Obudziłam się w nocy, blisko północy. Wszystko przez jakiś okropny ból w brzuchu. Uświadomiłam sobie, że chyba szczenięta się rodzą. Aż mnie zmroziło, to już?!
-Vixan, Vixan! - szepnęłam do niego głośno.
-Co...Co się stało? - przestraszył się.
-To chyba już. - odpowiedziałam krótko.
-Co?... - szepnął zdezorientowany, ale szybko zrozumiał o co chodzi.
-To już! - powtórzył z przejęciem.
Ja zgięłam się, bo znów poczułam ból.
-Lecę po Anastazję, zaraz tu będę! - powiedział i szybko wybiegł z jaskini.
-Acha. - potaknęłam, choć już był na zewnątrz.
Ból powtarzał się jeszcze 2 razy, aż mój partner wpadł do jaskini wraz z medyczką.
-Już jestem. - powiedziała Anastazja.
Po około 40 minutach urodziły się szczeniaki. Było ich cztery, 3 waderki i samczyk. Jedna była brązowo-karmelowa z białymi elementami umaszczenia, druga biała z niebieskimi plamkami, trzecia czarna z czerwonymi, a chłopczyk ciemny z niebieskimi plamkami. Byłam prze szczęśliwa. Lacky akurat tej nocy spał w jaskini Natily, ale później też zobaczy rodzeństwo. Byliśmy tacy szczęśliwi. Szybko nadaliśmy każdemu imiona, Fatamana, Omega, Harxia i Elvis.
-Wszystkie są zdrowe. Teraz musisz dużo odpoczywać. Zostawię was samych z dziećmi. Gratuluję szczeniaków! - powiedziała Anastazja i poszła.
Patrzyliśmy na szczeniaki jeszcze dłuższą chwilę, aż Vixan postanowił coś na szybko upolować, bym nabrała sił. Po 2 minutach wrócił z młodą sarną. Jedliśmy posiłek ciągle rozmawiając o szczeniakach. Byliśmy jednak tak przejęci, że duża część mięsa została nietknięta. Nagle Harxia zmieniła się w nietoperza i usiadła na sklepieniu jaskini. Ucieszyliśmy się, w końcu nie wiemy jeszcze jakie nasze dzieci mają moce, a to może znaczyć, że ona zmienia się w zwierzęta.Po pewnym czasie wszystkie szczenięta zaczęły się już kręcić, popiskiwać, a my od razu się tym przejęliśmy.
< Vixan, dokończ proszę >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz