piątek, 10 maja 2013

od Moon- Mam plan!


Wstałam dziś bardzo wcześnie. Zanim wzeszło słońce, byłam już na nogach. Wybrałam się do lasu, by upolować coś na śniadanie. Zaczaiłam się na jelenia, lecz kiedy skoczyłam do ataku, w tym samym czasie jakiś inny wilk także to zrobił. Odsunęłam się o kilka kroków, by uniknąć walki, ale wilk wrogim spojrzeniem patrzył się na mnie, po czym zaczął warczeć i zbliżać się do mnie. Również zawarczałam, ale wtedy jeleń, który jeszcze nie był do końca martwy, zaczął uciekać, a na dodatek wróg rzucił się na mnie. Nie zauważył, że zwierzę uciekło, i nadal chciał walczyć o zdobycz. Walka była zacięta. Po może 20 minutach udało mi się powalić wilka. Byłam cała we krwi, ale żyłam. Postanowiłam, że pójdę do medyczki, by opatrzyła moje rany. Jednak po drodze zaatakował mnie inny wilk. Po walce nie miałam zbyt dużo siły, by się wyrwać. Basior chwycił mnie zębami i zatargał do swojej watahy. Zaczołgał mnie do "lochów", była to jaskinia z tak długimi i wysokimi stalaktytami i stalagmitami, że przypominały kraty więzienne. Gdybym próbowała je zniszczyć, cała jaskinia by się zawaliła. Byłam uwięziona, myślałam, że do końca życia. Jednak wpadłam na pewien pomysł. Ponieważ potrafiłam panować nad ogniem, wytworzyłam go na tych stalagmitach i stalaktytach, co powodowało, że po woli się wypalały. Gdy było już dość miejsca, przecisnęłam się przez płonące skały (a ponieważ jestem na żywioły odporna, ogień nic mi nie robił). Uciekałam, ale zauważyli to i 3 wilki zaczęły mnie gonić. Po pewnym czasie dobiegłam nad urwisko. Było szerokie na może z 20 metrów, a głębokie tak bardzo, że nie było widać gruntu.Miałam dwa wyjścia. Albo spróbować to przeskoczyć, lub darować sobie i zginąć. Nie chciałam umrzeć, więc wzięłam jak największy rozpęd i skoczyłam. Nieomal wpadłam w przepaść, ale cudem wylądowałam na ziemi. Uderzając w twarde podłoże skręciłam sobie nadgarstek, jeszcze trochę się przeturlałam. Wilki zdziwione i zaskoczone odeszły ze zniechęceniem. A ja, cała zakrwawiona i pokaleczona popędziłam do jaskini naszej alfy, Vaxanarii.

-Vaxanario! Vaxanario!- krzyknęłam wbiegając do jaskini
-Moon, co Ci się stało?!
-To teraz mało ważne! <opowiedziałam Vaxanarii to, co mi się przytrafiło>Wydaje mi się, że wiem, gdzie nasi wrogowie mają swoje tereny, teraz może byłoby łatwiej wygrać nam wojnę! Możemy się tam zakraść, i zaatakować. Co o tym sądzisz?

<proszę, by dokończyła Vaxanaria> 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz