Na świat przyszłam na początku wiosny. Mieszkałam razem z moimi
rodzicami i starszym bratem w potężnej watasze, nie pamiętam jej nazwy.
Mój brat, Andy (czyt. Endi), był ode mnie o pół roku starszy. Nigdy nie
dbał o swoje obowiązki i ciągle coś psocił. Był nieznośny. Moi rodzice
podobnie. Byli zbyt zarozumiali, ciągle mi rozkazywali. Nie pozwalali mi
na żadną przyjemność. Miałam tego dość. W wieku 5 miesięcy uciekłam z
watahy. Żyło mi się o wiele przyjemniej. Mogłam robić co chcę, chodzić
gdzie chcę, polować na co chcę. Ani trochę nie brakowało mi mojej
rodziny. Ze znalezieniem sobie schronienia również nie było problemu. w
lesie było mnóstwo jaskiń. Może nie największych, ale na tyle dużych,
abym się w nich zmieściła. Rozwijałam swoje moce i zdolności. Tutaj szło
mi to o wiele lepiej. Nie musiałam martwić się, że coś zniszczę. Po
pewnym czasie zaprzyjaźniłam się z pewną smoczycą. Jednak kiedy miałam 8
miesięcy, złamała skrzydło i nogę, nie mogła wtedy latać ani dobrze
chodzić. Utrudniało jej to wiele rzeczy. Kilka tygodni później zmarła.
Musiałam sama dalej dorastać. Pewnego dnia odnalazłam Watahę Wojny i
Wolności, do której zdecydowałam się dołączyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz