Obudziłam się w jaskini, bardzo wcześnie...
- Ach...Chwila, chwila.. Dzisiaj jest....Poniedziałek!
Szybko wstała i pobiegłam w stronę akademiku. Przebrałam się i szybko
coś zjadłam na stołówce. (...) Po 9 godzinach uczenia się poszłam jak
zwykle na boisko. Usiadłam na trybunach i rozmyślałam... *Powiedzieć,
czy nie powiedzieć...Stracić to, czy tamto...Ahh!* - pomyślałam zła.
Nagle poczułam dotyk na ramieniu.
- Hej Alexis. Jak tam? - spytał Drake.
- A!...Cześć...Dobrze...Wszystko spoko....Auuć!
- Co się stało?- spytał przerażony Drake.
Zobaczyłam, że na nodze mam okropną ranę.
- Co ty robiłaś?- spytał.
- Ach...Spadłam z rowera ....Heh!
Poszłam z Drake do pielęgniarki. Potem poszłam odpocząć. Usiadłam na łóżku.
- Co zrobić...Jeśli opuszczę Vaxanarię i Vixana w tej chwili, oni bendą na mnie źli...A jeśli opuszczę szkołę... Ach...
Nie poddawałam się...Chociaż było trudno połączyć życie z drugim, zupełnie innym życiem...Usłyszałam krzyk Drake`a.
- Alexis!!!Zejdź na dół!!! - krzyknął Drake.
Zeszłam na dół. Drake czekał z różami.
- Dla Ciebie...- powiedział Drake.
Wręczył mi róże i poszliśmy na boisko. Wiem...Nie zbyt romantyczne miejsce XD . Porozmawialiśmy trochę...Aż nagle o.o :
- Alexis ja...
- Hm?
- Ja...Ja...Cię kocham... - wykrztusił z siebie Drake.
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Pocałowaliśmy się.
- Drake...Tylko...Ja Ci muszę coś powiedzieć....Nie wiem czy...To...Po lubisz ale...
- Ale???
- Ja...Ja...Mam drugie życie...
- To znaczy?Co?
- Jestem wilkiem... - westchnęłam .
Drake poprawił okulary i popatrzył na mnie ze zdziwieniem...
- To prawda? - spytał niedowierząco .
- Tak...- westchnęłam.
- No...Jestem pod wrażeniem .... Jak to się stało?!
- Sama nie wiem....prawie miesiąc temu obudziłam się w lesie i tyle...No i jako wilk... - odpowiedziałam.
Spacerowaliśmy przez pół godziny.... Potem Drake poszedł spać, a ja
przemieniłam się w wilka i pobiegłam zmęczona do jaskini.Zobaczyłam
kilkanaście wilków, które wyżerały mi zapasy jedzenia.
- Co wy tutaj robicie?!
Wilki spojrzały na mnie i po chwili zaatakowały mnie. Było ich z 20...
Nie dałam rady...Moje moce osłabły... Jednak udało mi się jedno
robić...Śnieżyce! Nagle zrobiło się prze potwornie zimno i zaczął padać
śnieg. Mgła zrobiła się jak mleko. Nic nie było widać. Wilki
uciekły...Chociaż każdy w inną stronę.Nagle poczułam, żę ktoś stoi za
mną. Odwróciłam się...Zobaczyłam dużego czarnego wilka.
- Witaj córeczko...Buahaha!
- Tat...ta?
- A kto inny...
Stanełam jak wryta w ziemię.
- To ty...To ty!!! Nie pozwolę Ci zniszczyć tej watahy!Ani niczego!!! - krzyknęłam do ojca.
- Mhm...Jesteście słabi.... Nie dacie sobie rady...Kochanie...
Nagle krzyknęłam bardzo głośno. Ojciec upadł na ziemię, ale przyłożył mi nóż do gardła.
- Zamknij się ty ....!
Przestałam krzyczeć. Zobaczył jakieś łapy w mgle. To był...Chyba...Tay i
Vixan? Ojciec spojrzał w ich stronę i stworzył kulę ochronną.
- Alexis?! - powiedział jakiś wilk.
- Teraz czas na Ciebie...Kochanie! Aahaha! - zaśmiał się ojciec.
Ojciec wyciągnął gruby sznur i przywiązał mnie do drzewa.
- T...A..! - jękałam się. Zaczęłam się dusić. Uciskał mnie gruby sznur.
Nagle z mgły wyszło dwóch basiorów... Nie widziałam dokładnie kto to
jest, bo rozmazał mi się cały obraz...Poczułam się osłabiona...W głowie
mi się kręciło...
- Życzę miłej drogi do góry!Aahaha! - powiedział ojciec.
Mój ojciec wyciągnął jakąś fiolkę i wypuścił jakąś trutkę, a po chwili zniknął i znalazł się koło basiorów. Zaczeli walczyć.
Vixan?Tay? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz