Przestraszona zapytałam:
-Cc… - nie dokończyłam pytania ,,Co się stało?” widząc, że
Anastazja ma skrzydła.
-Ty je wyczarowałaś? – zapytałam bardzo zdziwiona podchodząc,
patrząc na nie.
-Ja… Nie wiem. Coś mnie dzisiaj bolało i patrzę, a tu…
Skrzydła. – odpowiedziała zaniepokojona.
Przyjrzałam się.
-Cóż… No to witaj wśród posiadaczy skrzydeł. – uśmiechnęłam się
do niej.
-Ale co się stało? Co ja teraz zrobię? To chyba nie jest
normalne… - zdołowała się wadera.
-Spokojnie, nic Ci nie będzie… Tak sądzę. Będzie dobrze…pasują
Ci. – rzuciłam po namyśle, by ją pocieszyć.
-Naprawdę? Wyglądają, jak kwiatki… – zapytała.
Spojrzałam na skrzydła. Miały jakby trójkątny kształt, wąski
przy tułowiu i rozszerzający się w kształt ostro zakończonych dzwonków
(przedmiotów, nie kwiatowych) z końcówkami, nieco jak płatki. Wyglądały trochę
jak lilie.
-No… Tak. Ładne. – uśmiechnęłam się.
-Na pewno?... – spytała niewierzącym tonem i wyrazem twarzy.
-Na pewno. – odparłam pewnie i szczerze.
Anastazja uśmiechnęła się i spojrzała na nie. Chyba jej się
spodobały.
< Anastazja, dokończ proszę >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz