Gorączkowo czekałam na pomoc. Zdążyłam już nabać nieco sił na walkę, ale
wciąż za mało, że władać mocą. Nagle usłyszałam otwieranie krat.
Spojrzałam w tamtą stronę. To znowu on... Znów chwycili mnie dwaj
strażnicy. Spojrzałąm na niego wkurzona.
-Czego tym razem?- warknęłam.
-Och niczego wielkiego. Jesteś zbyt porywcza więc postanowiłem, że..-
wyjął zza pleców wielką strzykawę- wyssam z ciebie enrgię i będziesz mi
posłuszna...- wrzasnęłam dziko kiedy wbił mi w brzuch igłę. Powoli
traciłam energię. Czułąm się, jakby ktoś chciał wyssać ze mnie życie.
Traciłam ostrość wzroku. Nagle usłyszałam huk i ktoś oderwał strzykawę
ode mnie. Starałam się pozbierać do kupy, ale nie mogłam. Ktoś wziął
mnie na plecy.
-Trzymaj się Dalia! Zaraz otrzymasz pomoc!- krzyknął jakiś głos. Nie umiałam określić kto to. Straciłam przytomność.
Tay?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz