Nie byłam zła na Lacky'sia, ale trochę przesadził. Waderkom zrobiło się przykro i zrobił im krzywdę, ale w sumie nie wiem z kąt moja reakcja. Przez płacz biało niebieskiej waderki Fatamana i Elvis, którzy już spali, się obudzili. Harxia cicho wyjaśniła im krótko co zaszło. Oczyściłam zadrapanie Omegi i posmarowałam je maścią leczniczą od Anastazji. Córeczka przestała płakać, choć szczerze mówiąc to Harxia chyba była mocniej zadrapana. Ona jednak stała cicho nie okazując wyrzutów do brata z boku jaskini.Choć odmawiała, jej pyszczek również opatrzyłam.
-Kochani, zostańcie tutaj z tatą i nie wychodźcie. - powiedziałam do nich wychodząc z jaskini, choć nie byłam przekonana, czy to mądre, bo Vixan spał.
-Ale gdzie idziesz? - zapytała Omega, ale ja nie zwróciłam już na to uwagi.
-Do Lacky'ego. - odpowiedziała jej od razu Harxia.
W tym momencie wyszłam z jaskini i pobiegłam do synka kierując się zmysłem powonienia. Szybko znalazłam go na drzewie. Płakał, więc mnie nie zauważył.
-Lacky'ś! - zawołałam cicho do niego, spokojnym i troskliwym tonem.
On lekko przestraszył się nagłego głosu przerywając płacz, ale szybko się uspokoił, ukrywając łzy. Podleciałam do niego i usiadłam na gałęzi, tuż obok synka.
-Lacky'ś, przepraszam, ale to była już lekka przesada. - powiedziałam troskliwie.
Basior nie patrząc na mnie milczał nadal.
-Lacky'ś, ja rozumiem Cię. Nie zawsze wyznanie swoich uczuć względem drugiej osoby jest łatwe. To nic strasznego ani dziwnego. - mówiłam nadal troskliwie, choć Lacky i tak siedział cicho zwrócony pyszczkiem w drugą stronę.
-Wszystko się ułoży, zobaczysz. Musisz tylko wszystko przemyśleć i się uspokoić, a na pewno się uda. Jesteś wspaniałym i przystojnym basiorem, wcale nie będziesz miał kłopotów ze znalezieniem partnerki.
Lacky po chwilce ciszy uśmiechnął się pod nosem, nadal patrząc w odwrotną stronę do mnie. Ja nic nie mówiąc przysunęłam się bliżej i przytuliłam mojego pierwszego synka, którego odwrócony ode mnie pyszczek nadal mokry był od łez.
< Lacky'ś? Jakie to wzruszające! X-D Przepraszam za opóźnienie. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz