niedziela, 18 sierpnia 2013

od Omegi - C.D. historii Dastana

Oboje wybuchliśmy śmiechem. To było zabawne. Leżałam z Dastanem w bardzo dużej i głębokiej kałuży błota. Calusieńcy byliśmy zabłoceni. Nadal śmiejąc się ochlapałam basiora rozmokłą ziemią.
-Ej! - zaśmiał się i chlapnął mnie.
Ja chlapnęłam jego, on znów mnie, później chlapnęłam go skrzydłem, a on obydwoma łapami ochlapał mnie taką ilością błota, że aż powaliło mnie i zakryło. Podnosząc się spojrzałam na niego, nie mogąc powstrzymać śmiechu. Energicznie otrzepałam głowę  i skrzydła tak, że całe błoto z nich spadło na Dastana.
-Ha! - uśmiechnęłam się do niego.
On wtedy wsadził łapy w błoto jak przedtem.
-Ha! - odpowiedział zagarniając całe błoto ochlapując mnie. 
Wtedy zaczęła się ostrzejsza walka na błoto. Nieustannie się śmialiśmy. W końcu błoto, które rozchlapaliśmy wszędzie, nam się skończyło. Na naszych futrach nie dało się już odróżnić łat, byliśmy jednolicie brązowi. Siedzieliśmy uśmiechając się do siebie w miejscu, w którym niegdyś znajdowała się ta wielka kałuża, a które teraz było tylko zabłoconym wgłębieniem w ziemi. Krótko rozejrzałam się na około. Nikt nie był tak ubłocony jak my po tej naszej walce, a rodzice śmiali się z jaskini. Spojrzałam na niego i oboje wybuchliśmy śmiechem.

< Dastanie? Mieli wojnę na błoto, a teraz tak siedzą jak prosięta w kałuży i się śmieją. X-D >


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz