Kilka miesięcy temu straciłem dwóch najlepszych przyjaciół. I choć byli
to kruk i fretka, zwykłe i beznadziejne zwierzaki, przeżyliśmy wiele
niezapomnianych przygód. Szedłem przez jakiś las, już dobre pół godziny.
Nagle zobaczyłem jakąś waderę. Podeszła do mnie.
-Kim Ty jesteś?- zapytała
-Jestem Billy. Przypadkowo tędy przechodziłem. A Ty, jak masz na imię?
-Vaxanaria, miło mi.- rzuciła mi uśmiech-Należysz do jakiejś watahy?
-Nie, szukam.
-No to może dołączysz do mojej Watahy Wojny i Wolności?
-Ok, czyli jesteś Alfą.
-Tak.
-Z chęcią dojdę.
-W takim razie, za mną.
Vaxanaria zaprowadziła mnie na teren watahy. Pokazała mi jaskinię, po
czym wróciła do swoich zajęć. Postanowiłem rozejrzeć się tu trochę i
może się z kimś zapoznać. Szedłem zapatrzony na wodę spadającą z
wodospadu. Po chwili wpadłem na jakąś wilczycę.
-Bardzo Cię przepraszam!- pomogłem waderze wstać
-Nic się nie stało.- uśmiechnęła się- Jestem Natily.
-A ja Billy. Jeszcze raz bardzo przepraszam za tę wpadkę.
Wadera miała takie piękne ozy... nie mogłem przestać się w nie wpatrywać. Sama ona była taka piękna.
-Może gdzieś się przejdziemy?- zaproponowałem
<Natily, proszę, dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz