Ucieszyłam się. Od razu dostałam napływu odwagi.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się - Ty tak zawsze mnie wspierasz, co ja bym bez Ciebie zrobiła? Czy dałabym radę zajmować się watahą bez Ciebie? To Ty zawsze podnosisz mnie na duchu.
Uśmiechnął się do mnie, a ja do niego. Może naprawdę sobie poradzę? On tak zawsze mnie wspierał i ufam, że nadal będzie.
-No to miejmy szczeniaki. Z Tobą zawsze wyrosną na dobre wilki. - dodałam.
< Vixan? Przepraszam, za długość. Jeżeli chcesz, to nie musisz już dokańczać, ale jak chcesz coś dodać, to proszę ;-) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz