem.
< Vaxanaria <3 >
- Kocham cię. - Powiedziałem. Wyciągnąłem do niej łapę i pomogłem jej wstać. Wtedy wróciła moja odwaga. Spojrzałem jej w oczy i wyznałem wszystko jeszcze raz...
- Kocham cię. - Powtórzyłem.
< Vaxanaria <3 >
Od Alexis "Jak dotarłam..."
No...Wsasadzie jestem nadal człowiekiem....Jestem studentką....Moje
życie nie jest miłe i wstaniałe....Może zaczniemy od początku.....
Urodziłam się w pałacu....Mój ojciec był prezyndentem.Kiedy miałam 5 lat przeprowadziliśmy się do francji.Tam chodziłam do przedszkola oraz szkoły.I tak przez 10 lat.Do tej pory nie wiem czemu jeździliśmy tam i spowrotem bo po 10 latach znów przyjechaliśmy do pałacu.Pewnej nocy obudziły mnie krzywki i dźwięki strzelania.Kiedy zeszłam na dół....Zobaczyłam leżącą na ziemi mamę....Nie żyła...Mój ojciec wtedy uciekł....Zadzwoniłam po karetke i tych innych....Pół roku później zaczełam naukę od nowa....Tata już był ale....Był strasznie nerwowoy i agresywny....Kiedy miałam już 18 lat mój ojciec odszedł i mnie zostawił z tym wszystkim....Z rachunkami i całym pałacem....Postanowiłam sprzedać dom i zamieszkać w akademiku....Pewna dziewczyna plotkowała o mnie, że jestem taka, a nie inna i takie tam....Pewnej nocy obudziłam się w lesie...Kiedy wstałam nie mogłam uwieżyć kim jestem i czemu....Byłam po prostu wilkiem!Pobiegłam szukać jakieś watahy....Tak znalazłam się tutaj.....Nie mam tak ogólnie przyjaciół.....Zostałam zraniona....Przez 20 lat to samo....Jednak szukam kogoś komu zaufam ; ) .
Urodziłam się w pałacu....Mój ojciec był prezyndentem.Kiedy miałam 5 lat przeprowadziliśmy się do francji.Tam chodziłam do przedszkola oraz szkoły.I tak przez 10 lat.Do tej pory nie wiem czemu jeździliśmy tam i spowrotem bo po 10 latach znów przyjechaliśmy do pałacu.Pewnej nocy obudziły mnie krzywki i dźwięki strzelania.Kiedy zeszłam na dół....Zobaczyłam leżącą na ziemi mamę....Nie żyła...Mój ojciec wtedy uciekł....Zadzwoniłam po karetke i tych innych....Pół roku później zaczełam naukę od nowa....Tata już był ale....Był strasznie nerwowoy i agresywny....Kiedy miałam już 18 lat mój ojciec odszedł i mnie zostawił z tym wszystkim....Z rachunkami i całym pałacem....Postanowiłam sprzedać dom i zamieszkać w akademiku....Pewna dziewczyna plotkowała o mnie, że jestem taka, a nie inna i takie tam....Pewnej nocy obudziłam się w lesie...Kiedy wstałam nie mogłam uwieżyć kim jestem i czemu....Byłam po prostu wilkiem!Pobiegłam szukać jakieś watahy....Tak znalazłam się tutaj.....Nie mam tak ogólnie przyjaciół.....Zostałam zraniona....Przez 20 lat to samo....Jednak szukam kogoś komu zaufam ; ) .
czwartek, 11 kwietnia 2013
KRÓDKIE OGŁOSZENIE
DO WSZYSTKICH CZŁONKÓW
Ci, którzy jeszcze nie głosowali w ankiecie (tej pod opowiadaniami) są proszeni o zrobienie tego. Przepraszam, że tak truję o tym i na poczcie, i tu, ale chcę znać Wasze zdanie jak najszybciej, a nikt nie pamięta (albo mnie ignoruje).
No i zachęcam do pisania opowiadań w wolnych chwilach.
I jeszcze zapraszam do obejrzenia tych najnowszych stron:
CZAT
PORY ROKU
OGŁOSZENIA
DO NOWYCH CZŁONKÓW
Przypominam o pisaniu opowiadań typu ,,Jak tu dotarłam/em" od nowych wilków.
Nie grozi jeszcze nikomu przez to usunięcie (opowiadania raz na mies.), ale te opowiadania jak wilk tu dotarł to jedne z nielicznych, które na prawdę się mogą przeterminować, a wiadomo, że każdy może coś czasem zapomnieć, więc przypominam.
DZIĘKUJĘ ZA PRZECZYTANIE!
Ci, którzy jeszcze nie głosowali w ankiecie (tej pod opowiadaniami) są proszeni o zrobienie tego. Przepraszam, że tak truję o tym i na poczcie, i tu, ale chcę znać Wasze zdanie jak najszybciej, a nikt nie pamięta (albo mnie ignoruje).
No i zachęcam do pisania opowiadań w wolnych chwilach.
I jeszcze zapraszam do obejrzenia tych najnowszych stron:
CZAT
PORY ROKU
OGŁOSZENIA
DO NOWYCH CZŁONKÓW
Przypominam o pisaniu opowiadań typu ,,Jak tu dotarłam/em" od nowych wilków.
Nie grozi jeszcze nikomu przez to usunięcie (opowiadania raz na mies.), ale te opowiadania jak wilk tu dotarł to jedne z nielicznych, które na prawdę się mogą przeterminować, a wiadomo, że każdy może coś czasem zapomnieć, więc przypominam.
DZIĘKUJĘ ZA PRZECZYTANIE!
Wasza samica alfa,
Vaxanaria
NOWY CZŁONEK - ALEXIS!
Alexis, wadera
wojowniczka
wojowniczka
DZIĘKUJĘ ZA DOŁĄCZENIE!!!
od Natily- ,,Moje urodziny"
Ucieszyłam się na myśl, że mam urodziny. Chciałam to jakoś uczcić. Na początek udałam się do Vaxanarii.
-Witaj Vaxanario!
-Cześć!
-Chciałam Cię poprosić o radę. Otóż, mam dziś urodziny, więc...
-Wszystkiego najlepszego- przerwała mi Vaxanaria
-Dziękuję! Chciałam zorganizować jakieś przyjęcie, ale nie wiem, czy ktoś będzie chciał przyjść...
-Nie myśl tak, na pewno by ktoś się zjawił!
-Tak sądzisz? Ale gdzie mogłoby to się w takim razie odbyć?
-Może nad wodospadem?
-Dobry pomysł!
Pobiegłam nad wodospad wszystko przygotować. Najpierw upolowałam kilka jeleni, aby było co jeść. Później przyozdobiłam wszystko kwiatami. Następnie pozapraszałam inne wilki.
<Ktoś dokończy? Ktoś opowie, co działo się dalej?>
-Witaj Vaxanario!
-Cześć!
-Chciałam Cię poprosić o radę. Otóż, mam dziś urodziny, więc...
-Wszystkiego najlepszego- przerwała mi Vaxanaria
-Dziękuję! Chciałam zorganizować jakieś przyjęcie, ale nie wiem, czy ktoś będzie chciał przyjść...
-Nie myśl tak, na pewno by ktoś się zjawił!
-Tak sądzisz? Ale gdzie mogłoby to się w takim razie odbyć?
-Może nad wodospadem?
-Dobry pomysł!
Pobiegłam nad wodospad wszystko przygotować. Najpierw upolowałam kilka jeleni, aby było co jeść. Później przyozdobiłam wszystko kwiatami. Następnie pozapraszałam inne wilki.
<Ktoś dokończy? Ktoś opowie, co działo się dalej?>
środa, 10 kwietnia 2013
od Dalii- ,,Ostatnie zmiany i wojna"
Ostatnio dołączyło kilku nowych. Ponieważ
zaraz wojna postanowiłam i ich zmienić w ludzi. Podbiegłam do
pierwszego basiora, którego nie znałam.
-Cześć. Jestem Dalia.
-Lestill.- wytłumaczyłam mu co chcę zrobić. Zgodził się. Po chwili stał przede mną jako taki człowiek:
Szybko powiedziałam mu jak się zmienić z powrotem i pobiegłam dalej. Spotkałam jeszcze Louie. Powtórzyłam mu to samo co poprzednikowi. Kiedy się zmienił wyglądał tak:
Nagle usłyszałam wycie. To prawda... wybuchła wojna.
-Lestill.- wytłumaczyłam mu co chcę zrobić. Zgodził się. Po chwili stał przede mną jako taki człowiek:
Szybko powiedziałam mu jak się zmienić z powrotem i pobiegłam dalej. Spotkałam jeszcze Louie. Powtórzyłam mu to samo co poprzednikowi. Kiedy się zmienił wyglądał tak:
Nagle usłyszałam wycie. To prawda... wybuchła wojna.
Ktoś dokończy?
od Louiego -Jak dotarłem
Wałęsałem się po lesie szukając wilka który by mi pomógł. Wnet do mojego
nosa dobiegł zapach innych wilków. Poszedłem w tamtą stronę odwracając
głowę czy przypadkiem ktoś mnie nie śledzi. Nagle potknąłem się o korzeń
i sturlałem się wprost na teren watahy lądując na Anastazji. Gdy
bezbronny leżałem na plecach czekając co mi się stanie podeszła do mnie
samica. Wyglądała na Alfę, obwąchała mnie pomogła mi wstać i spytała
- Śledziłeś nas?
- Nie... odpowiedziałem przerażony.
- To dobrze, widzę, że jesteś tu nowy chcesz dołączyć do mojej watahy?
- Jasne! - zgodziłem się po czym podszedłem do Anastazji.
- Przepraszam że na ciebie wylądowałem. A poza tym oprowadzisz mnie po terenie watahy? - starałem się być miły. Anastazja odpowiedziała...
<Anastazja oprowadzisz mnie?>
- Śledziłeś nas?
- Nie... odpowiedziałem przerażony.
- To dobrze, widzę, że jesteś tu nowy chcesz dołączyć do mojej watahy?
- Jasne! - zgodziłem się po czym podszedłem do Anastazji.
- Przepraszam że na ciebie wylądowałem. A poza tym oprowadzisz mnie po terenie watahy? - starałem się być miły. Anastazja odpowiedziała...
<Anastazja oprowadzisz mnie?>
wtorek, 9 kwietnia 2013
URODZINY!
Natily ma już 2 lata!
Wszystkiego najlepszego!
jest już w pełni dorosła!
Wszystkiego najlepszego!
jest już w pełni dorosła!
proszę o napisanie opowiadania o dniu urodzin
Wasza samica alfa, Vaxanaria
poniedziałek, 8 kwietnia 2013
od Natily - ,,Walka"
Siedziałam sobie przy wodospadzie. Nagle z
daleka zobaczyłam biegnącą w moją stronę Vaxanarię. Okazało się, że
zaatakowały nas inne wilki. Pobiegłam do miejsca, w którym toczyła się
bitwa i rzuciłam się na jednego z wrogów. W pewnym sensie udało mi się
go powalić, ale po chwili podniósł się. Wilk cisnął we mnie ognistą
kulą, po czym upadłam na ziemię. Z bólu nie mogłam się podnieść, kiedy
wilk chciał znowu uderzyć we mnie płomieniem, powstrzymała go Vaxanaria.
<Vaxanaria, dokończ proszę>
<Vaxanaria, dokończ proszę>
od Vaxanarii - CD historii Vixan'a ,,Atak"
-Co powiedziałeś? – zapytałam szeptem w półprzytomna.
-Vaxanaria? Jesteś cała!! – odpowiedział wyraźnie uszczęśliwiony.
-Co się stało? Coś mówiłeś?
< Vixan, dokończ proszę >
przepraszam, nie wiedziałam co
odpisać, kontynuuj, ona później
odpowie ;-)
-Vaxanaria? Jesteś cała!! – odpowiedział wyraźnie uszczęśliwiony.
-Co się stało? Coś mówiłeś?
< Vixan, dokończ proszę >
przepraszam, nie wiedziałam co
odpisać, kontynuuj, ona później
odpowie ;-)
od Vixan'a - CD historii Vaxanarii ,,Atak''
Vaxanaria usiadła obok mnie.
- Co jak nie dam rady? Co jak przeze mnie komuś z mojej watahy coś się stanie? Czy ja w ogóle jestem dobrą alfą? - Zapytała.
- Nie mów tak! Damy sobie radę, a jak będziemy potrzebowali pomocy, to znam wystarczająco dużo wilków, by pokonać tą armię, ale to nie będzie potrzebne, bo jesteś najlepszą alfą i wilczycą świata. Każdy będzie cię wspierał w trudnych chwilach. Możesz na nas liczyć. Nigdy cię nie opuścimy. - Powiedziałem. Chyba jednak nie poprawiłem jej swoją długą wypowiedzią nastroju. *Czy to odpowiedni moment, by ją zapytać?*- myślałem. *Może po wojnie? Nie! Teraz!*- krzyknąłem w myślach.
- Vaxanaria, ja... - Zagadnąłem niepewnie, ale coś mnie zaniepokoiło...
- Co chciałeś powiedzieć? - Zapytała. Usłyszeliśmy wycie. Wtedy ona też spoważniała i zaczęła się rozglądać. Wyszliśmy z jaskini. W naszą stronę biegła obca wataha, wilki były bardzo podobne do Lacky'ego...
- To oni... - Powiedzieliśmy jednocześnie przyjmując pozycję do ataku. Zaczeliśmy biec w stronę napastników.
- Gdzie reszta?! - Zapytałem.
- Pewnie w jaskiniach, śpią.
- I nie słyszą tego?!
- Sama nie wiem. Spróbujmy ich przegonić. - Powiedziała i przyśpieszyła. Walczyliśmy z wrogiem już kilka godzin... Główny oddział ich wojska dopiero teraz się pojawił. Zauważyłem, że na czele stoi...mój zły wuj! Rzucił się w stronę mojej ukochanej, złapał ją za szyję i rzucił o drzewo. I właśnie wtedy ogarnęła mnie furia. Za wszelką cenę musiałem odciągnąć wilki od Vaxanarii. Widziałem krew, wszędzie... Rany napastników, moje i Vaxanarii. Walczyłem do białego rana. Gdy słońce zaczęło wschodzić któryś wojownik krzyknął:
- Słońce! Uciekać! - Uciekli. Wspiąłem się jak kot na drzewo i obserwowałem wilki. Wataha uciekała w las, tak ciemny, że promienie słońca nie mogły się przedostać.
- Mhm... Wilki cienia... - Powiedziałem z błyskiem w oku. Usłyszałem jakieś szepty...
- Brać ją.
- Szybko, nim wzejdzie słońce. - Szeptały głosy. Odwróciłem się. Dwa wilki kręciły się koło samicy alfa. Nie widzieli mnie i to było kluczem do sukcesu. Zamknąłem oczy i cisnąłem w nich kulą z ognia. Wtedy pokapowali się, że nie są sami. Nikt nie atakował. Rozpoczęła się natomiast bitwa na spojrzenia. Patrzyliśmy sobie wszyscy w oczy. Po pewnym czasie wilki zaczęły się bez słowa wycofywać. Podbiegłem do Vaxanarii...
- Vaxanaria... Proszę, wstań... - mówiłem z żalem w głosie. Wtedy wyczułem odpowiedni moment... - Kocham cię. - Powiedziałem. Czekałem cierpliwie, aż się obudzi...
<Vaxanaria?>
- Co jak nie dam rady? Co jak przeze mnie komuś z mojej watahy coś się stanie? Czy ja w ogóle jestem dobrą alfą? - Zapytała.
- Nie mów tak! Damy sobie radę, a jak będziemy potrzebowali pomocy, to znam wystarczająco dużo wilków, by pokonać tą armię, ale to nie będzie potrzebne, bo jesteś najlepszą alfą i wilczycą świata. Każdy będzie cię wspierał w trudnych chwilach. Możesz na nas liczyć. Nigdy cię nie opuścimy. - Powiedziałem. Chyba jednak nie poprawiłem jej swoją długą wypowiedzią nastroju. *Czy to odpowiedni moment, by ją zapytać?*- myślałem. *Może po wojnie? Nie! Teraz!*- krzyknąłem w myślach.
- Vaxanaria, ja... - Zagadnąłem niepewnie, ale coś mnie zaniepokoiło...
- Co chciałeś powiedzieć? - Zapytała. Usłyszeliśmy wycie. Wtedy ona też spoważniała i zaczęła się rozglądać. Wyszliśmy z jaskini. W naszą stronę biegła obca wataha, wilki były bardzo podobne do Lacky'ego...
- To oni... - Powiedzieliśmy jednocześnie przyjmując pozycję do ataku. Zaczeliśmy biec w stronę napastników.
- Gdzie reszta?! - Zapytałem.
- Pewnie w jaskiniach, śpią.
- I nie słyszą tego?!
- Sama nie wiem. Spróbujmy ich przegonić. - Powiedziała i przyśpieszyła. Walczyliśmy z wrogiem już kilka godzin... Główny oddział ich wojska dopiero teraz się pojawił. Zauważyłem, że na czele stoi...mój zły wuj! Rzucił się w stronę mojej ukochanej, złapał ją za szyję i rzucił o drzewo. I właśnie wtedy ogarnęła mnie furia. Za wszelką cenę musiałem odciągnąć wilki od Vaxanarii. Widziałem krew, wszędzie... Rany napastników, moje i Vaxanarii. Walczyłem do białego rana. Gdy słońce zaczęło wschodzić któryś wojownik krzyknął:
- Słońce! Uciekać! - Uciekli. Wspiąłem się jak kot na drzewo i obserwowałem wilki. Wataha uciekała w las, tak ciemny, że promienie słońca nie mogły się przedostać.
- Mhm... Wilki cienia... - Powiedziałem z błyskiem w oku. Usłyszałem jakieś szepty...
- Brać ją.
- Szybko, nim wzejdzie słońce. - Szeptały głosy. Odwróciłem się. Dwa wilki kręciły się koło samicy alfa. Nie widzieli mnie i to było kluczem do sukcesu. Zamknąłem oczy i cisnąłem w nich kulą z ognia. Wtedy pokapowali się, że nie są sami. Nikt nie atakował. Rozpoczęła się natomiast bitwa na spojrzenia. Patrzyliśmy sobie wszyscy w oczy. Po pewnym czasie wilki zaczęły się bez słowa wycofywać. Podbiegłem do Vaxanarii...
- Vaxanaria... Proszę, wstań... - mówiłem z żalem w głosie. Wtedy wyczułem odpowiedni moment... - Kocham cię. - Powiedziałem. Czekałem cierpliwie, aż się obudzi...
<Vaxanaria?>
niedziela, 7 kwietnia 2013
od Vaxanarii - CD historii Vixan'a ,,Atak''
Pobiegłam do Dalii. Nie wiedziała nic na temat tego intruza, podobnie jak każdy inny wilk, którego zapytałam. Rozczarowana niepowodzeniem wróciłam do Vixan'a.
-Nikt nic nie wie.
-No to już nie mam pojęcia co z nim zrobić.
-Inni będą się rozglądać, nakazałam wzmożoną czujność. Musimy przetrzymać go do końca wojny, później pomyślimy. Gorzej jak będą chcieli go odbić i nas zaatakują jeszcze mocniej.
Westchnęłam i usiadłam obok Vixan'a.
-Co jak nie dam rady? Co jak przeze mnie komuś z mojej watahy coś się stanie? Czy ja w ogóle jestem dobrą alfą?
< Vixan, dokończ proszę >
-Nikt nic nie wie.
-No to już nie mam pojęcia co z nim zrobić.
-Inni będą się rozglądać, nakazałam wzmożoną czujność. Musimy przetrzymać go do końca wojny, później pomyślimy. Gorzej jak będą chcieli go odbić i nas zaatakują jeszcze mocniej.
Westchnęłam i usiadłam obok Vixan'a.
-Co jak nie dam rady? Co jak przeze mnie komuś z mojej watahy coś się stanie? Czy ja w ogóle jestem dobrą alfą?
< Vixan, dokończ proszę >
Od Lestilla- Jak dotarłem
Kiedy się urodziłem, moi rodzice wygnali mnie z watahy. Chcieli mieć
córkę, a urodziłem się ja. Błąkałem się po świecie przez około rok.
Pewnego razu, podczas polowania, zobaczyłem jakąś wilczycę, w której od
razu się zakochałem. Poszedłem za nią. Dowiedziałem się, że należy do
Watahy Wojny i Wolności. Także dołączyłem. Teraz pragnę sprawić, by mnie
pokochała.
od Vixan'a - CD historii Vaxanarii ,,Atak''
Rozmawialiśmy o przybyszu, który prawdopodobnie był wrogiem...
- Co o tym sądzisz? - Zapytała Vaxanaria.
- Sam nie wiem. Na pewno nie jest to przyjaciel, to może być jedynie wróg. Może być szpiegiem... Albo to sam alfa... Nie wiem co o tym myśleć...
- On może tego chcieć... Widziałeś jego uśmieszek?
- Tak. Chodźmy się kogoś spytać, może zgromadzimy więcej informacji na jego temat...
- Ktoś musi go pilnować...
- Ja to zrobię. - Powiedziałem. Vaxanaria wybiegła z jaskini i udała się w stronę jakiegoś wilka...
<Vaxanaria?>
- Co o tym sądzisz? - Zapytała Vaxanaria.
- Sam nie wiem. Na pewno nie jest to przyjaciel, to może być jedynie wróg. Może być szpiegiem... Albo to sam alfa... Nie wiem co o tym myśleć...
- On może tego chcieć... Widziałeś jego uśmieszek?
- Tak. Chodźmy się kogoś spytać, może zgromadzimy więcej informacji na jego temat...
- Ktoś musi go pilnować...
- Ja to zrobię. - Powiedziałem. Vaxanaria wybiegła z jaskini i udała się w stronę jakiegoś wilka...
<Vaxanaria?>
od Vaxanarii - ,,ATAK"
Szłam sobie po terenach ciągle myśląc o tym co powiedział ten ptak. Nagle usłyszałam ciche pęknięcie zza krzaków. Gdy spojrzałam w to miejsce zobaczyłam jakąś sylwetkę. Coś uciekało. Poleciałam najszybciej jak mogłam w tego stronę i powaliłam jakiegoś wilka.
-Co ty tu robisz!?! - zapytałam wbijając mu pazury z szyję.
-Puść mnie!!! - wrzasnął agresywnie i zrzucił mnie z siebie.
Odepchnął mnie tak mocno, że aż się przeturlałam i lekko skręciłam łapę. On znów rzucił się do ucieczki. Wzbiłam się w powietrze i w locie strzeliłam w niego z całej siły płomieniami. Wtedy wpadł na drzewo i głośno jęknął. Wpadłam na niego jak strzała. Warczałam wściekle i znów zapytałam:
-Co tu robisz?! Szpiegujesz nas?! - głosem, jakbym miała go zagryźć, by się przestraszył. Wiedziałam, że to może być szpieg z tych, co nas atakują, miał futro koloru podobnego do Lacky'ego.
-A jeśli tak? - bąknął bezczelnie z szyderczym uśmiechem.
-Nie do mnie takim tonem! - krzyknęłam mocno wbijając mu pazury w łapy -Gdzie twoji sprzymierzeńcy?!
-Już są blisko. - powiedział równie bezczelnie sycząc z bólu.
-Kiedy?! - jeszcze mocniej przygniotłam go do drzewa.
-Co kiedy?
-Wiesz co!!! - znów wbiłam mu pazury.
-Od jutra, może pojutrza! - jęknął, a jego łapy już krwawiły.
Chwilę go jeszcze bez słowa trzymałam i puściłam. Stanął na swoje obolałe łapy, a ja mocno uderzyłam go w głowę łapą. Padł nieprzytomny. Złapałam go i zawlokłam do mojej jaskini. Było ciężko, ale mi się udało. Zauważył mnie Vixan. Wszedł do jaskini, a ja zasapana powiedziałam do niego:
-Pomóż mi...musimy go przesłuchać czy coś.
-Ale o co chodzi? Po co? - zapytał zdezorientowany, ale już był obok i utrzymywał wilka, jakby miał wstać.
-Szpiegował mnie, a jak go zauważyłam chciał uciekać. Ma futro podobne do Lacky'ego, to pewnie jeden z nich, tych co nas atakował, może nawet był przy tym ataku, gdy pomagali nam ci Twoji przyjaciele.
-Jest dosyć podobny do tamtych. - przyznał.
Wtedy ten wilk zaczął się budzić. Vixan przygniótł go do ziemi i unieruchomił.
-Kiedy wasza wataha planuje zmasowany atak!? To był tylko początek, prawda?! - zapytałam.
-Ach...no tak!...no...
-Gadaj!
-Jutro! Jutro zaczynamy...po jutrze dokończymy jak się nie uda pierwszego dnia. No i tak co dzień do skutku.
-Ilu was jest?!
-No...
-Ilu?!!
-36 i nasz alfa...jest generałem.
Odsunęłam się trochę i zastanowiłam. To przesłuchanie jest zbyt łatwe, za łatwo mówi...Może on chce, byśmy to wiedzieli! Może to spisek. Może jest ich więcej, a chcą, byśmy byli pewni, że tylu! Może chce nas przestraszyć, przestraszeni będziemy słabsi. W każdym razie nie jest po naszej stronie, nie jest zdrajcą, on ciągle jest z nimi i może kłamać. Tylko, czy nie jestem zbyt podejrzliwa i nieufna? Nie! Nie możemy mu w pełni ufać.
-Vaxanaria?
-Tak? A, no tak. Zamknijmy go w głębi jaskini, tam w tej małej grocie, a wyjście zastawmy głazem. Weźmiemy go do lochu.
-Ale przecież mówiłem! - wtrącił się obcy.
-Ale jesteś wrogiem! Nie będziemy ci ufać! Nie wykiwasz nas! - krzyknęłam, ale nie agresywnie.
On był jakby rozczarowany i znów podejrzanie spokojnie szedł do celi. Na pewno jego plan się powodzi. Później zauwarzyłam, że w dodatku się uśmiechał pod nosem.
-Vixan, nie można mu ufać.
-Jakoś zbyt spokojnie zdradzał plany tej watahy.
-No właśnie. - odpowiedziałam i opowiedziałam mu wszystkie moje podejrzenia.
< Vixan, co o tym sądzisz? >
-Co ty tu robisz!?! - zapytałam wbijając mu pazury z szyję.
-Puść mnie!!! - wrzasnął agresywnie i zrzucił mnie z siebie.
Odepchnął mnie tak mocno, że aż się przeturlałam i lekko skręciłam łapę. On znów rzucił się do ucieczki. Wzbiłam się w powietrze i w locie strzeliłam w niego z całej siły płomieniami. Wtedy wpadł na drzewo i głośno jęknął. Wpadłam na niego jak strzała. Warczałam wściekle i znów zapytałam:
-Co tu robisz?! Szpiegujesz nas?! - głosem, jakbym miała go zagryźć, by się przestraszył. Wiedziałam, że to może być szpieg z tych, co nas atakują, miał futro koloru podobnego do Lacky'ego.
-A jeśli tak? - bąknął bezczelnie z szyderczym uśmiechem.
-Nie do mnie takim tonem! - krzyknęłam mocno wbijając mu pazury w łapy -Gdzie twoji sprzymierzeńcy?!
-Już są blisko. - powiedział równie bezczelnie sycząc z bólu.
-Kiedy?! - jeszcze mocniej przygniotłam go do drzewa.
-Co kiedy?
-Wiesz co!!! - znów wbiłam mu pazury.
-Od jutra, może pojutrza! - jęknął, a jego łapy już krwawiły.
Chwilę go jeszcze bez słowa trzymałam i puściłam. Stanął na swoje obolałe łapy, a ja mocno uderzyłam go w głowę łapą. Padł nieprzytomny. Złapałam go i zawlokłam do mojej jaskini. Było ciężko, ale mi się udało. Zauważył mnie Vixan. Wszedł do jaskini, a ja zasapana powiedziałam do niego:
-Pomóż mi...musimy go przesłuchać czy coś.
-Ale o co chodzi? Po co? - zapytał zdezorientowany, ale już był obok i utrzymywał wilka, jakby miał wstać.
-Szpiegował mnie, a jak go zauważyłam chciał uciekać. Ma futro podobne do Lacky'ego, to pewnie jeden z nich, tych co nas atakował, może nawet był przy tym ataku, gdy pomagali nam ci Twoji przyjaciele.
-Jest dosyć podobny do tamtych. - przyznał.
Wtedy ten wilk zaczął się budzić. Vixan przygniótł go do ziemi i unieruchomił.
-Kiedy wasza wataha planuje zmasowany atak!? To był tylko początek, prawda?! - zapytałam.
-Ach...no tak!...no...
-Gadaj!
-Jutro! Jutro zaczynamy...po jutrze dokończymy jak się nie uda pierwszego dnia. No i tak co dzień do skutku.
-Ilu was jest?!
-No...
-Ilu?!!
-36 i nasz alfa...jest generałem.
Odsunęłam się trochę i zastanowiłam. To przesłuchanie jest zbyt łatwe, za łatwo mówi...Może on chce, byśmy to wiedzieli! Może to spisek. Może jest ich więcej, a chcą, byśmy byli pewni, że tylu! Może chce nas przestraszyć, przestraszeni będziemy słabsi. W każdym razie nie jest po naszej stronie, nie jest zdrajcą, on ciągle jest z nimi i może kłamać. Tylko, czy nie jestem zbyt podejrzliwa i nieufna? Nie! Nie możemy mu w pełni ufać.
-Vaxanaria?
-Tak? A, no tak. Zamknijmy go w głębi jaskini, tam w tej małej grocie, a wyjście zastawmy głazem. Weźmiemy go do lochu.
-Ale przecież mówiłem! - wtrącił się obcy.
-Ale jesteś wrogiem! Nie będziemy ci ufać! Nie wykiwasz nas! - krzyknęłam, ale nie agresywnie.
On był jakby rozczarowany i znów podejrzanie spokojnie szedł do celi. Na pewno jego plan się powodzi. Później zauwarzyłam, że w dodatku się uśmiechał pod nosem.
-Vixan, nie można mu ufać.
-Jakoś zbyt spokojnie zdradzał plany tej watahy.
-No właśnie. - odpowiedziałam i opowiedziałam mu wszystkie moje podejrzenia.
< Vixan, co o tym sądzisz? >
od Vaxanarii - CD historii Vixan'a
- Pragnę poinformować cię, że niedługo dołączy do nas nowy wilk. - powiedział Vixan.
- Jaki? - zapytałam zainteresowana.
- Mój przyjaciel, Tay.
-To świetnie. - uśmiechnęłam się.
-Zgadzasz się?
-Oczywiście. To świetnie, że dołączy nowy, zwłaszcza na czas wojny.
< Vixan, dokończ proszę >
- Jaki? - zapytałam zainteresowana.
- Mój przyjaciel, Tay.
-To świetnie. - uśmiechnęłam się.
-Zgadzasz się?
-Oczywiście. To świetnie, że dołączy nowy, zwłaszcza na czas wojny.
< Vixan, dokończ proszę >
od Vaxanarii - CD historii Vixan'a ,,Obce wilki..."
Vixan zaczął atakować jakieś wilki, później przyłączyły się inne 2, po naszej stronie. Zaczęłam atakować tych złych, mocami ognia, wody, kamieniami i wszystkimi innymi. Vixan'owi dobrze szło, temu Tay'owi też, ale ci źli byli silni. Po jakimś czasie walki jeden z wrogów zranił mnie z łapę, więc atakowałam tylko mocami. Vixan jak to zobaczył zaczął atakować jeszcze zacieklej. Później niektóre wilki padły, niektóre ze strachu uciekły, ale większość padła. Przez chwilę nie wiedziałam co dalej. Rozglądałam się, czy ktoś nie kryje się z atakiem z zaskoczenia.
-Wszyscy cali? Vixan? - zapytałam.
-Tak. - odpowiedział.
-Tak, wszystko w porządku. - odpowiedzieli tamci.
-Chodźcie, Anastazja opatrzy nam rany. - powiedziałam.
-Ale nie tzreba. - odpowiedział Tay. -To tylko zadrapania.
-Ale nie możecie zostać w lesie, zaprowadzę Was do jaskiń i odpoczniecie, a nasza medyczka oczyści te wasze zadrapania.
< Vixan, dokończ proszę >
-Wszyscy cali? Vixan? - zapytałam.
-Tak. - odpowiedział.
-Tak, wszystko w porządku. - odpowiedzieli tamci.
-Chodźcie, Anastazja opatrzy nam rany. - powiedziałam.
-Ale nie tzreba. - odpowiedział Tay. -To tylko zadrapania.
-Ale nie możecie zostać w lesie, zaprowadzę Was do jaskiń i odpoczniecie, a nasza medyczka oczyści te wasze zadrapania.
< Vixan, dokończ proszę >
od Vaxanarii - CD historii Natily
-Co chcą? - zapytałam, jakbym się nie domyślała.
-Nas zabić... - potwierdziła moje obawy Natily.
Spojrzałam w ziemię i zamyślona bez słowa rozglądałam się myśląc co dalej.
-A jak daleko są? - zapytałam po chwili.
Ptak zaczął coś ćwierkać, a Natily przetłumaczyła:
-Widział ich dość daleko, ale idą tak szybko, że mogą być już tutaj.
-Niech poda jakieś szczegóły!
Wtedy Natily tłumaczyła mi na bieżąco, co mówi ptak.
-Zbliżają się...mogą już tu być...jest ich ok. 30...
-30!
-Tak powiedział.
-Miało być 10!
-Ale on mówi jak widział.
Wtedy zaczęłam zamyślona i zdenerwowana chodzić w kółko.
-Niech leci ich szpiegować! Ptaka nie będą podejrzewać, a nasz szpieg będzie mógł się szykować! - krzyknęłam po następnej chwili , gdy ptak znów zaczął cierkać.
-On mówi, że się zgadza. - przetłumaczyła.
Skinęłam głową, a wtedy ptak poleciał gdzieś za drzewa.
-Do wilków, szybko! - rzuciłam w locie wystrzeliwując jak strzała w kierunku jaskiń.
Natily pobiegła za mną. Przy jaskiniach wrzasnęłam:
-Zebranie! Przychodzić tu WSZYSCY!
Wilki szybko się zebrały, Lacky zapytał zaniepokojony co się stało, a ja ogłosiłam głośno poważnym tonem:
-Nasi wrogowie już mogą tu być, i to nie 10, ale 30. Wszyscy się szykujcie.
Wilki, niektóre przestraszone, niektóre tylko zestresowane, pobiegły do jaskiń się przygotować. Wojna się zbliża.
-Nas zabić... - potwierdziła moje obawy Natily.
Spojrzałam w ziemię i zamyślona bez słowa rozglądałam się myśląc co dalej.
-A jak daleko są? - zapytałam po chwili.
Ptak zaczął coś ćwierkać, a Natily przetłumaczyła:
-Widział ich dość daleko, ale idą tak szybko, że mogą być już tutaj.
-Niech poda jakieś szczegóły!
Wtedy Natily tłumaczyła mi na bieżąco, co mówi ptak.
-Zbliżają się...mogą już tu być...jest ich ok. 30...
-30!
-Tak powiedział.
-Miało być 10!
-Ale on mówi jak widział.
Wtedy zaczęłam zamyślona i zdenerwowana chodzić w kółko.
-Niech leci ich szpiegować! Ptaka nie będą podejrzewać, a nasz szpieg będzie mógł się szykować! - krzyknęłam po następnej chwili , gdy ptak znów zaczął cierkać.
-On mówi, że się zgadza. - przetłumaczyła.
Skinęłam głową, a wtedy ptak poleciał gdzieś za drzewa.
-Do wilków, szybko! - rzuciłam w locie wystrzeliwując jak strzała w kierunku jaskiń.
Natily pobiegła za mną. Przy jaskiniach wrzasnęłam:
-Zebranie! Przychodzić tu WSZYSCY!
Wilki szybko się zebrały, Lacky zapytał zaniepokojony co się stało, a ja ogłosiłam głośno poważnym tonem:
-Nasi wrogowie już mogą tu być, i to nie 10, ale 30. Wszyscy się szykujcie.
Wilki, niektóre przestraszone, niektóre tylko zestresowane, pobiegły do jaskiń się przygotować. Wojna się zbliża.
od Vixan'a- CD historii Dalii
Dalia przemieniła nas wszystkich, Vaxanaria także. Dalia rozpoczęła
wykład o znamionach, Anastazja musiała mi go potem jeszcze raz
powtórzyć, ponieważ ja zamiast słuchać tego wszystkiego patrzyłem na
Vaxanarię. *Jaka ona piękna! Teraz tym bardziej nie mam u niej szans.
Szkoda, że Tay'a tu nie ma!*- myślałem. Pod wieczór musiałem iść do
Vaxanarii...
- Vaxanaria, jesteś? - Zapytałem wchodząc.
- Jestem. O co chodzi? - Odparła.
- Pragnę poinformować cię, że niedługo dołączy do nas nowy wilk.
- Jaki?
- Mój przyjaciel, Tay.
<Vaxanaria, masz jakiś pomysł?>
- Vaxanaria, jesteś? - Zapytałem wchodząc.
- Jestem. O co chodzi? - Odparła.
- Pragnę poinformować cię, że niedługo dołączy do nas nowy wilk.
- Jaki?
- Mój przyjaciel, Tay.
<Vaxanaria, masz jakiś pomysł?>
od Vixan'a - ,,Obce wilki..."
Jako szpieg robię to co umiem, szpieguję... Byłem na ochodzie terenu, gdy nagle zobaczyłem Tay'a...
- Ile razy mam ci mówić, że to nie twój teren! - Warknąłem.
- Przestań i tak do was dołączę, tylko muszę jeszcze załatwić kilka spraw. - Odparł.
- Co ty taki zdyszany?
- Obce wilki wkroczyły na wasze terytorium.
- Że co?!
- Obcy. - Powiedział jeszcze raz i zaczął odchodzić.
- A ty dokąd?
- Alfa Greyback mnie wzywa.
- Ten z Inarii?
- Tak. Znowu mają atak tygrysów, a czerwonokrwiści nie dają sobie z nimi rady.
- Nawet Bloodspill?
- Nawet ona.
- To biegnij. Acha, i przekaż Swiftkill, że chcę się z nią zobaczyć.
- Dobra. - Powiedział Tay i odbiegł. Odwróciłem łeb i natychmiast ruszyłem w pogoń za obcą watahą... Biegli szybciej ode mnie... Zobaczyłem, że niedaleko jest Vaxanaria...
- Tylko nie ona. - Powiedziałem. Zacząłem je powoli wyprzedzać, zatrzymałem się tuż przed czarną samicą.
- Vixan, co ty? - Zapytała. Natychmiast się cofnęła.
- Spadać! Albo załatwimy to po dobroci, albo porozmawiamy po mojemu. - Warknąłem. Wilki nie odpuszczały...
- No to załatwimy to po mojemu! - Warknąłem i rzuciłem się na grupę. Nagle zobaczyłem alfę Greyback'a i Tay'a. Przybyli z pomocą. W trójkę walczyliśmy z rywalami.
<Vaxanaria?>
- Ile razy mam ci mówić, że to nie twój teren! - Warknąłem.
- Przestań i tak do was dołączę, tylko muszę jeszcze załatwić kilka spraw. - Odparł.
- Co ty taki zdyszany?
- Obce wilki wkroczyły na wasze terytorium.
- Że co?!
- Obcy. - Powiedział jeszcze raz i zaczął odchodzić.
- A ty dokąd?
- Alfa Greyback mnie wzywa.
- Ten z Inarii?
- Tak. Znowu mają atak tygrysów, a czerwonokrwiści nie dają sobie z nimi rady.
- Nawet Bloodspill?
- Nawet ona.
- To biegnij. Acha, i przekaż Swiftkill, że chcę się z nią zobaczyć.
- Dobra. - Powiedział Tay i odbiegł. Odwróciłem łeb i natychmiast ruszyłem w pogoń za obcą watahą... Biegli szybciej ode mnie... Zobaczyłem, że niedaleko jest Vaxanaria...
- Tylko nie ona. - Powiedziałem. Zacząłem je powoli wyprzedzać, zatrzymałem się tuż przed czarną samicą.
- Vixan, co ty? - Zapytała. Natychmiast się cofnęła.
- Spadać! Albo załatwimy to po dobroci, albo porozmawiamy po mojemu. - Warknąłem. Wilki nie odpuszczały...
- No to załatwimy to po mojemu! - Warknąłem i rzuciłem się na grupę. Nagle zobaczyłem alfę Greyback'a i Tay'a. Przybyli z pomocą. W trójkę walczyliśmy z rywalami.
<Vaxanaria?>
sobota, 6 kwietnia 2013
od Natily - CD historii Vaxanarii
-A ja bym chciała mieć moc telepatii, to
mogłoby być fajne. Albo rozmawiać ze zwierzętami. – powiedziała
Vaxanaria - Mogłabym pogadać z królikiem, zanim bym go zjadła. –zaśmiała
się
-Hi hi hi... ! Tak, moc rozmawiania ze zwierzętami często się przydaje, na przykład...
Przerwał mi pewien ptak, który właśnie nadleciał. Był mały i żółciutki.
-Ale uroczy!- powiedziała Vaxanaria
-On chce o czymś nam powiedzieć- wsłuchałam się w rozmowę ptaszka
-O czym?- zapytała zdziwiona wadera
-O nie!!- wykrzyknęłam zaniepokojona
-Co się stało??
-Ten ptaszek mówi, że jakieś wilki tu biegną, że chcą...
-Co chcą?
-Nas zabić...
<Vaxanaria, dokończ proszę >
-Hi hi hi... ! Tak, moc rozmawiania ze zwierzętami często się przydaje, na przykład...
Przerwał mi pewien ptak, który właśnie nadleciał. Był mały i żółciutki.
-Ale uroczy!- powiedziała Vaxanaria
-On chce o czymś nam powiedzieć- wsłuchałam się w rozmowę ptaszka
-O czym?- zapytała zdziwiona wadera
-O nie!!- wykrzyknęłam zaniepokojona
-Co się stało??
-Ten ptaszek mówi, że jakieś wilki tu biegną, że chcą...
-Co chcą?
-Nas zabić...
<Vaxanaria, dokończ proszę >
od Vixan'a - CD historii Vaxanarii ,,Ogień''
Lacky powtarzał swój atak ogniem, w pewnym momencie źle wycelował i
rzucił kulą prosto we mnie. Schyliłem się. Kula uderzyła o ścianę
jaskini.
- Określimy ci nieco bardziej trajektorię lotu kuli. - Powiedziałem. Uniosłem kolejną kulę i powoli przesuwałem ją w kierunku celu. Dzięki temu Lacky mógł zobaczyć kiedy ma rzucić, z jaką siłą i w jakiej pozycji. Wreszcie udało mu się.
- Brawo Lacky! - Krzyknęliśmy razem z Vaxanarią.
- Udało się! - Krzyknął szczeniak. Zaczął skakać po całej jaskini strzelając kulami.
- Hehe... - Zaczęliśmy się z Vaxanarią śmiać.
<Vaxanaria? Lacky?>
- Określimy ci nieco bardziej trajektorię lotu kuli. - Powiedziałem. Uniosłem kolejną kulę i powoli przesuwałem ją w kierunku celu. Dzięki temu Lacky mógł zobaczyć kiedy ma rzucić, z jaką siłą i w jakiej pozycji. Wreszcie udało mu się.
- Brawo Lacky! - Krzyknęliśmy razem z Vaxanarią.
- Udało się! - Krzyknął szczeniak. Zaczął skakać po całej jaskini strzelając kulami.
- Hehe... - Zaczęliśmy się z Vaxanarią śmiać.
<Vaxanaria? Lacky?>
od Vaxanarii - CD historii Natily
-Witaj Vaxanario, co porabiasz?
-Nurkuję, chyba tak jak Ty. – powiedziałam uśmiechając się.
Ona też się uśmiechnęła i zaśmiała.
-A tak ogólnie? – dopowiedziała.
-Tak ogólnie to nic. – powiedziałam trochę wpadając w zamyślenie.
-Ja w sumie też. – dodała, chyba chcąc sprowadzić mnie znów na Ziemię.
-No to może wróćmy do zajęcia. – odpowiedziałam po chwili z uśmiechem znów myślami u Natily.
Uśmiechnęła się i zanurzyła. Zrobiłam to samo i popłynęłyśmy zwiedzać dno jeziora. Po chwili Natily zaczęła wypływać. Wypłynęłam z nią.
-Co się stało?
-Nic. Ja nie oddycham pod wodą. – przypomniała mi.
-A no tak! – odparłam lekko zażenowana swoją niewiedzą.
Natily zanurzyła się znów, a ja za nią. Ona co jakiś czas się wynurzała, a ja czekałam na nią pod wodą. Oglądałyśmy ryby. Później zauważyłam jedną dużą. Natily musiała wypłynąć, a ja ją upolowałam. Wyszłyśmy na brzeg i zjadłyśmy po pół.
-Dobra ta ryba, nie? – zapytałam.
-No. – przyznała wadera.
Uśmiechnęłam się i oblizałam ze smakiem.
-Też bym tak chciała. – powiedziała w pewnym momencie.
-Jak?
-Tak sobie oddychać pod wodą, nie brać oddechu i nie płoszyć ryb wynurzając się.
-A ja bym chciała mieć moc telepatii, to mogłoby być fajne. Albo rozmawiać ze zwierzętami. – powiedziałam - Mogłabym pogadać z królikiem, zanim bym go zjadła. –zaśmiałam się.
Ona też się zaśmiała.
< Natily, dokończ rozmowę proszę >
od Natily - ,,Miły dzień"
Obudziłam się wczesnym rankiem. Po zjedzeniu śniadania wyszłam na
spacer. Udałam się do jeziora. Wskoczyłam do wody i zanurkowałam. Pod
wodą zobaczyłam Vaxanarię. Kiedy ona także mnie zobaczyła, wynurzyłyśmy
się.
-Witaj Vaxanario, co porabiasz?
<Vaxanaria, dokończ proszę>
-Witaj Vaxanario, co porabiasz?
<Vaxanaria, dokończ proszę>
od Vaxanarii - CD historii Vixana ,,Ogień"
-Cześć! Co robicie? – zapytałam Vixan’a widząc go z Lacky’m.
-Cześć! Uczę go ataku ogniem. – odpowiedział.
-A czy to dla niego bezpieczne? On jest wodą, więc może źle reagować na żywioł przeciwny. Nie jest jaszcze najlepszy z wody, by to przezwyciężyć.
-Spokojnie, nad wszystkim panuję. Pilnuję go.
Uśmiechnęłam się. Vixan nie pozwoli, by coś złego się stało.
-A jak Wam idzie? – zapytałam już spokojna.
-Dobrze, dopiero zaczynamy, jak na początek jest nieźle.
Wtedy Lacky uformował z ognia lekko krzywą kulkę.
-Brawo! – powiedzieliśmy jednocześnie.
Uśmiechnęłam się do Vixan’a.
-Teraz spróbuj rzucić! – zwróciłam się do szczeniaka, który już ok. 10-15 sekund utrzymywał kształt z płomieni.
Lacky jęknął trochę i udało mu się nieco poruszyć kulę. Niestety po chwili zgasając upadła na ziemię.
-To nic. – powiedziałam dumna z małego gasząc trawę magią ognia i znów podpalając ognisko.
-Świetnie Ci idzie nauczanie. – Pogratulowałam Vixan’owi.
-A tam, drobiazg. – powiedział skromnie.
Lacky znów uniósł ogień i od razu rzucił kulą, która zgasła w locie.
-Bez pośpiechu Lacky. – poradził mu Vixan.
Lacky uśmiechnął się, wziął głęboki oddech i spróbował jeszcze raz, i jeszcze, po czym Vixan pokazał mu jeszcze raz dokładnie tłumacząc każdy krok. Lacky’emu się już niemal udało! Tylko, że kula była rzucona bardzo lekko i rozpłynęła się tuż przy celu.
< Vixan, dokończ proszę >
-Cześć! Uczę go ataku ogniem. – odpowiedział.
-A czy to dla niego bezpieczne? On jest wodą, więc może źle reagować na żywioł przeciwny. Nie jest jaszcze najlepszy z wody, by to przezwyciężyć.
-Spokojnie, nad wszystkim panuję. Pilnuję go.
Uśmiechnęłam się. Vixan nie pozwoli, by coś złego się stało.
-A jak Wam idzie? – zapytałam już spokojna.
-Dobrze, dopiero zaczynamy, jak na początek jest nieźle.
Wtedy Lacky uformował z ognia lekko krzywą kulkę.
-Brawo! – powiedzieliśmy jednocześnie.
Uśmiechnęłam się do Vixan’a.
-Teraz spróbuj rzucić! – zwróciłam się do szczeniaka, który już ok. 10-15 sekund utrzymywał kształt z płomieni.
Lacky jęknął trochę i udało mu się nieco poruszyć kulę. Niestety po chwili zgasając upadła na ziemię.
-To nic. – powiedziałam dumna z małego gasząc trawę magią ognia i znów podpalając ognisko.
-Świetnie Ci idzie nauczanie. – Pogratulowałam Vixan’owi.
-A tam, drobiazg. – powiedział skromnie.
Lacky znów uniósł ogień i od razu rzucił kulą, która zgasła w locie.
-Bez pośpiechu Lacky. – poradził mu Vixan.
Lacky uśmiechnął się, wziął głęboki oddech i spróbował jeszcze raz, i jeszcze, po czym Vixan pokazał mu jeszcze raz dokładnie tłumacząc każdy krok. Lacky’emu się już niemal udało! Tylko, że kula była rzucona bardzo lekko i rozpłynęła się tuż przy celu.
< Vixan, dokończ proszę >
piątek, 5 kwietnia 2013
od Vixana - ,,Ogień"
Ostatnio dużo czasu spędzałem z Lackym. Leżałem właśnie w cieniu po
polowanieu, gdy mały wilk przybiegł. Śpiewał jakąś melodyjkę, którąś
znałem z czasów dzieciństwa...
- Smerfy? - Zapytałem.
- Tak! - Krzyknął. - Znasz tą melodyjkę?
- Nie tylko melodyjkę. - Powiedziałem i się zaśmiałem zaczęliśmy obydwoje śpiewać.
- Mam pomysł! Pofałszujmy dla zabawy! - Krzyknął szczeniak. Kiwnąłem głową. Chodziliśmy koło drzewa i fałszowaliśmy. Nasz śpiew przypominał krakanie kruka lub gdakanie kury. Na końcu Lacky wydał odgłos koguta.
- Co ty taki szczęśliwy? - Zapytałem.
- Umiem atakować wodą i światłem! - Krzyknął.
- A ogniem umiesz?
- Nie...
- Chodź, spróbujemy to zmienić. - Powiedziałem z błyskiem w oku.
- Ale ja nie mam żywiołu ognia...
- To nie znaczy, że nie możesz nauczyć się kilku mocy z nim związanych.
- Ok. - Powiedział. Dotarliśmy na słabo porośniętą roślinnością polanę.
- Dobra, musisz mi pomóc.
- Jak? - Zapytał szczeniak.
- Nazbieraj trochę kamieni i ustaw je na tym kole. - Powiedziałem rysując łapą koło. Szczeniak szybko się uwinął. Rozpaliłem ognisko...
- I co teraz? - Zapytał.
- Patrz, - Powiedziałem. Zamknąłem oczy, i powoli wydobywałem z ognia kulę. Następnie uformowałem ją na bardziej okrągłą i strzeliłem w kamień.
- Jak się to wykonuje? - Zapytało szczenię.
- Tak samo jak atak wody. Musisz skupić w sobie całą energię, zamknąć oczy i wyobrazić sobie wielkie ognisko. Potem pomyśl, że wyciągasz z niego piłkę i strzelasz. - Powiedziałem. NAgle nadeszła Vaxanaria.
<Vaxanaria?>
- Smerfy? - Zapytałem.
- Tak! - Krzyknął. - Znasz tą melodyjkę?
- Nie tylko melodyjkę. - Powiedziałem i się zaśmiałem zaczęliśmy obydwoje śpiewać.
- Mam pomysł! Pofałszujmy dla zabawy! - Krzyknął szczeniak. Kiwnąłem głową. Chodziliśmy koło drzewa i fałszowaliśmy. Nasz śpiew przypominał krakanie kruka lub gdakanie kury. Na końcu Lacky wydał odgłos koguta.
- Co ty taki szczęśliwy? - Zapytałem.
- Umiem atakować wodą i światłem! - Krzyknął.
- A ogniem umiesz?
- Nie...
- Chodź, spróbujemy to zmienić. - Powiedziałem z błyskiem w oku.
- Ale ja nie mam żywiołu ognia...
- To nie znaczy, że nie możesz nauczyć się kilku mocy z nim związanych.
- Ok. - Powiedział. Dotarliśmy na słabo porośniętą roślinnością polanę.
- Dobra, musisz mi pomóc.
- Jak? - Zapytał szczeniak.
- Nazbieraj trochę kamieni i ustaw je na tym kole. - Powiedziałem rysując łapą koło. Szczeniak szybko się uwinął. Rozpaliłem ognisko...
- I co teraz? - Zapytał.
- Patrz, - Powiedziałem. Zamknąłem oczy, i powoli wydobywałem z ognia kulę. Następnie uformowałem ją na bardziej okrągłą i strzeliłem w kamień.
- Jak się to wykonuje? - Zapytało szczenię.
- Tak samo jak atak wody. Musisz skupić w sobie całą energię, zamknąć oczy i wyobrazić sobie wielkie ognisko. Potem pomyśl, że wyciągasz z niego piłkę i strzelasz. - Powiedziałem. NAgle nadeszła Vaxanaria.
<Vaxanaria?>
od Vixana - ,,Brak wsparcia..."
Siedziałem dzisiaj w swojej jaskini. Lacky ponownie bawił się moim
ogonem. Wchodził mi na głowę, skakał po mnie, a ja się nie ruszałem.
Byłem niczym zachipnotyzowany. Do jaskini wszedł Tay...
- Stary! Halo! Tu Tay! - Wołał. Rozejrzałem się i odskoczyłem w bok, gdy zobaczyłem Tay'a...
- Nie strasz mnie! - Krzyknąłem ze śmiechem. Spoważniałem... - Co ty tu robisz? To nie twój teren!
- Wiem, wiem... Może dołączę do was... Jeszcze myślę... - Powiedział Tay...
- Jesteś mi potrzebny!
- Czemu?
- Zakochałem się w alfie!
- W tej czarnej?
- Nom!
- Stary, to masz problem.
- Zauważyłem! Nie wiem jak jej powiedzieć...
- Kiedy już tu dołączę będziesz miał mniej takich problemów. - Powiedział i wyszedł.
- Stary! Halo! Tu Tay! - Wołał. Rozejrzałem się i odskoczyłem w bok, gdy zobaczyłem Tay'a...
- Nie strasz mnie! - Krzyknąłem ze śmiechem. Spoważniałem... - Co ty tu robisz? To nie twój teren!
- Wiem, wiem... Może dołączę do was... Jeszcze myślę... - Powiedział Tay...
- Jesteś mi potrzebny!
- Czemu?
- Zakochałem się w alfie!
- W tej czarnej?
- Nom!
- Stary, to masz problem.
- Zauważyłem! Nie wiem jak jej powiedzieć...
- Kiedy już tu dołączę będziesz miał mniej takich problemów. - Powiedział i wyszedł.
od Dalii - ,,Nowe przemiany"
Ostatnio do watahy dołączyły dwie nowe
wadery. Postanowiłam je też przemienić w ludzi. Akurat spotkałam jedną z
nich kiedy wychodziła z jaskini Vaxi. Podeszłam do niej.
-Hejka.
-Czego?- odpowiedziała.
-Jakoże niedługo przyjdzie nam walczyć Vaxanaria prosiła mnie, abym nowo przybyłe wilki zamieniała w ludzi.
-Chcesz mnie zmienić?- zapytała ponuro.
-Właśnie tak. Jeśli chciałabyś być spowrotem wilkiem wystarczy, że się skupisz i gites. Zamknij oczy.- powiedziałam. Zrobiła jak prosiłam. Mruknęłam zaklęcie i po chwili stała przede mną jako człowiek:
-Hejka.
-Czego?- odpowiedziała.
-Jakoże niedługo przyjdzie nam walczyć Vaxanaria prosiła mnie, abym nowo przybyłe wilki zamieniała w ludzi.
-Chcesz mnie zmienić?- zapytała ponuro.
-Właśnie tak. Jeśli chciałabyś być spowrotem wilkiem wystarczy, że się skupisz i gites. Zamknij oczy.- powiedziałam. Zrobiła jak prosiłam. Mruknęłam zaklęcie i po chwili stała przede mną jako człowiek:
-Pięknie.- powiedziałam z zachwytem. Wadera skupiła się i stała się wilkiem.
-Dobra chcę już pójść do siebie.- powiedziała.
-Jasne. Dzięki!- zwoałam i nagle wpadłam na nową waderę.
-Heja.- przywitałam się.
-Cześć.- powiedziała.- Jestem Leyla.
-Dalia. Vaxi mówiła ci o przemianach w ludzi?
-Tak.
-Przemienić cię?
-Chętnie!- skupiłam się i po chwili zobaczyłam to:
Leya?
Subskrybuj:
Posty (Atom)