Uśmiechnęłam się do niego.
-Wiesz…-zaczęłam.
-Jak nie to nie, ja naprawdę…
-Ja chcę. – przerwałam mu.
-Na…Naprawdę?! – zdziwił się i ucieszył.
-Tak! Naprawdę! – uśmiechnęłam się.
Vixan ucieszył się i mnie przytulił. Także bardzo
się cieszyłam. W końcu puściliśmy się z uścisku i spojrzeliśmy uśmiechnięci na
siebie.
-Tylko… - posmutniałam trochę - …czy ja będę
dobrą matką? Wiem, że już w sumie jest Lacky, ale… Czy dobrze zaopiekuję się takimi
maluchami?
< Vixan, ona znów potrzebuje więcej odwagi,
zmotywuj ją! ;-) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz