-Naprawdę tak sadzisz?-spytałam
-jasne- odpowiedziała alfa
- co ja powiem innym
-prawde?!
-Tak na pewno hej jestem Anastazji i jestem medyczkom a to coś na moich plecach to właściwe nie wiem co to?!
-nie przesadzaj
-może i masz racje ze to jest piękne, cudowne a na dodatek pachnie miodem ale…
-niema żadnego ale
-Widzę że teraz się nie dogadamy-przechyliłam pyszczek- tak więc przyjdę do ciebie z pare godzin teraz musze ochłonąć
-ok
Po krótkiej rozmowie udałam się nad jezioro. Jak zawsze wiatr przeszywał moją sierść tylko że teraz pojawiły się skrzydła które wibrowały-wyraźnie czułam od nich ciepło. W tym samym czasie poczułam zachwyt i przerażenie. Podobały mi się kwiaty lecz nie chciałam aby inni je widzieli-pochwyciłam łapom jedno skrzydło i wygięłam-w tym samym męcie wydałam z siebie gromi okrzyk wydawało mi sie że ktoś wbija mi nóż w kręgosłup. Po chwili przewruciłam się. Wstałam dopiero po pięciu min .Ponownie krzyknęłam-jakiś kolo-człowiek stał przede mną.
-co ty tu robisz???- powiedziałam
- zacznijmy od tego że się przedstawie nazywam się Arik
-Anastazja
-wiem
- ale z kod ??poza tym ty jesteś człowiekiem a ja wilkiem nie powinnam z tobą rozmawiać
<historia zostanie dokończona gdy będę miała chwilkę czasu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz