czwartek, 22 sierpnia 2013

od Tay'a - A może...?

Cały dzisiejszy dzień zbierałem się na odwagę, by jej to powiedzieć. Ale gdzie ona w ogóle poszła? Nic nie mówiąc wyszła z jaskini nie wiadomo gdzie.
- Dalia! - Krzyczałem. Był późny wieczór, a ona wciąż nie wracała. Postanowiłem pobiec do Vixan'a. Wpadłem do jego jaskini i przewróciłem dwa wilki stojące metr od wejścia. - Stary, wiesz gdzie jest ... - Zacząłem, lecz przerwałem widząc Dalię całą i zdrową. - ...Dalia. - Zaśmiałem się.

- O co chodzi? - Zapytała.
- Eh, może później Ci powiem... Musimy porozmawiać w cztery oczy. - Odpowiedziałem.
- Właśnie wychodziłam. - Rzekła. - To jutro obgadamy resztę spraw związanych z wojną. - Zwróciła się do Vixan'a. Wyszliśmy.
- Może się przejdziemy? - Zaproponowałem.
- Jasne, a gdzie?
- A tak sobie, wzdłuż jaskiń.
- Ok. - Zgodziła się Dalia. Szliśmy trochę, rozprawiając o wojnie, raz nawet była wzmianka o pogodzie. Nagle przebiegł nam drogę Elvis, bawiący się w berka z Verii.
- Właśnie o to mi chodziło... - Zacząłem.
- O co? Coś nie tak? - Pytała Dalia.
- Nie, wszystko ok.
- To powiesz o co chodzi? - Spytała. Po minucie ciszy zebrałem się na odwagę.
- Chciałbym mieć szczeniaki. - Wydusiłem z siebie w końcu.

< Dalia, dokończ proszę. >


Przepraszam, że tak późno dodałam to opowiadanie :-(.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz