Moja wataha była słabo rozbudowana. Para alfa, para beta, i jeszcze może
około 15 innych wilków. W związku z tym, że byliśmy taką marną watahą, 2
miesiące po moich narodzinach, wroga wataha wypowiedziała nam wojnę.
Nie mieliśmy szans, ich wojsko było o wiele potężniejsze od naszego.
Zabito mich rodziców, przyjaciół. Mi udało się uciec z pola bitwy.
Bardzo rozpaczałem po śmierci bliskich, bardzo trudno było mi się
pozbierać...
Minęły 4 miesiące. Któregoś deszczowego dnia przywędrowałem na jakiś
zupełnie nieznany mi teren. Wyglądało tam bardzo ładnie. Co jakiś czas
widziałem jakieś wilki. Ulewa stawała się coraz bardziej intensywna.
Schowałem się do małej nory w drzewie. Gdy deszcz przestał już padać i
wyszło słońce, wstałem i poszedłem dalej. Znalazłem się na łące.
Zobaczyłem tam małą waderkę, może o drobinkę młodszą ode mnie. Chociaż
za równo ja jak i ona jesteśmy szczeniakami, zakochałem się w niej od
pierwszego wejrzenia. Podszedłem do wilczycy i zagadałem.
-Cześć! Jestem Dastan, a Ty?
-Ja Omega. Jak znalazłeś się na terenach naszej watahy?
-Oh, a więc tu jest wataha... A mógłbym do Was dołączyć?
<Omega, dokończ proszę>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz