Wstałam, wyszłam z jaskini, po czym poszłam upolować coś na śniadanie.
Wpadł mi w oko duży, masywny jeleń. Szykowałam się do ataku, jednak gdy
już prawie skoczyłam na jelenia, jakiś inny wilk mnie zaatakował, był z
wrogiej nam watahy.
-Czego ode mnie chcesz? Zostaw mnie! Pożałujesz
-"Hahaha", ale się boję!
-Wrrrr! A żebyś wiedział!
Drapnęłam wilka w szyję, i to bardzo mocno, prawie poderżnęłam mu
gardło. Stanął trzymając się łapą rany, ciężko oddychając. Po pewnym
czasie usiadł, oddychał coraz ciężej. Oddaliłam się od niego. Jednak gdy
tylko się odwróciłam jakiś inny wilk się na mnie rzucił. Złamał mi łapę
i mocno ugryzł w ramię. Byłam mocno zakrwawiona. Wróg odszedł,
czołgając za sobą poranionego przeze mnie jego przyjaciela. Leżałam cała
we krwi, wszystko mnie bolało. Mimo tego udało mi się dojść do watahy.
Na drodze spotkałam Vaxanarię.
-Moon, co Ci się stało?!
-Jakieś wilki mnie zaatakowały... Jednego z nich powaliłam, ale ten drugi...
-Musimy szybko iść do Anastazji!
Vaxanaria pomogła mi dojść do jaskini Anastazji, naszej medyczki. Gdy już doszłyśmy...
<Anastazja, Vaxanaria? Niech któraś z Was dokończy>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz