-Mamo, wstań! Mamo!- ledwo słyszałam budzącą mnie Angel
-Co się stało?- spytałam ziewając
-Bo ja się nudzę.- odparła ze smutnymi oczami
-Kiedy wstałaś?
-Niedawno. Może 20 minut temu.
-A dokąd chciałabyś iść?
-Nie wiem. Byle by się nie nudzić.
-<ziewnęłam> No dobrze. Zaraz pójdziemy na spacer.
-Tak! Hura!
-Ale najpierw śniadanie.
-Okej!
Wyszłyśmy z jaskini. Udałyśmy się do lasu, po czym zaczęłam wypatrywać
jakiegoś jelenia, czy też łosia. Wreszcie upolowałam dużą łanię.
Zaciągnęłam ją na polankę i razem z Angel zaczęłyśmy jeść. Odwróciłam
się za siebie, usłyszałam ćwierkanie ptaków. Dwie, śliczne sikorki
skakały po gałęzi. Przez może 5 minut patrzyłam się na nie. Odwróciłam
się już, lecz zobaczyłam, że nie ma mojej córki. Wystraszyłam się i
gwałtownie wstając zaczęłam się rozglądać.
-Angel! Angel, gdzie jesteś?- wołałam
Przeszłam prawie cały las. Zobaczyłam jakąś jaskinię. Kolorowa para
wydobywała się z jej wnętrza. Weszłam do środka, po czym zobaczyłam
Angel w jakiejś klatce.
-Angel!- podbiegłam do niej- Co... Co się stało?
-No... Bo... Ja poszłam za motylkiem i wpadłam w dziurę. Jakaś wilczyca mnie złapała i zaciągnęła tu.
-Niby z jakiego powodu? Jaka wilczyca?
-Wyglądała na wiedźmę.
-No proszę, proszę.- odezwała się ta wilczyca wchodząc do jaskini
-Wypuść ją!- krzyknęłam z poważnym głosem
-Nie teraz. Później, ale nie obiecuję, że żywą.- zachichotała
-Wypuść! Już!- rzuciłam się na nią i przycisnęłam do podłoża
-Mówiłam. Nie teraz.
-Teraz, bo jak nie...!
-To co? Zabijesz mnie?- powiedziała
Wiedźma uniosła mnie siłą woli i uniosła nad swój kocioł (to on dymił tą
kolorową parą). Puściła, ale na szczęście nie wpadłam. Odepchnęłam się
łapami od dużego, metalowego naczynia i odskoczyłam na bok wywracając
kocioł. Wywar, lub cokolwiek, co tam było, wylało się prawie na wiedźmę.
-Nie! Nie!- powtarzała
Wzięłam klatkę, w której była Angel i wybiegłam z jaskini. Wiedźma
zaczęła rzucać we mnie różnymi zaklęciami. Udawało mi się robić uniki,
lecz raz trafiła. Przewróciłam się, za razem upuszczając klatkę. Wiedźma
biegła w moją stronę. Leżałam bezradnie na ziemi. Nagle zobaczyłam
biegnącą w moją stronę Vaxanarię.
<Vaxanaria, co działo się później?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz