Rano znowu pokłóciłyśmy się z Omegą, więc nie mówiąc nikomu poleciałam daleko od jaskiń, tam, gdzie często przesiaduję w nocy. Rozmyślałam sobie nad tym wszystkim powoli rozglądając się na około. Słońce świeciło, a ja starałam się być od niego jak najdalej. Nagle, zupełnie niespodziewanie ktoś wpadł na mnie. Zachwiałam się na gałęzi, na której siedziałam i wbiłam w nią pazury. Drzewo zaczęło się chwiać, od uderzenia. Spojrzałam na wilka, troszkę zszokowana.
-Ach, przepraszam cię. - powiedział i wyciągnął do mnie łapę.
-Jestem Harxia. - przywitałam się szybko, również podając mu łapę.
-Ja Shadow. - odpowiedział przyjaźnie.
Uśmiechnęłam się do niego szczerząc trochę kiełki. Był jakiś taki wyjątkowy. Jakoś czułam, że mogę mu ufać. Wcześniej chyba przy nikim nie byłam aż tak pewna, że można mu ufać. Wydał się jakiś taki miły. Tylko, czy to dobrze, że nie znając go zbytnio już mu ufam? Nigdy aż tak szybko tak nie czułam, a teraz wystarczyło, że się sobie przedstawiliśmy. Przez chwilkę tak się uśmiechałam, aż spojrzałam w bok.
-Eee... A co właściwie się stało, że tędy przelatywałeś? Jest tu Twoja wataha? - zapytałam.
< Shadow, dokończ proszę >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz