Była noc wędrowałem po lesie. Nagle poczułem obecność, ale w pobliżu nikogo nie było. Poczułem jego zapach odwróciłem się, zacząłem warczeć usłyszałem śmiech i głos:
-Kim jesteś?
-Szasta. – odpowiedziałem.
-Ja jestem Vixan, co tu robisz zgubiłeś się? –zapytał.
-Szukam nowego domu - powiedziałem.
- Mogę ci to załatwić, jestem samcem alfa.
- Jakie warunki?
Zaczął mi opowiadać o „wataha wojny i wolności”. Myślałem, ta wataha była jak rodzina. Skończył opowiadać zapytał czy chce dołączyć, zgodziłem się i byłem szczęśliwy jak nigdy znalazłem rodzinę…
Wilczą rodzinę!
Byłem zadowolony, że nie pytał o moją przeszłość, nie musiałem mu mówić o człowieku.
Pokazał mi okolice, zapytał kim chce być powiedziałem nie wiem .
- A może zwiadowca? –zapytał.
- Ale nocny.
- A więc witaj Szasta!
Nadszedł nowy dzień dla nowego wilka!
środa, 31 lipca 2013
od Szasta - "Nowy dom… 1 / 2 "
wtorek, 30 lipca 2013
od Billy'ego- CD. historii Natily
Słońce zniknęło za horyzontem. Niebo było jeszcze lekko różowawe w tym miejscu.
-Chyba powinnam już wracać do domu.-powiedziała Natily- Angel już na pewno na mnie czeka.
-Dobrze. Odprowadzę Cię, zgoda?
-To nie problem?
-Ależ skąd.
-Dobrze, więc chodźmy.
Podczas drogi dużo rozmawialiśmy. Tak nam zleciało na pogawędkach, że mieliśmy wrażenie, iż minęło dopiero kilka sekund. Natily weszła do jaskini, obróciła głowę w moją stronę.
-Dobranoc.-szepnęła
-Dobranoc.-odpowiedziałem rozkładając skrzydła i wznosząc się w górę. Poleciałem do jaskini. Położyłem się na posłaniu i zacząłem rozmyślać.
-Chyba powinnam już wracać do domu.-powiedziała Natily- Angel już na pewno na mnie czeka.
-Dobrze. Odprowadzę Cię, zgoda?
-To nie problem?
-Ależ skąd.
-Dobrze, więc chodźmy.
Podczas drogi dużo rozmawialiśmy. Tak nam zleciało na pogawędkach, że mieliśmy wrażenie, iż minęło dopiero kilka sekund. Natily weszła do jaskini, obróciła głowę w moją stronę.
-Dobranoc.-szepnęła
-Dobranoc.-odpowiedziałem rozkładając skrzydła i wznosząc się w górę. Poleciałem do jaskini. Położyłem się na posłaniu i zacząłem rozmyślać.
poniedziałek, 29 lipca 2013
od Lacky’ego- C.D. historii Harxii
-Yyy… dzieciaki wracajcie już do jaskiń. O tej porze plącze się tu dużo
wrogich wilków i w ogóle…- Powiedziałem patrząc na Angel.
-Nieee… przecież ty jesteś z nami.- wyjęczała Omega.
-Lacky ma rację. Lepiej już chodźmy.- zrozumiała o co mi chodzi Harxia.
-Cześć.- Zacząłem rozmowę z Angel.
-Cześć.
-Jesteś śliczna, wiesz o tym.
- Dziękuję.
-Oj przestań być taka sztywna. Wyluzuj się przecież jesteś ze mną.
-Zauważyłam
-Może źle zacząłem.
-Yyy… Tak.
-Jesteś prawie tak piękna jak księżyc, yy to znaczy księżyc jest, to znaczy po równo. Yyyy.
(po kilku moich nędznych tekstach na podryw dałem sobie spokuj i po prostu odprowadziłem Angel do domu).
-Co jest ze mną nie tak?!- wykrzyknąłem z płaczem wchodząc do jaskini.
-Ale o czym Ty mówisz Lacky’ś?- odparła zdziwiona Vaxanaria
-Żadna dziewczyna mnie nie lubi.
-Ale przecież my Cię lubimy.- Powiedziały Harxia i Omega przytulając mnie.
-A co mi po was? Ja mówię o Angel. To ją lubię, a nie was!- wykrzyczałem przewracając i nie chcący drapiąc obie wadery. Nagle Omega zaczęła płakać na skutek czego Vaxanaria szybko je opatrzyła i spojrzała na mnie ze złością mówiąc: ,,Już wiesz co jest z Tobą nie tak?”. Przez chwilę na nie popatrzyłem po czym z wybiegłem z jaskini i wspiąłem się na najwyższe drzewo w okolicy i płakałem tak cicho.
Vaxanaria, dokończysz?
-Nieee… przecież ty jesteś z nami.- wyjęczała Omega.
-Lacky ma rację. Lepiej już chodźmy.- zrozumiała o co mi chodzi Harxia.
-Cześć.- Zacząłem rozmowę z Angel.
-Cześć.
-Jesteś śliczna, wiesz o tym.
- Dziękuję.
-Oj przestań być taka sztywna. Wyluzuj się przecież jesteś ze mną.
-Zauważyłam
-Może źle zacząłem.
-Yyy… Tak.
-Jesteś prawie tak piękna jak księżyc, yy to znaczy księżyc jest, to znaczy po równo. Yyyy.
(po kilku moich nędznych tekstach na podryw dałem sobie spokuj i po prostu odprowadziłem Angel do domu).
-Co jest ze mną nie tak?!- wykrzyknąłem z płaczem wchodząc do jaskini.
-Ale o czym Ty mówisz Lacky’ś?- odparła zdziwiona Vaxanaria
-Żadna dziewczyna mnie nie lubi.
-Ale przecież my Cię lubimy.- Powiedziały Harxia i Omega przytulając mnie.
-A co mi po was? Ja mówię o Angel. To ją lubię, a nie was!- wykrzyczałem przewracając i nie chcący drapiąc obie wadery. Nagle Omega zaczęła płakać na skutek czego Vaxanaria szybko je opatrzyła i spojrzała na mnie ze złością mówiąc: ,,Już wiesz co jest z Tobą nie tak?”. Przez chwilę na nie popatrzyłem po czym z wybiegłem z jaskini i wspiąłem się na najwyższe drzewo w okolicy i płakałem tak cicho.
Vaxanaria, dokończysz?
od Natily- CD historii Billy'ego
-Bardzo chętnie.- uśmiechnęłam się- Tylko dokąd?
-Mało znam te tereny, ale chyba jest tu jakiś wodospad?
-No jasne, że jest.
-To jak? Idziemy?
-Okej!
Poszliśmy więc nad wodospad. Po drodze rozmawialiśmy. Kiedy już byśmy na miejscu, weszliśmy do wody. Billy chlapnął mnie wodą, ja jego, i tak zaczęliśmy ochlapywać się wodą. Później trochę nurkowaliśmy i skakaliśmy z wodospadu. Po kilku godzinach, gdy się zmęczyliśmy, położyliśmy się na trawie i skierowaliśmy wzrok w niebo.
-Masz rodzinę?- zapytałam
-Taa...- spojrzał gdzieś na bok- Mama jest w porządku, ale ojciec...
-Zrobił Ci coś złego?
-Nie koniecznie. Ale ciągle się kłóciliśmy. No i odszedłem. A Ty?
-Ja praktycznie w ogóle nie mam rodziny. Mam tylko córkę, Angel. Nie wiem, co dzieje się z rodzicami i rodzeństwem. Już nawet zapomniałam, jak niektórzy się nazywali. Miałam też partnera, i jeszcze jedną córkę, ale odeszli.- łza zakręciła mi się w oku- Ale już dochodzę do siebie.
Dalej rozmawialiśmy jeszcze trochę. Wreszcie zaczęło się ściemniać.
<Billy, dokończ proszę>
-Mało znam te tereny, ale chyba jest tu jakiś wodospad?
-No jasne, że jest.
-To jak? Idziemy?
-Okej!
Poszliśmy więc nad wodospad. Po drodze rozmawialiśmy. Kiedy już byśmy na miejscu, weszliśmy do wody. Billy chlapnął mnie wodą, ja jego, i tak zaczęliśmy ochlapywać się wodą. Później trochę nurkowaliśmy i skakaliśmy z wodospadu. Po kilku godzinach, gdy się zmęczyliśmy, położyliśmy się na trawie i skierowaliśmy wzrok w niebo.
-Masz rodzinę?- zapytałam
-Taa...- spojrzał gdzieś na bok- Mama jest w porządku, ale ojciec...
-Zrobił Ci coś złego?
-Nie koniecznie. Ale ciągle się kłóciliśmy. No i odszedłem. A Ty?
-Ja praktycznie w ogóle nie mam rodziny. Mam tylko córkę, Angel. Nie wiem, co dzieje się z rodzicami i rodzeństwem. Już nawet zapomniałam, jak niektórzy się nazywali. Miałam też partnera, i jeszcze jedną córkę, ale odeszli.- łza zakręciła mi się w oku- Ale już dochodzę do siebie.
Dalej rozmawialiśmy jeszcze trochę. Wreszcie zaczęło się ściemniać.
<Billy, dokończ proszę>
od Harxii - C.D. historii Dastana
To było zabawne. Myślałam, już, że zjadł tego motyla. Patrzyłam na całą grupkę z cienia, bo oni w pogoni za motylem przenieśli się na niebezpieczne dla mnie słońce. Uśmiechnęłam się i zaśmiałam pod nosem. Ten dzień był bardzo fajny. Nawet podobało mi się towarzystwo nowych kolegów. Zwłaszcza spodobał mi się Dastan. Był jakiś taki zabawny i przyjazny. Nie wiem czemu, ale jakoś bardzo go polubiłam. W pewnym momencie spojrzał na mnie, a ja na niego, ale po tej króciuteńkiej chwili odwrócił wzrok. Było w nim coś takiego wyjątkowego i przyjaznego... Pogrążyłam się w zamyśleniu na ten temat, gdy usłyszałam znajomy głos. To był mój starszy brat.
-Rany, ale się tu was nazbierało! - powiedział na przywitanie widząc całą naszą dużą gromadę.
Spojrzał krótko na Angel, po czym powiedział:
-Mama wie, że tu jesteście bez Natily?
-Chyba nie, i nie mów jej! - powiedziała Omega.
-A co jak powiem?
-Nic nie powiesz! - krzyczała przerażona.
-A czyżby?
-Lacky, nie! Błagam! Z resztą pani Natily nam pozwoliła!
-Ah, no dobra, chociaż...
-Lacky!
-Co? - droczył się dalej.
Omega przybrała dumny wyraz twarzy, po czym powiedziała do niego:
-Jak jej powiesz, będziesz musiał się z nami użerać w dzień i w nocy, bo nie damy Ci spokoju, a nie zapominaj, że mieszkamy razem.
Lacky zamyślił się z przerażeniem na pyszczku po czym głośno przełknął ślinę i odpowiedział:
-Wiesz co, ty to wiesz jak wzbudzać panikę w wilkach. Nie ma nic gorszego od waszej małej, wrzeszczącej bandy! - kontynuował z już udawanym strachem.
-Osz, TY!!! - warknęła z uśmiechem Omega i zaatakowała go (udawanie), po czym wszyscy rzucili się (dla zabawy) na Lacky'ego, który (również dla zabawy) tarzał się po ziemi i usiłował zrzucić z siebie kolejne szczeniaki.
Zabawa była fajna, choć ja nadal tylko stałam z boku, bo wszystko działo się na słońcu. Wszyscy śmiali się i powarkiwali w zabawie. Jak byłam mała (bardziej) uwielbiałam zawsze zabawy w walki. Później, po około dziesięciu minutach Lacky uciekł do cienia i zabawa tam się razem z nim przeniosła. Dołączyłam i świetnie bawiłam się z resztą w naszą zabawę z wczesnego dzieciństwa pod tytułem ,,atak na Lacky'ego" X-D. W pewnym momencie nieco zbyt wczułam się w zabawę i nie zauważyłam słońca, w wyniku czego poparzyłam sobie łapę i skrzydło. To jednak nie przeszkodziło mi w zabawie, do której od razu powróciłam, zachodząc starszego braciszka od strony cienia. Po chyba godzinie takiej zabawy, wszyscy bardzo, bardzo zmęczeni wskoczyli do strumyka, by się ochłodzić, po czym wspólnie, zanurzeni po grzbiety w wodzie, oglądaliśmy zachód słońca. Lacky był obok mnie, a dalej Angel.
< Lacky, dokończ proszę ;-) >
-Rany, ale się tu was nazbierało! - powiedział na przywitanie widząc całą naszą dużą gromadę.
Spojrzał krótko na Angel, po czym powiedział:
-Mama wie, że tu jesteście bez Natily?
-Chyba nie, i nie mów jej! - powiedziała Omega.
-A co jak powiem?
-Nic nie powiesz! - krzyczała przerażona.
-A czyżby?
-Lacky, nie! Błagam! Z resztą pani Natily nam pozwoliła!
-Ah, no dobra, chociaż...
-Lacky!
-Co? - droczył się dalej.
Omega przybrała dumny wyraz twarzy, po czym powiedziała do niego:
-Jak jej powiesz, będziesz musiał się z nami użerać w dzień i w nocy, bo nie damy Ci spokoju, a nie zapominaj, że mieszkamy razem.
Lacky zamyślił się z przerażeniem na pyszczku po czym głośno przełknął ślinę i odpowiedział:
-Wiesz co, ty to wiesz jak wzbudzać panikę w wilkach. Nie ma nic gorszego od waszej małej, wrzeszczącej bandy! - kontynuował z już udawanym strachem.
-Osz, TY!!! - warknęła z uśmiechem Omega i zaatakowała go (udawanie), po czym wszyscy rzucili się (dla zabawy) na Lacky'ego, który (również dla zabawy) tarzał się po ziemi i usiłował zrzucić z siebie kolejne szczeniaki.
Zabawa była fajna, choć ja nadal tylko stałam z boku, bo wszystko działo się na słońcu. Wszyscy śmiali się i powarkiwali w zabawie. Jak byłam mała (bardziej) uwielbiałam zawsze zabawy w walki. Później, po około dziesięciu minutach Lacky uciekł do cienia i zabawa tam się razem z nim przeniosła. Dołączyłam i świetnie bawiłam się z resztą w naszą zabawę z wczesnego dzieciństwa pod tytułem ,,atak na Lacky'ego" X-D. W pewnym momencie nieco zbyt wczułam się w zabawę i nie zauważyłam słońca, w wyniku czego poparzyłam sobie łapę i skrzydło. To jednak nie przeszkodziło mi w zabawie, do której od razu powróciłam, zachodząc starszego braciszka od strony cienia. Po chyba godzinie takiej zabawy, wszyscy bardzo, bardzo zmęczeni wskoczyli do strumyka, by się ochłodzić, po czym wspólnie, zanurzeni po grzbiety w wodzie, oglądaliśmy zachód słońca. Lacky był obok mnie, a dalej Angel.
< Lacky, dokończ proszę ;-) >
od Billy'ego- Mój nowy dom
Kilka miesięcy temu straciłem dwóch najlepszych przyjaciół. I choć byli
to kruk i fretka, zwykłe i beznadziejne zwierzaki, przeżyliśmy wiele
niezapomnianych przygód. Szedłem przez jakiś las, już dobre pół godziny.
Nagle zobaczyłem jakąś waderę. Podeszła do mnie.
-Kim Ty jesteś?- zapytała
-Jestem Billy. Przypadkowo tędy przechodziłem. A Ty, jak masz na imię?
-Vaxanaria, miło mi.- rzuciła mi uśmiech-Należysz do jakiejś watahy?
-Nie, szukam.
-No to może dołączysz do mojej Watahy Wojny i Wolności?
-Ok, czyli jesteś Alfą.
-Tak.
-Z chęcią dojdę.
-W takim razie, za mną.
Vaxanaria zaprowadziła mnie na teren watahy. Pokazała mi jaskinię, po czym wróciła do swoich zajęć. Postanowiłem rozejrzeć się tu trochę i może się z kimś zapoznać. Szedłem zapatrzony na wodę spadającą z wodospadu. Po chwili wpadłem na jakąś wilczycę.
-Bardzo Cię przepraszam!- pomogłem waderze wstać
-Nic się nie stało.- uśmiechnęła się- Jestem Natily.
-A ja Billy. Jeszcze raz bardzo przepraszam za tę wpadkę.
Wadera miała takie piękne ozy... nie mogłem przestać się w nie wpatrywać. Sama ona była taka piękna.
-Może gdzieś się przejdziemy?- zaproponowałem
<Natily, proszę, dokończ>
-Kim Ty jesteś?- zapytała
-Jestem Billy. Przypadkowo tędy przechodziłem. A Ty, jak masz na imię?
-Vaxanaria, miło mi.- rzuciła mi uśmiech-Należysz do jakiejś watahy?
-Nie, szukam.
-No to może dołączysz do mojej Watahy Wojny i Wolności?
-Ok, czyli jesteś Alfą.
-Tak.
-Z chęcią dojdę.
-W takim razie, za mną.
Vaxanaria zaprowadziła mnie na teren watahy. Pokazała mi jaskinię, po czym wróciła do swoich zajęć. Postanowiłem rozejrzeć się tu trochę i może się z kimś zapoznać. Szedłem zapatrzony na wodę spadającą z wodospadu. Po chwili wpadłem na jakąś wilczycę.
-Bardzo Cię przepraszam!- pomogłem waderze wstać
-Nic się nie stało.- uśmiechnęła się- Jestem Natily.
-A ja Billy. Jeszcze raz bardzo przepraszam za tę wpadkę.
Wadera miała takie piękne ozy... nie mogłem przestać się w nie wpatrywać. Sama ona była taka piękna.
-Może gdzieś się przejdziemy?- zaproponowałem
<Natily, proszę, dokończ>
czwartek, 25 lipca 2013
od Dastana- CD historii Omegi
Po może dwóch lub trzech godzinach nurkowania wszyscy wyszliśmy z wody i
położyliśmy się na trawie. Obserwowaliśmy pędzące nad nami chmury.
-Tamta wygląda jak królik!- zaśmiała się Fatamana
-A tamta jak łabędź!- dodałem
-No, a ta obok łabędzia to dżdżownica!- dodała również Angel
Wszyscy buchnęliśmy śmiechem. Jeszcze przez kilka minut bawiliśmy się w rozpoznawanie chmur. Gdy wszyscy umilkli, podleciał do mnie motyl. Chciałem go złapać, więc biegłem za nim.
-Dastan?! Dokąd biegniesz?- krzyknęła Angel
-Za motylkiem!
Po chwili cała grupka popędziła za mną. Omega wyprzedziła mnie i próbowała złapać motyla. Też próbowałem ją wyprzedzić. Podczas biegu potknąłem się o kamień i runąłem przed siebie. Nigdzie nie było motyla, a ja odczuwałem odruchy wymiotne. Wszyscy patrzyli na mnie z odrazą i myślą, że zaraz puszczę pawia. Zamiast tego wyplułem motyla, który teraz wzleciał do góry. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
<Proszę, niech ktoś (Omega, Harxia, Fatamana, Elvis lub Verii) z Was dokończy>
-Tamta wygląda jak królik!- zaśmiała się Fatamana
-A tamta jak łabędź!- dodałem
-No, a ta obok łabędzia to dżdżownica!- dodała również Angel
Wszyscy buchnęliśmy śmiechem. Jeszcze przez kilka minut bawiliśmy się w rozpoznawanie chmur. Gdy wszyscy umilkli, podleciał do mnie motyl. Chciałem go złapać, więc biegłem za nim.
-Dastan?! Dokąd biegniesz?- krzyknęła Angel
-Za motylkiem!
Po chwili cała grupka popędziła za mną. Omega wyprzedziła mnie i próbowała złapać motyla. Też próbowałem ją wyprzedzić. Podczas biegu potknąłem się o kamień i runąłem przed siebie. Nigdzie nie było motyla, a ja odczuwałem odruchy wymiotne. Wszyscy patrzyli na mnie z odrazą i myślą, że zaraz puszczę pawia. Zamiast tego wyplułem motyla, który teraz wzleciał do góry. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
<Proszę, niech ktoś (Omega, Harxia, Fatamana, Elvis lub Verii) z Was dokończy>
środa, 24 lipca 2013
od Pattona - Jak tu dotarłem cz.1
Obudziłem się rano. Wyszedłem po starszego brata. Dochodząc do niego przywitałem się.
- Cześć. - Powiedziałem wesoło.
- Witam. Gotowy na polowanie? - Spytał równie radośnie mój starszy brat. Pokiwałem znacząco głową. Łowy odbywały się w kanionie Rubinowej Skały. Biegnąc za jeleniem [często widywaliśmy je w tych stronach] można było usłyszeć ciche rżenie i tętent kopyt. Za nami pędzili traperzy, czyli myśliwi na koniach. Ustrzelili mojego brata, a ja dzięki swej wrodzonej szybkości uciekłem. Myślałem, że mój najstarszy brat biegnie za mną, ale wcale tak nie było. Wpadłem do jaskini ojca.
- Matt zniknął! - Krzyknąłem. Wraz z tatą pobiegliśmy do kanionu. Myśliwych nie było, ale było ciało Matt'a. Pochyliłem nad nim głowę, nie umiejąc powstrzymać łez, które spływały po moim pysku. Nagle ojciec z całej siły mnie uderzył. Łzy zamieniły się w krew.
- Wyrzucam cię z rodziny! Nie pokazuj się tu więcej! To twoja wina! Po co go wyciągałeś na to polowanie?! - Wrzeszczał. Mnie już dawno tam ni było. Biegłem wprost przed siebie, gdy nagle poczułem na sobie, wyrastające długie włosy i skracającą się sierść. Pobiegłem szybko nad jakiś staw. Na reszcie byłem magicznym wilkiem, z mocami i w ogóle. Na drugim brzegu jeziora ujrzałem przepiękną postać. Miała dwubarwną, długą sierść, jedno ucho było klapnięte i przekute dwoma kolczykami. Ogarnąłem się trochę i wszedłem do wody. Płynąłem w jej stronę, a ona mnie dostrzegła i zaczęła płynąć w moją stronę. Po pewnym czasie zatrzymaliśmy się mniej więcej w środku zbiornika wodnego.
- Cześć. - Powiedziałem.
- Cz.. Cześć. - Odparła zdezorientowana.
- Może przejdę do rzeczy. Szukam watahy, a bycie w jednej watasze z taką wilczycą jak ty, to czysta przyjemność. - Rzekłem po chwili spoglądania w jej piękne oczy.
- Zapraszam do watahy mojego brata, czyli do watahy Szafirowej Radości. - Powiedziała i skinęła głową, abym za nią poszedł. Po długim przekonywaniu samca alfa wreszcie mnie przyjął, choć zrobił to niechętnie. Pewnego wieczora podszedł do mnie jakiś tajemniczy wilk.
- Jestem Szafir, szaman tej watahy. - Przedstawił się.
- Miło mi, jestem Patton. - Odparłem.
- Mam coś dla ciebie. - Powiedział. Właśnie wtedy otrzymałem swoją najszybszą super szybkość na świecie. Po pewnym czasie ja i Makka postanowiliśmy się spotkać. Po chwili rozmowy zbliżyliśmy się do siebie, brakowało centymetrów do pocałunku, ale nakrył nas brat Makki, czyli samiec alfa. Wygnał mnie, wiedząc, że jesteśmy w sobie zakochani. Kolejny rok spędziłem na podróżowaniu, aż w końcu dotarłem na tereny jakiejś watahy. Były tam poniszczone krzewy, z pewnością z powodu jakiejś wojny, ale po pewnym czasie natrafiłem na jakąś jaskinię. Postanowiłem zajrzeć. Były tam trzy wilki. Podsłuchałem ich rozmowę, jak to każdy szpieg, ale nie wiedziałem kogo szpieguję, ani po co. Nagle usłyszałem słowo ''szpiegowanie''. Wszedłem wtedy pewnie do jaskini.
- Ekhem! Chcecie szpiega? Macie tu tego, który wyśledził już tyle zbirów, wrogów i innych wilków, że z łatwością powie co wam grozi. - Powiedziałem. Wilki spojrzały na siebie.
- A kim jesteś i z jakiej racji znajdujesz się w jaskini alf Watahy Wojny i Wolności? - Spytał czarny basior.
- Jestem Patton. Chcę pomóc ... i dołączyć do jakiejś watahy.
- Vaxanaria, co o tym sądzisz?
- Damy mu szansę. Jeśli pomożesz nam i poszpiegujesz kilka wilków, mogę Cię przyjąć. - Powiedziała. Ucieszyłem się bardzo. Wilki wyjaśniły mi kogo mam szpiegować.
- Macie moje słowo, nie zawiodę! - Krzyknąłem i pobiegłem w podany kierunek.
C.D.N.
- Cześć. - Powiedziałem wesoło.
- Witam. Gotowy na polowanie? - Spytał równie radośnie mój starszy brat. Pokiwałem znacząco głową. Łowy odbywały się w kanionie Rubinowej Skały. Biegnąc za jeleniem [często widywaliśmy je w tych stronach] można było usłyszeć ciche rżenie i tętent kopyt. Za nami pędzili traperzy, czyli myśliwi na koniach. Ustrzelili mojego brata, a ja dzięki swej wrodzonej szybkości uciekłem. Myślałem, że mój najstarszy brat biegnie za mną, ale wcale tak nie było. Wpadłem do jaskini ojca.
- Matt zniknął! - Krzyknąłem. Wraz z tatą pobiegliśmy do kanionu. Myśliwych nie było, ale było ciało Matt'a. Pochyliłem nad nim głowę, nie umiejąc powstrzymać łez, które spływały po moim pysku. Nagle ojciec z całej siły mnie uderzył. Łzy zamieniły się w krew.
- Wyrzucam cię z rodziny! Nie pokazuj się tu więcej! To twoja wina! Po co go wyciągałeś na to polowanie?! - Wrzeszczał. Mnie już dawno tam ni było. Biegłem wprost przed siebie, gdy nagle poczułem na sobie, wyrastające długie włosy i skracającą się sierść. Pobiegłem szybko nad jakiś staw. Na reszcie byłem magicznym wilkiem, z mocami i w ogóle. Na drugim brzegu jeziora ujrzałem przepiękną postać. Miała dwubarwną, długą sierść, jedno ucho było klapnięte i przekute dwoma kolczykami. Ogarnąłem się trochę i wszedłem do wody. Płynąłem w jej stronę, a ona mnie dostrzegła i zaczęła płynąć w moją stronę. Po pewnym czasie zatrzymaliśmy się mniej więcej w środku zbiornika wodnego.
- Cześć. - Powiedziałem.
- Cz.. Cześć. - Odparła zdezorientowana.
- Może przejdę do rzeczy. Szukam watahy, a bycie w jednej watasze z taką wilczycą jak ty, to czysta przyjemność. - Rzekłem po chwili spoglądania w jej piękne oczy.
- Zapraszam do watahy mojego brata, czyli do watahy Szafirowej Radości. - Powiedziała i skinęła głową, abym za nią poszedł. Po długim przekonywaniu samca alfa wreszcie mnie przyjął, choć zrobił to niechętnie. Pewnego wieczora podszedł do mnie jakiś tajemniczy wilk.
- Jestem Szafir, szaman tej watahy. - Przedstawił się.
- Miło mi, jestem Patton. - Odparłem.
- Mam coś dla ciebie. - Powiedział. Właśnie wtedy otrzymałem swoją najszybszą super szybkość na świecie. Po pewnym czasie ja i Makka postanowiliśmy się spotkać. Po chwili rozmowy zbliżyliśmy się do siebie, brakowało centymetrów do pocałunku, ale nakrył nas brat Makki, czyli samiec alfa. Wygnał mnie, wiedząc, że jesteśmy w sobie zakochani. Kolejny rok spędziłem na podróżowaniu, aż w końcu dotarłem na tereny jakiejś watahy. Były tam poniszczone krzewy, z pewnością z powodu jakiejś wojny, ale po pewnym czasie natrafiłem na jakąś jaskinię. Postanowiłem zajrzeć. Były tam trzy wilki. Podsłuchałem ich rozmowę, jak to każdy szpieg, ale nie wiedziałem kogo szpieguję, ani po co. Nagle usłyszałem słowo ''szpiegowanie''. Wszedłem wtedy pewnie do jaskini.
- Ekhem! Chcecie szpiega? Macie tu tego, który wyśledził już tyle zbirów, wrogów i innych wilków, że z łatwością powie co wam grozi. - Powiedziałem. Wilki spojrzały na siebie.
- A kim jesteś i z jakiej racji znajdujesz się w jaskini alf Watahy Wojny i Wolności? - Spytał czarny basior.
- Jestem Patton. Chcę pomóc ... i dołączyć do jakiejś watahy.
- Vaxanaria, co o tym sądzisz?
- Damy mu szansę. Jeśli pomożesz nam i poszpiegujesz kilka wilków, mogę Cię przyjąć. - Powiedziała. Ucieszyłem się bardzo. Wilki wyjaśniły mi kogo mam szpiegować.
- Macie moje słowo, nie zawiodę! - Krzyknąłem i pobiegłem w podany kierunek.
C.D.N.
NOWY WILK - PATTON!
Patton, basior
Szpieg, Nauczyciel walki
(jest to kolejny wilk właścicielki Verii i Arizony)
WITAMY!!!
od Vixan'a - Zwiady cz.3
część 2: KLIKNIJ część 1: KLIKNIJ
Otworzyłem oczy z dużym bólem. Ja i Tay wisieliśmy nad jeziorem lawy. Zdałem sobie sprawę, że jesteśmy w środku wulkanu.
- Stary, no to wpadliśmy. - Stwierdził Tay.
- Co ty nie powiesz? - Odparłem. Nagle przy brzegu pojawili się nasi ''przyjaciele''.
- Wreszcie się obudziliście ... śpiące królewny. - Zaśmiał się głośno Keny.
- A następna będzie ta twoja Vexaniria. - Dodał Redo.
- Po pierwsze to jest VAXANARIA, a po drugie, nie pozwolę ci jej skrzywdzić.
- A w pakiecie będzie jeszcze Delia. - Droczyli się.
- DALIA! - Krzyknął Tay. - Jeśli spróbujesz jej chociaż dotknąć...!
- To co? Za trzy godziny będziecie już tylko dymiącymi szkieletami. - Zaśmiali się głośno, po czym zniknęli w przejściu.
C.D.N.
dopisek od Vaxanarii : ,,O nie! Vixan'ku!!! Powtarzam, uważaj na siebie!!! ;-)"
Otworzyłem oczy z dużym bólem. Ja i Tay wisieliśmy nad jeziorem lawy. Zdałem sobie sprawę, że jesteśmy w środku wulkanu.
- Stary, no to wpadliśmy. - Stwierdził Tay.
- Co ty nie powiesz? - Odparłem. Nagle przy brzegu pojawili się nasi ''przyjaciele''.
- Wreszcie się obudziliście ... śpiące królewny. - Zaśmiał się głośno Keny.
- A następna będzie ta twoja Vexaniria. - Dodał Redo.
- Po pierwsze to jest VAXANARIA, a po drugie, nie pozwolę ci jej skrzywdzić.
- A w pakiecie będzie jeszcze Delia. - Droczyli się.
- DALIA! - Krzyknął Tay. - Jeśli spróbujesz jej chociaż dotknąć...!
- To co? Za trzy godziny będziecie już tylko dymiącymi szkieletami. - Zaśmiali się głośno, po czym zniknęli w przejściu.
C.D.N.
dopisek od Vaxanarii : ,,O nie! Vixan'ku!!! Powtarzam, uważaj na siebie!!! ;-)"
od Omegi - CD historii Angel
-A bo ja wiem. - odpowiedziałam - Na początek się oddalmy, bo nasza mama może być na serio zła, ale na razie chyba myśli, że Twoja mama jest z nami.
-Czy to aby dobrze? - powiedziała Angel, jakby z wyrzutami.
-Dobrze, nawet bardzo. Nie mamy miesiąca, więc możemy się bawić jak na starsze wilki przystało. Ale będzie zabawa! Ostatnio mamy aż 2 nowych w naszym mini stadzie! - cieszyłam się - Będzie śmieszniej się bawić!
Cieszyłam się na myśl, że wilków mniej-więcej w naszym wieku jest coraz więcej, ale średnio podobało mi się jednak aż tyle osób. Może jakby wszyscy się wyluzowali byłoby lepiej...
-Ej, może tak na początek się jakoś zapoznamy? - rzuciłam temat, gdy zaprowadziłam wszystkich na kamienisty brzeg strumyka.
-Okej. - powiedziała Fati siadając - Ja jestem Fatamana. - przedstawiła się dwojgu nowych członków.
-Ja Omega. - zwróciłam się do Verii, bo Dastan mnie już poznał.
Tak wszyscy się przedstawili i po chwili cała nasza siódemka już się dosyć znała.
-To co, pływamy? - zapytałam wskazując całemu mojemu stadu trochę rwący, ale względnie płytki strumień.
-Tak! - ucieszyli się wszyscy.
Każde z nas pobiegło na głaz nad głębszym i spokojniejszym jakby stawikiem na rzeczce, gdzie uwielbialiśmy skakać do wody. Verii i Dastan byli jeszcze nieco zdezorientowani, ale gdy każde z nas zaczęło skakać również się rozluźnili. Tylko Harxia z obawy przez słońcem jak zwykle ostrożnie przeszła na ocieniony brzeg strumienia i z gałęzi skakała do wody w cieniu. Było fajnie. Gdy wszyscy pływali i się chlapali, ja wskazałam ruchem łapy Verii i Dastanowi, by zanurkowali. Tak też zrobiliśmy i pokazałam im różne kolorowe kamyczki na dnie stawiku. Później jeszcze trochę ponurkowaliśmy.
< Dastanie? Dokończ proszę. >
-Czy to aby dobrze? - powiedziała Angel, jakby z wyrzutami.
-Dobrze, nawet bardzo. Nie mamy miesiąca, więc możemy się bawić jak na starsze wilki przystało. Ale będzie zabawa! Ostatnio mamy aż 2 nowych w naszym mini stadzie! - cieszyłam się - Będzie śmieszniej się bawić!
Cieszyłam się na myśl, że wilków mniej-więcej w naszym wieku jest coraz więcej, ale średnio podobało mi się jednak aż tyle osób. Może jakby wszyscy się wyluzowali byłoby lepiej...
-Ej, może tak na początek się jakoś zapoznamy? - rzuciłam temat, gdy zaprowadziłam wszystkich na kamienisty brzeg strumyka.
-Okej. - powiedziała Fati siadając - Ja jestem Fatamana. - przedstawiła się dwojgu nowych członków.
-Ja Omega. - zwróciłam się do Verii, bo Dastan mnie już poznał.
Tak wszyscy się przedstawili i po chwili cała nasza siódemka już się dosyć znała.
-To co, pływamy? - zapytałam wskazując całemu mojemu stadu trochę rwący, ale względnie płytki strumień.
-Tak! - ucieszyli się wszyscy.
Każde z nas pobiegło na głaz nad głębszym i spokojniejszym jakby stawikiem na rzeczce, gdzie uwielbialiśmy skakać do wody. Verii i Dastan byli jeszcze nieco zdezorientowani, ale gdy każde z nas zaczęło skakać również się rozluźnili. Tylko Harxia z obawy przez słońcem jak zwykle ostrożnie przeszła na ocieniony brzeg strumienia i z gałęzi skakała do wody w cieniu. Było fajnie. Gdy wszyscy pływali i się chlapali, ja wskazałam ruchem łapy Verii i Dastanowi, by zanurkowali. Tak też zrobiliśmy i pokazałam im różne kolorowe kamyczki na dnie stawiku. Później jeszcze trochę ponurkowaliśmy.
< Dastanie? Dokończ proszę. >
TAY ZMIENIA STANOWISKA!
Tay zmienia swoje stanowiska na
MEDYK i STRATEG.
w związku z tym zwalnia się jedno miejsce na stanowisku Szpieg, oraz na Wojownik
POWODZENIA W NOWYM ZAWODZIE!!!
:-)
Wasza samica alfa, Vaxanaria
od Vaxanarii - CD historii Vixan'a
Zastanowiłam się trochę.
-Hmm... Masz rację Vixan. - powiedziałam zmartwiona - Musimy dowiedzieć się kogo chce nią konkretnie otruć, tak żeby mieć pewność, w jakiej kolejności, jeżeli ofiarami ma być kilka wilków, oraz jakie składniki poza krwią mają jeszcze zostać dodane do tego wywaru.
-Tak. - poparła Natily - Ale jak mamy się tego bezpiecznie dowiedzieć?
-Nie wiem. Powinniśmy wysłać szpiegów, ale kto wie, czy to nie okaże się dla nich niebezpieczne. - powiedziałam patrząc na mojego ukochanego - Jeżeli miałbyś iść, to bardzo ostrożnie, tak?
< Vixan? Chyba znów musisz iść na przeszpiegi z Tay'em. >
-Hmm... Masz rację Vixan. - powiedziałam zmartwiona - Musimy dowiedzieć się kogo chce nią konkretnie otruć, tak żeby mieć pewność, w jakiej kolejności, jeżeli ofiarami ma być kilka wilków, oraz jakie składniki poza krwią mają jeszcze zostać dodane do tego wywaru.
-Tak. - poparła Natily - Ale jak mamy się tego bezpiecznie dowiedzieć?
-Nie wiem. Powinniśmy wysłać szpiegów, ale kto wie, czy to nie okaże się dla nich niebezpieczne. - powiedziałam patrząc na mojego ukochanego - Jeżeli miałbyś iść, to bardzo ostrożnie, tak?
< Vixan? Chyba znów musisz iść na przeszpiegi z Tay'em. >
od Vixan'a - CD historii Angel
- Hmm... To źle. Jestem pewien, że to była trucizna. - Stwierdziłem.
- Skąd ta pewność? - Spytała Angel.
- Bo różne zwierzęta mogą mieć jaskrawe ubarwienie, co sygnalizuje, iż ich skóra zawiera toksyny, lub jest pokryta trującą, przezroczystą mazią.
- Więc uważasz, że...?
- Że ta mikstura będzie wyrabiana z takiej własnie mazi. Tak mi się wydaje... A ty, Vaxanaria, jak myślisz?
< Vaxanaria, dokończysz? Przepraszam za długość... >
- Skąd ta pewność? - Spytała Angel.
- Bo różne zwierzęta mogą mieć jaskrawe ubarwienie, co sygnalizuje, iż ich skóra zawiera toksyny, lub jest pokryta trującą, przezroczystą mazią.
- Więc uważasz, że...?
- Że ta mikstura będzie wyrabiana z takiej własnie mazi. Tak mi się wydaje... A ty, Vaxanaria, jak myślisz?
< Vaxanaria, dokończysz? Przepraszam za długość... >
URODZINY!
Drake ma dziś urodziny!
Kończy 3 lata!
Wszystkiego najlepszego!
Kończy 3 lata!
Wszystkiego najlepszego!
bardzo proszę o napisanie opowiadania o dniu urodzin
Wasza samica alfa, Vaxanaria
od Angel- CD historii Omegi
-No nie wiem...
-Chodź! Będzie fajnie!
-Muszę jej i tak powiedzieć, bo jak się zorientuje, że mnie nie ma, to później mogę mieć nieprzyjemności.
Odwróciłam się i podeszłam do mamy.
-Mamo, mogę iść się pobawić z Omegą, Harxią, Fatamaną, Elvisem i Dastanem? Verii oczywiście też weźmiemy- uśmiechnęłam się
-Macie nowego kolegę?- spytała mama słysząc o Dastanie
-Tak.
Dastan wszedł do jaskini.
-Dzień dobry, to ja jestem Dastan.- przywitał się basior
-Witaj. Dołączyłeś niedawno?
-Tak, kilka godzin temu.
-To mogę?- wtrąciłam się. Cała reszta też weszła do jaskini i wszyscy zrobiliśmy "słodkie oczka".
-Nie wiem, czy powinnam pozwalać Wam szwędać się samemu. Vaxanaria może mieć mi to za złe.
-Prosimy!- powiedzieliśmy chórem- Nie będziemy się oddalać. Znamy te okolice i na pewno się nie zgubimy.
-No dobrze, niech będzie.
-Taaaak!
-Ale Angel, jesteś najstarsza, dopilnuj, by nikomu nic się nie stało, a w razie czego jak najszybciej nas wezwij.
-Obiecuję.
-Pamiętaj, pilnuj, by nikt się nie oddalił, chodźcie zwartą grupą. Nie chcę, by komuś coś się stało.
-Dobrze, dobrze. To pa!- powiedziałam i skierowaliśmy się do wyjścia.- Verii, chodź! Co tak siedzisz?- odezwałam się do Verii
-Już idę.- odparła
Wyszliśmy.
-Omega, dokąd idziemy?- zapytał Dastan
<Omega?>
-Chodź! Będzie fajnie!
-Muszę jej i tak powiedzieć, bo jak się zorientuje, że mnie nie ma, to później mogę mieć nieprzyjemności.
Odwróciłam się i podeszłam do mamy.
-Mamo, mogę iść się pobawić z Omegą, Harxią, Fatamaną, Elvisem i Dastanem? Verii oczywiście też weźmiemy- uśmiechnęłam się
-Macie nowego kolegę?- spytała mama słysząc o Dastanie
-Tak.
Dastan wszedł do jaskini.
-Dzień dobry, to ja jestem Dastan.- przywitał się basior
-Witaj. Dołączyłeś niedawno?
-Tak, kilka godzin temu.
-To mogę?- wtrąciłam się. Cała reszta też weszła do jaskini i wszyscy zrobiliśmy "słodkie oczka".
-Nie wiem, czy powinnam pozwalać Wam szwędać się samemu. Vaxanaria może mieć mi to za złe.
-Prosimy!- powiedzieliśmy chórem- Nie będziemy się oddalać. Znamy te okolice i na pewno się nie zgubimy.
-No dobrze, niech będzie.
-Taaaak!
-Ale Angel, jesteś najstarsza, dopilnuj, by nikomu nic się nie stało, a w razie czego jak najszybciej nas wezwij.
-Obiecuję.
-Pamiętaj, pilnuj, by nikt się nie oddalił, chodźcie zwartą grupą. Nie chcę, by komuś coś się stało.
-Dobrze, dobrze. To pa!- powiedziałam i skierowaliśmy się do wyjścia.- Verii, chodź! Co tak siedzisz?- odezwałam się do Verii
-Już idę.- odparła
Wyszliśmy.
-Omega, dokąd idziemy?- zapytał Dastan
<Omega?>
od Elvis'a - Magiczne jezioro
Obudziłem się w jaskini z resztą rodzeństwa i rodzicami u boku. Ziewnąłem głośno, przez co obudziłem Fatamanę.
- Hej Fati. - Mruknąłem przeciągając się.
- Cześć Elvis. - Odparła ziewając.
- Chcesz iść ze mną w góry? - Spytałem
- A czy mama pozwoliła? - Odpowiedziała pytaniem.
- Nie. - Odparłem.
- Więc nie, dziękuję. To niebezpieczne. Ty możesz iść. - Wypowiedziała się Fatamana, po czym przewróciła się na drugi bok. Rodzice spali i reszta też. Cichutko wymknąłem się z jaskini. Rozejrzałem się. Wszyscy jeszcze spali, a ja zawsze wstawałem pierwszy. Zgodnie z moimi zamiarami, udałem się w góry. Słońce wschodziło, a pierwsze promienie słońca już oświetlały wesołą okolicę. Góry nie były wysokie, ani strome. Były to troszkę większe pagórki, po których można było spokojnie biegać i skakać. Wśród kosodrzewiny ujrzałem coś niebieskiego, co okazało się jeziorem. Lustro wody było muskane przez delikatny wietrzyk, a kosodrzewiny kołysały się lekko. W wodzie ujrzałem dwie barwne rybki. Nagle stały się większe i pływały w kółko. Wszedłem do wody. Ku mojemu zdziwieniu ryby nie odpłynęły wystraszone moim widokiem, lecz zaczęły krążyć wokół mnie. Spojrzałem w wodę, a jakby namalowany na niej widniał obrazek:
Zorientowałem się, że stoję tam ja i jeszcze ktoś. Zamyśliłem się przez chwilę tak głęboko, iż nie spostrzegłem zniknięcia rybek. Rozejrzałem się i wyszedłem z wody. Popędziłem do watahy, a konkretniej do naszej jaskini. Postanowiłem, że nikomu o niczym nie powiem. Zamiast tego milczałem cały dzień jak ryba.
- Hej Fati. - Mruknąłem przeciągając się.
- Cześć Elvis. - Odparła ziewając.
- Chcesz iść ze mną w góry? - Spytałem
- A czy mama pozwoliła? - Odpowiedziała pytaniem.
- Nie. - Odparłem.
- Więc nie, dziękuję. To niebezpieczne. Ty możesz iść. - Wypowiedziała się Fatamana, po czym przewróciła się na drugi bok. Rodzice spali i reszta też. Cichutko wymknąłem się z jaskini. Rozejrzałem się. Wszyscy jeszcze spali, a ja zawsze wstawałem pierwszy. Zgodnie z moimi zamiarami, udałem się w góry. Słońce wschodziło, a pierwsze promienie słońca już oświetlały wesołą okolicę. Góry nie były wysokie, ani strome. Były to troszkę większe pagórki, po których można było spokojnie biegać i skakać. Wśród kosodrzewiny ujrzałem coś niebieskiego, co okazało się jeziorem. Lustro wody było muskane przez delikatny wietrzyk, a kosodrzewiny kołysały się lekko. W wodzie ujrzałem dwie barwne rybki. Nagle stały się większe i pływały w kółko. Wszedłem do wody. Ku mojemu zdziwieniu ryby nie odpłynęły wystraszone moim widokiem, lecz zaczęły krążyć wokół mnie. Spojrzałem w wodę, a jakby namalowany na niej widniał obrazek:
Zorientowałem się, że stoję tam ja i jeszcze ktoś. Zamyśliłem się przez chwilę tak głęboko, iż nie spostrzegłem zniknięcia rybek. Rozejrzałem się i wyszedłem z wody. Popędziłem do watahy, a konkretniej do naszej jaskini. Postanowiłem, że nikomu o niczym nie powiem. Zamiast tego milczałem cały dzień jak ryba.
od Omegi - CD historii Dastana
-Świetny pomysł. - powiedziałam z entuzjazmem.
-Więc gdzieś idziecie, tak? - wtrąciła się moja mama.
-No...Tak. - odparłam z błagalnym spojeniem.
-To idźcie, ale razem z rodzeństwem. - zgodziła się po chwili mama.
-Tak!!! - ucieszyłam się po czym szybko zabrałam Fati, Elvisa i Harxię na zewnątrz, puki mama nie przypomniała sobie o opiekunce.
-Omega! - zawołała mnie znowu mama.
Zrezygnowana odwróciłam się do niej. Pewnie jej się przypomniało...
-Tylko nie zapomnijcie o Angel. Ona teraz tak biedna ciągle siedzi sama.
-Tak, już lecę! - powiedziałam znów szczęśliwa błyskawicznie i poszliśmy po nią.
,,Tak! Mama zapomniała!" cieszyłam się w duchu. Zabawa bez opieki jest fajniejsza.
-Tylko po cichu bierzemy Angel, by jej mama nie poszła z nami! - powiedziałam do reszty.
-Ale przecież musimy iść z opiekunką. - wtrąciła się Harxia.
-Ale ty nocą bez niej się obędziesz, prawda? - mruknęłam do niej, bo znów chciała nam psuć zabawę, a teraz jest z nami też nowy kolega.
Moja siostra już nic nie mówiła, na szczęście. Weszliśmy do jaskini Angel, po cichutku. Nasza przyjaciółka leżała przy wejściu.
-Pss! Angel! - szepnęłam do niej ostro.
-Omega? - powiedziała szczęśliwa.
-Ćsi! Bo Twoja mama nas usłyszy, a tak to pobawimy się samemu. Przecież nie mamy już miesiąca. - wyjaśniłam jej szeptem.
-No, ale muszę chyba powiedzieć mamie, że idę.
-Eh, ale niech nie idzie z nami. Będzie fajnie! Bez zakazów, narzekań, że coś musimy, że ostrożnie. No chodź. - namawiałam ją z uśmiechem.
< Angel, dokończ proszę >
(Verii nie ma roku więc też jest u opiekunki (Natily) i Angel jej nie może zostawić, pamiętaj o tym)
-Więc gdzieś idziecie, tak? - wtrąciła się moja mama.
-No...Tak. - odparłam z błagalnym spojeniem.
-To idźcie, ale razem z rodzeństwem. - zgodziła się po chwili mama.
-Tak!!! - ucieszyłam się po czym szybko zabrałam Fati, Elvisa i Harxię na zewnątrz, puki mama nie przypomniała sobie o opiekunce.
-Omega! - zawołała mnie znowu mama.
Zrezygnowana odwróciłam się do niej. Pewnie jej się przypomniało...
-Tylko nie zapomnijcie o Angel. Ona teraz tak biedna ciągle siedzi sama.
-Tak, już lecę! - powiedziałam znów szczęśliwa błyskawicznie i poszliśmy po nią.
,,Tak! Mama zapomniała!" cieszyłam się w duchu. Zabawa bez opieki jest fajniejsza.
-Tylko po cichu bierzemy Angel, by jej mama nie poszła z nami! - powiedziałam do reszty.
-Ale przecież musimy iść z opiekunką. - wtrąciła się Harxia.
-Ale ty nocą bez niej się obędziesz, prawda? - mruknęłam do niej, bo znów chciała nam psuć zabawę, a teraz jest z nami też nowy kolega.
Moja siostra już nic nie mówiła, na szczęście. Weszliśmy do jaskini Angel, po cichutku. Nasza przyjaciółka leżała przy wejściu.
-Pss! Angel! - szepnęłam do niej ostro.
-Omega? - powiedziała szczęśliwa.
-Ćsi! Bo Twoja mama nas usłyszy, a tak to pobawimy się samemu. Przecież nie mamy już miesiąca. - wyjaśniłam jej szeptem.
-No, ale muszę chyba powiedzieć mamie, że idę.
-Eh, ale niech nie idzie z nami. Będzie fajnie! Bez zakazów, narzekań, że coś musimy, że ostrożnie. No chodź. - namawiałam ją z uśmiechem.
< Angel, dokończ proszę >
(Verii nie ma roku więc też jest u opiekunki (Natily) i Angel jej nie może zostawić, pamiętaj o tym)
od Dastana- CD historii Omegi
-Ja jestem Dastan. Miło mi!- uśmiechnąłem się
Później jeszcze trochę rozmawialiśmy. Deszcz znów na chwilę ustał.
-Omego, może wyjdziemy i coś porobimy, skoro pogoda się zrobiła?
<Omega?>
Później jeszcze trochę rozmawialiśmy. Deszcz znów na chwilę ustał.
-Omego, może wyjdziemy i coś porobimy, skoro pogoda się zrobiła?
<Omega?>
wtorek, 23 lipca 2013
od Omegi - CD historii Dastana
-Ależ oczywiście! - uśmiechnęłam się do nowego kolegi.
Może i to mama jest alfą, ale i tak ja wtedy poczułam się, jakbym to ja nią była.
-Wstań proszę, oprowadzę Cię po moich terenach. - powiedziałam uśmiechając się z udawaną powagą.
Wilk zaśmiał się trochę i poszliśmy razem nad rzekę. Była wezbrana. Pewnie przez deszcz.
-Oto nasza rzeka. Przychodzimy tu sobie z rodzeństwem i Angel, ale mama każe nam iść zawsze z opiekunką, bo była jakaś wojna, ale chyba zapomnieli o nas chyba. I tak mama zawsze zrzędzi, że bez opieki mamy się nie szwendać, bo coś tam niby nam się stanie. Jakoś nigdy nie widziałam wroga na naszych terenach. - użalałam się trochę.
-Masz rodzeństwo? - zapytał szybko basior.
-Tak. Brata Elvisa i dwie siostry, Fatamanę i Harxię. Fatamana jest fajna, świetnie się z nią bawi, będziemy sobie pewnie często razem łazić po łąkach, pływać nad rzeką - wymieniałam - często z Elvisem to robimy. Harxii raczej nie lubię. Ona sama się wymyka nocami i lata po terenach bez opieki, ale zawsze zwraca nam uwagę, jak my to robimy. Niestety Fati jest tak miła, że nie pozwala jej zostawić. Ale to nam nie przeszkodzi i tak będziemy się świetnie bawić. - uśmiechnęłam się na myśl o przyszłych zabawach, tym więcej nas, tym lepiej!
-A kim jest ten ktoś, co o nim wspomniałaś, że z rodzeństwem i...
-Angel. Właśnie też Ci chciałam o niej opowiedzieć.
-To imię tej waszej opiekunki? - domyślał się Dastan.
-Nie... - zaśmiałam się - To jej córka. Ona też często się z nami bawi. W sumie zawsze.
-Aha! - zaśmiał się basior i razem się trochę śmialiśmy.
-Ale fajnie, że jest więcej szczeniaków do zabawy. Razem jest raźniej. - powiedziałam.
Odwróciliśmy się znów w stronę rzeki.
-Właśnie! Przecież zaraz zacznie znowu padać, a ja zamiast Cię oprowadzać tylko gadam. Chodź, biegniemy nad wodospad! - powiedziałam startując, a on pobiegł za mną.
Razem pobiegliśmy do wodospadu, gdzie spędziliśmy chwilkę, po czym pokazałam mu resztę terenów. Zaczęło się ściemniać. Gdy tylko to zauważyłam, zaczęło padać. I to tak silnie.
-Za mną! Biegniemy do jaskiń! Bo moja mama chyba będzie już bardzo zła!- zawołałam i popędziliśmy do domu.
W jaskini otrzepaliśmy się tuż przy wejściu i sprawdziło się. Podeszła do mnie wściekła mama i zaczęła krzyczeć:
-Omega?! Gdzież Ty się włóczyła?! Tata Cię szuka cały dzień! Dlaczego nic nie mówiąc od tak znikasz na cały dzień?!
Ja stałam nie koniecznie się przejmując. Dastan był ze mną, więc zaraz zajmie się przyjmowaniem go do watahy. Tak jak myślałam mama zwróciła się do Dastana, już kompletnie przyjaznym tonem i wyrazem pyszczka i zadała to znane pytanie:
-Gdzie Twoi rodzice? - i zadała to znane pytanie: - Masz watahę?
-No cóż, rodzice nie żyją. Naszą watahę zaatakowano i przegraliśmy. Tylko ja przeżyłem.- powiedział Dastan spuszczając głowę, ze smutkiem w głosie.(odpowiedź uzgodniona z jego właścicielką)
Mama posmutniała i kontynuowała.
-W takim razie dołączysz do nas. Jestem Alfą Watahy Wojny i Wolności. Mam na imię Vaxanaria. A jak Ty się nazywasz?
< Dastan? dokończ proszę >
Może i to mama jest alfą, ale i tak ja wtedy poczułam się, jakbym to ja nią była.
-Wstań proszę, oprowadzę Cię po moich terenach. - powiedziałam uśmiechając się z udawaną powagą.
Wilk zaśmiał się trochę i poszliśmy razem nad rzekę. Była wezbrana. Pewnie przez deszcz.
-Oto nasza rzeka. Przychodzimy tu sobie z rodzeństwem i Angel, ale mama każe nam iść zawsze z opiekunką, bo była jakaś wojna, ale chyba zapomnieli o nas chyba. I tak mama zawsze zrzędzi, że bez opieki mamy się nie szwendać, bo coś tam niby nam się stanie. Jakoś nigdy nie widziałam wroga na naszych terenach. - użalałam się trochę.
-Masz rodzeństwo? - zapytał szybko basior.
-Tak. Brata Elvisa i dwie siostry, Fatamanę i Harxię. Fatamana jest fajna, świetnie się z nią bawi, będziemy sobie pewnie często razem łazić po łąkach, pływać nad rzeką - wymieniałam - często z Elvisem to robimy. Harxii raczej nie lubię. Ona sama się wymyka nocami i lata po terenach bez opieki, ale zawsze zwraca nam uwagę, jak my to robimy. Niestety Fati jest tak miła, że nie pozwala jej zostawić. Ale to nam nie przeszkodzi i tak będziemy się świetnie bawić. - uśmiechnęłam się na myśl o przyszłych zabawach, tym więcej nas, tym lepiej!
-A kim jest ten ktoś, co o nim wspomniałaś, że z rodzeństwem i...
-Angel. Właśnie też Ci chciałam o niej opowiedzieć.
-To imię tej waszej opiekunki? - domyślał się Dastan.
-Nie... - zaśmiałam się - To jej córka. Ona też często się z nami bawi. W sumie zawsze.
-Aha! - zaśmiał się basior i razem się trochę śmialiśmy.
-Ale fajnie, że jest więcej szczeniaków do zabawy. Razem jest raźniej. - powiedziałam.
Odwróciliśmy się znów w stronę rzeki.
-Właśnie! Przecież zaraz zacznie znowu padać, a ja zamiast Cię oprowadzać tylko gadam. Chodź, biegniemy nad wodospad! - powiedziałam startując, a on pobiegł za mną.
Razem pobiegliśmy do wodospadu, gdzie spędziliśmy chwilkę, po czym pokazałam mu resztę terenów. Zaczęło się ściemniać. Gdy tylko to zauważyłam, zaczęło padać. I to tak silnie.
-Za mną! Biegniemy do jaskiń! Bo moja mama chyba będzie już bardzo zła!- zawołałam i popędziliśmy do domu.
W jaskini otrzepaliśmy się tuż przy wejściu i sprawdziło się. Podeszła do mnie wściekła mama i zaczęła krzyczeć:
-Omega?! Gdzież Ty się włóczyła?! Tata Cię szuka cały dzień! Dlaczego nic nie mówiąc od tak znikasz na cały dzień?!
Ja stałam nie koniecznie się przejmując. Dastan był ze mną, więc zaraz zajmie się przyjmowaniem go do watahy. Tak jak myślałam mama zwróciła się do Dastana, już kompletnie przyjaznym tonem i wyrazem pyszczka i zadała to znane pytanie:
-Gdzie Twoi rodzice? - i zadała to znane pytanie: - Masz watahę?
-No cóż, rodzice nie żyją. Naszą watahę zaatakowano i przegraliśmy. Tylko ja przeżyłem.- powiedział Dastan spuszczając głowę, ze smutkiem w głosie.(odpowiedź uzgodniona z jego właścicielką)
Mama posmutniała i kontynuowała.
-W takim razie dołączysz do nas. Jestem Alfą Watahy Wojny i Wolności. Mam na imię Vaxanaria. A jak Ty się nazywasz?
< Dastan? dokończ proszę >
od Dastana- Początki
Moja wataha była słabo rozbudowana. Para alfa, para beta, i jeszcze może
około 15 innych wilków. W związku z tym, że byliśmy taką marną watahą, 2
miesiące po moich narodzinach, wroga wataha wypowiedziała nam wojnę.
Nie mieliśmy szans, ich wojsko było o wiele potężniejsze od naszego.
Zabito mich rodziców, przyjaciół. Mi udało się uciec z pola bitwy.
Bardzo rozpaczałem po śmierci bliskich, bardzo trudno było mi się
pozbierać...
Minęły 4 miesiące. Któregoś deszczowego dnia przywędrowałem na jakiś zupełnie nieznany mi teren. Wyglądało tam bardzo ładnie. Co jakiś czas widziałem jakieś wilki. Ulewa stawała się coraz bardziej intensywna. Schowałem się do małej nory w drzewie. Gdy deszcz przestał już padać i wyszło słońce, wstałem i poszedłem dalej. Znalazłem się na łące. Zobaczyłem tam małą waderkę, może o drobinkę młodszą ode mnie. Chociaż za równo ja jak i ona jesteśmy szczeniakami, zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Podszedłem do wilczycy i zagadałem.
-Cześć! Jestem Dastan, a Ty?
-Ja Omega. Jak znalazłeś się na terenach naszej watahy?
-Oh, a więc tu jest wataha... A mógłbym do Was dołączyć?
<Omega, dokończ proszę>
Minęły 4 miesiące. Któregoś deszczowego dnia przywędrowałem na jakiś zupełnie nieznany mi teren. Wyglądało tam bardzo ładnie. Co jakiś czas widziałem jakieś wilki. Ulewa stawała się coraz bardziej intensywna. Schowałem się do małej nory w drzewie. Gdy deszcz przestał już padać i wyszło słońce, wstałem i poszedłem dalej. Znalazłem się na łące. Zobaczyłem tam małą waderkę, może o drobinkę młodszą ode mnie. Chociaż za równo ja jak i ona jesteśmy szczeniakami, zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Podszedłem do wilczycy i zagadałem.
-Cześć! Jestem Dastan, a Ty?
-Ja Omega. Jak znalazłeś się na terenach naszej watahy?
-Oh, a więc tu jest wataha... A mógłbym do Was dołączyć?
<Omega, dokończ proszę>
NOWY CZŁONEK - MACKLEMORE!
(bardzo przepraszam za długaśne opóźnienie, ale wróciłam z wyjazdu 20, a później jakoś tak wyszło, że nie dodałam :-( )
Macklemore, basior
Tropiciel , Goniący
DZIĘKUJĘ ZA DOŁĄCZENIE!!!
od Angel- CD historii Vixana
-Zależy jaki miała kolor. Pamiętasz?- spytał Vixan
Przez chwilkę milczałam i zastanawiałam się...
-Tak. To był ciemny fiolet, i trochę mieszał się z granatowym. Pamiętam jeszcze, że był bardzo jaskrawy.
<Vixan? Bardzo przepraszam, mam pustkę w głowie>
Przez chwilkę milczałam i zastanawiałam się...
-Tak. To był ciemny fiolet, i trochę mieszał się z granatowym. Pamiętam jeszcze, że był bardzo jaskrawy.
<Vixan? Bardzo przepraszam, mam pustkę w głowie>
od Vixan'a - CD historii Angel
- Zapamiętałaś bardzo dużo szczegółów. - Rzekłem po chwili zastanowienia. - Dobra robota.
- Dziękuję. - Odparła młoda wadera. - A wiesz może co mogło być w tej fiolce?
- Trucizna, Angel.
- Ale groźna?
- Zależy jaki miała kolor. Pamiętasz?
< Angel, dokończ proszę. Przepraszam za długość, ale wena przychodzi i odchodzi... I tak to potem wygląda. >
- Dziękuję. - Odparła młoda wadera. - A wiesz może co mogło być w tej fiolce?
- Trucizna, Angel.
- Ale groźna?
- Zależy jaki miała kolor. Pamiętasz?
< Angel, dokończ proszę. Przepraszam za długość, ale wena przychodzi i odchodzi... I tak to potem wygląda. >
poniedziałek, 22 lipca 2013
od Verii - Jak tu dotarłam
Pewnego dnia, kiedy bawiłam się z mamą, naszła mnie myśl.
- Mamusiu...
- Tak kochanie?
- Mogłabym przeżyć jakąś przygodę?
- Ależ naturalnie. - Powiedziała życzliwie mama. Ja miałam na myśli przygody gdzieś daleko, za horyzontem, natomiast matka myślała o jakiejś w pobliskim lesie.
- Ok. To wrócę za... jakieś ... 5 ... lat. Do zobaczenia! - Krzyknęłam radośnie i odbiegłam. Po miesiącu wędrówki byłam nad jeziorem. Zrobiłam sobie odpoczynek. Nagle jakiś wilk zbliżył się do mnie.
- Cześć. - Powiedział.
- Mam na imię Verii, a ty?
- Elvis.
- A może...
- Może?
- Może znasz jakąś watahę, do której mogłabym dołączyć?
- Tak się składa, że moja mama jest alfą Watahy Wojny i Wolności.
- A mogłabym dołączyć?
- Pewnie! - Krzyknął. Przedstawił mnie rodzicom, a potem ułożyłam się pod jakimś drzewkiem i zasnęłam.
- Mamusiu...
- Tak kochanie?
- Mogłabym przeżyć jakąś przygodę?
- Ależ naturalnie. - Powiedziała życzliwie mama. Ja miałam na myśli przygody gdzieś daleko, za horyzontem, natomiast matka myślała o jakiejś w pobliskim lesie.
- Ok. To wrócę za... jakieś ... 5 ... lat. Do zobaczenia! - Krzyknęłam radośnie i odbiegłam. Po miesiącu wędrówki byłam nad jeziorem. Zrobiłam sobie odpoczynek. Nagle jakiś wilk zbliżył się do mnie.
- Cześć. - Powiedział.
- Mam na imię Verii, a ty?
- Elvis.
- A może...
- Może?
- Może znasz jakąś watahę, do której mogłabym dołączyć?
- Tak się składa, że moja mama jest alfą Watahy Wojny i Wolności.
- A mogłabym dołączyć?
- Pewnie! - Krzyknął. Przedstawił mnie rodzicom, a potem ułożyłam się pod jakimś drzewkiem i zasnęłam.
niedziela, 21 lipca 2013
od Arizony - Jak tu dotarłam
Kiedy się urodziłam, wszystko było dobrze. W watasze natury życie było... nieco dziwne. Nasz przywódca ustalał zasady bardzo złożone, lub aż zbyt proste. Lecz jego najgłupszym wymysłem było to, że wilki należące do jego watahy musiały mieć tylko żywioł natury. Wyglądałam wtedy tak:
Ale kiedy miałam już dość tej okropnej watahy, postanowiłam uciec daleko. Arizona okazała się strzałem w dziesiątkę. Po tygodniu mieszkania na nowej ziemi, przemieniłam się. Żywioł natury zastąpił żywioł ognia. Byłam szczęśliwa. Ale w końcu zatęskniłam za bratem. Postanowiłam wrócić. Na miejscu zastałam tylko zgliszcza. Z naszych jaskiń, naszego lasu czy starej ludzkiej chaty [w niej mieszkał szaman] nie zostało nic. Sokół, który od kilku minut bacznie mnie obserwował, powiedział, że mój brat przeszedł do watahy Wojny i Wolności. Postanowiłam również dołączyć. Poznałam tu wiele fajnych wilków.
Ale kiedy miałam już dość tej okropnej watahy, postanowiłam uciec daleko. Arizona okazała się strzałem w dziesiątkę. Po tygodniu mieszkania na nowej ziemi, przemieniłam się. Żywioł natury zastąpił żywioł ognia. Byłam szczęśliwa. Ale w końcu zatęskniłam za bratem. Postanowiłam wrócić. Na miejscu zastałam tylko zgliszcza. Z naszych jaskiń, naszego lasu czy starej ludzkiej chaty [w niej mieszkał szaman] nie zostało nic. Sokół, który od kilku minut bacznie mnie obserwował, powiedział, że mój brat przeszedł do watahy Wojny i Wolności. Postanowiłam również dołączyć. Poznałam tu wiele fajnych wilków.
NOWE WILKI-VERII I ARIZONA!
Verii, wadera
Uczennica
Arizona, wadera
Pomocniczka Generała
(są to kolejne wilki właścicielki Vixan'a)
(jest to zasłużony członek watahy, więc może mieć tyle wilków)
WITAMY!!!
środa, 3 lipca 2013
od Anastazji-C.Dhistori Vaksi-4 część
-podejdź do wody
-po co?
-po prostu podejdź
-o mój boże nie wieże-w jednej chwili stałam się człowiekiem. Czy tak będę wyglądać do końca życia?
-tak to znaczy nie do końca ……… masz misję do spełnienia, w ciągu ostatnich 2 miesięcy w pobliżu waszej watahy odkryliśmy grupę trolli
-czy ty chcesz abym ja…..
-tak, ty masz magiczne moce nikt w świecie ludzi takich niema związku z tym musisz pomóc nam je wyeliminować .od dziś jesteś dziewczyną do końca życia, zresztą i tak nią byłaś ale nie chodźmy z toru rozmowy w swojej watasze będziesz wyglądać jak wilk lecz gdy żaden twój kolega lub koleżanka nie będzie cię widział automatycznie staniesz się zwyczajną nastolatkom do godziny 15 możesz spędzać z nimi czas ale później jedziesz do miasta
-ale jak przecież nie mam samochodu
-i tutaj cię zaskoczę pamiętasz że dzisiaj masz urodziny?
-o rany zapomniałam
-wiedziałem proszę oto prezent ode mnie. Otwórz
-dzięki jest śliczny ale ja tym nie dojadę do miasta
-wiem ale po to ci dałem na urodziny smartfona abyś mogła do mnie zadzwonić abym przyjechał po ciebie
<historia zostanie dokończona gdy będę miała chwilkę czasu>
-po co?
-po prostu podejdź
-o mój boże nie wieże-w jednej chwili stałam się człowiekiem. Czy tak będę wyglądać do końca życia?
-tak to znaczy nie do końca ……… masz misję do spełnienia, w ciągu ostatnich 2 miesięcy w pobliżu waszej watahy odkryliśmy grupę trolli
-czy ty chcesz abym ja…..
-tak, ty masz magiczne moce nikt w świecie ludzi takich niema związku z tym musisz pomóc nam je wyeliminować .od dziś jesteś dziewczyną do końca życia, zresztą i tak nią byłaś ale nie chodźmy z toru rozmowy w swojej watasze będziesz wyglądać jak wilk lecz gdy żaden twój kolega lub koleżanka nie będzie cię widział automatycznie staniesz się zwyczajną nastolatkom do godziny 15 możesz spędzać z nimi czas ale później jedziesz do miasta
-ale jak przecież nie mam samochodu
-i tutaj cię zaskoczę pamiętasz że dzisiaj masz urodziny?
-o rany zapomniałam
-wiedziałem proszę oto prezent ode mnie. Otwórz
-dzięki jest śliczny ale ja tym nie dojadę do miasta
-wiem ale po to ci dałem na urodziny smartfona abyś mogła do mnie zadzwonić abym przyjechał po ciebie
<historia zostanie dokończona gdy będę miała chwilkę czasu>
poniedziałek, 1 lipca 2013
ODCHODZĄ :'-(
Dziś, co niezmiernie mnie smuci, odeszli aż dwaj nasi członkowie.
Z naszej watahy odchodzą Elir i Szira, gdyż ich właściciele podjęli taką decyzję.
Z WATAHY ODCHODZĄ:
Elir, mag i medyk
Szira, goniąca
Z naszej watahy odchodzą Elir i Szira, gdyż ich właściciele podjęli taką decyzję.
Z WATAHY ODCHODZĄ:
Elir, mag i medyk
Szira, goniąca
ŻEGNAMY!!!
od Vaxanarii - CD historii Natily
Sama nie wiedziałam jakiego żywiołu używała, ale ufałam Natily.
-Trzeba działać od razu, zanim coś się komuś stanie. - powiedziałam stanowczo - Musimy zwołać wszystkich mogących posłużyć się żywiołem wody. Każdego.
Mówiąc to wyszłam i wskoczyłam na skałę przed jaskiniami.
-Każdy posługujący się żywiołem wody natychmiastowo ma zjawić się w jaskini alf! - ogłosiłam i zeskoczyłam z kamienia.
-Więc jaki plan? - zapytała Natily.
Spojżałam na nią i po chwili namysłu odpowiadziałam:
-Nie wiem...- po czym poszłam do jaskini dalej myśleć.
Nadal nie wiedziałam co robić-czy atakować póki nikomu nic się nie stało i zabić zło na samym początku, czy dać sprawie się rozwinąć i tylko ćwiczyć obronę. W końcu jest mała szansa, że da sobie spokój... Nie! Ona nas zaatakuje! Coś stanie się członkom mojej watahy! Szczeniętom! Może nawet mojim dzieciom! Nie mogę do tego dopuścić!
Od razu poczułam przypłym odwagi i siły do działania. Nie możemy zwlekać. Sytuacja może się pogorszyć. Po chwili wszystkie wilki wody zjawiły się w jaskini. Vixan stanął obok mnie. Byli tam Anastazja, Leyla, Moon, Aqua i Lacky. Przedstawiłam sytuację:
-Dziękuję, że przybyliście. Słuchajcie. Córkę Natily, naszej opiekunki dla szczeniąt, Angel, porwała jakaś niebezpieczna wadera posługująca się czarną magią. Angel mówi, że prawdopodobnie chciała ją zabić, by krew dodać do jakiegoś wywaru, prawdopodobnie trucizny. Szczenięta będą w niebezpieczeństwie. Natily zaobserwowała, że posługuje się ona magią ognia, więc żywioł wody będzie nam potrzebny. Musimy poćwiczyć nasze moce wody i zaatakować, póki nie jest za późno. Przewiduję atak na jutro bądź pojutrze, by sprawa nie mogła się rozwinąć.
< Proszę, dokończy ktoś żywiołu wody? Proszę... >
Przy okazji wstawiania tego opowiadania przepraszam za te posty-strony. Nie zdążyłam wstawić ich wczoraj, a są niezbędne do menu rozwijanego, które niedługo się pojawi.
-Trzeba działać od razu, zanim coś się komuś stanie. - powiedziałam stanowczo - Musimy zwołać wszystkich mogących posłużyć się żywiołem wody. Każdego.
Mówiąc to wyszłam i wskoczyłam na skałę przed jaskiniami.
-Każdy posługujący się żywiołem wody natychmiastowo ma zjawić się w jaskini alf! - ogłosiłam i zeskoczyłam z kamienia.
-Więc jaki plan? - zapytała Natily.
Spojżałam na nią i po chwili namysłu odpowiadziałam:
-Nie wiem...- po czym poszłam do jaskini dalej myśleć.
Nadal nie wiedziałam co robić-czy atakować póki nikomu nic się nie stało i zabić zło na samym początku, czy dać sprawie się rozwinąć i tylko ćwiczyć obronę. W końcu jest mała szansa, że da sobie spokój... Nie! Ona nas zaatakuje! Coś stanie się członkom mojej watahy! Szczeniętom! Może nawet mojim dzieciom! Nie mogę do tego dopuścić!
Od razu poczułam przypłym odwagi i siły do działania. Nie możemy zwlekać. Sytuacja może się pogorszyć. Po chwili wszystkie wilki wody zjawiły się w jaskini. Vixan stanął obok mnie. Byli tam Anastazja, Leyla, Moon, Aqua i Lacky. Przedstawiłam sytuację:
-Dziękuję, że przybyliście. Słuchajcie. Córkę Natily, naszej opiekunki dla szczeniąt, Angel, porwała jakaś niebezpieczna wadera posługująca się czarną magią. Angel mówi, że prawdopodobnie chciała ją zabić, by krew dodać do jakiegoś wywaru, prawdopodobnie trucizny. Szczenięta będą w niebezpieczeństwie. Natily zaobserwowała, że posługuje się ona magią ognia, więc żywioł wody będzie nam potrzebny. Musimy poćwiczyć nasze moce wody i zaatakować, póki nie jest za późno. Przewiduję atak na jutro bądź pojutrze, by sprawa nie mogła się rozwinąć.
< Proszę, dokończy ktoś żywiołu wody? Proszę... >
Przy okazji wstawiania tego opowiadania przepraszam za te posty-strony. Nie zdążyłam wstawić ich wczoraj, a są niezbędne do menu rozwijanego, które niedługo się pojawi.
STRONA 20
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 19
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 18
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 17
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 16
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 15
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 14
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 13
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 12
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 11
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 10
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 9
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 8
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 7
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 6
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 5
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 4
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 3
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 2
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
STRONA 1
Ten post to przyszła strona potrzebna do menu rozwijanego.
Miał zostać zamieszczony wieczorem 30 czerwca, ale nie udało mi się to.
Subskrybuj:
Posty (Atom)