Obudziłem się rano. Wyszedłem po starszego brata. Dochodząc do niego przywitałem się.
- Cześć. - Powiedziałem wesoło.
- Witam. Gotowy na polowanie? - Spytał równie radośnie mój starszy brat.
Pokiwałem znacząco głową. Łowy odbywały się w kanionie Rubinowej Skały.
Biegnąc za jeleniem [często widywaliśmy je w tych stronach] można było
usłyszeć ciche rżenie i tętent kopyt. Za nami pędzili traperzy, czyli
myśliwi na koniach. Ustrzelili mojego brata, a ja dzięki swej wrodzonej
szybkości uciekłem. Myślałem, że mój najstarszy brat biegnie za mną, ale
wcale tak nie było. Wpadłem do jaskini ojca.
- Matt zniknął! - Krzyknąłem. Wraz z tatą pobiegliśmy do kanionu.
Myśliwych nie było, ale było ciało Matt'a. Pochyliłem nad nim głowę, nie
umiejąc powstrzymać łez, które spływały po moim pysku. Nagle ojciec z
całej siły mnie uderzył. Łzy zamieniły się w krew.
- Wyrzucam cię z rodziny! Nie pokazuj się tu więcej! To twoja wina! Po
co go wyciągałeś na to polowanie?! - Wrzeszczał. Mnie już dawno tam ni
było. Biegłem wprost przed siebie, gdy nagle poczułem na sobie,
wyrastające długie włosy i skracającą się sierść. Pobiegłem szybko nad
jakiś staw. Na reszcie byłem magicznym wilkiem, z mocami i w ogóle. Na
drugim brzegu jeziora ujrzałem przepiękną postać. Miała dwubarwną, długą
sierść, jedno ucho było klapnięte i przekute dwoma kolczykami.
Ogarnąłem się trochę i wszedłem do wody. Płynąłem w jej stronę, a ona
mnie dostrzegła i zaczęła płynąć w moją stronę. Po pewnym czasie
zatrzymaliśmy się mniej więcej w środku zbiornika wodnego.
- Cześć. - Powiedziałem.
- Cz.. Cześć. - Odparła zdezorientowana.
- Może przejdę do rzeczy. Szukam watahy, a bycie w jednej watasze z taką
wilczycą jak ty, to czysta przyjemność. - Rzekłem po chwili spoglądania
w jej piękne oczy.
- Zapraszam do watahy mojego brata, czyli do watahy Szafirowej Radości. -
Powiedziała i skinęła głową, abym za nią poszedł. Po długim
przekonywaniu samca alfa wreszcie mnie przyjął, choć zrobił to
niechętnie. Pewnego wieczora podszedł do mnie jakiś tajemniczy wilk.
- Jestem Szafir, szaman tej watahy. - Przedstawił się.
- Miło mi, jestem Patton. - Odparłem.
- Mam coś dla ciebie. - Powiedział. Właśnie wtedy otrzymałem swoją
najszybszą super szybkość na świecie. Po pewnym czasie ja i Makka
postanowiliśmy się spotkać. Po chwili rozmowy zbliżyliśmy się do siebie,
brakowało centymetrów do pocałunku, ale nakrył nas brat Makki, czyli
samiec alfa. Wygnał mnie, wiedząc, że jesteśmy w sobie zakochani.
Kolejny rok spędziłem na podróżowaniu, aż w końcu dotarłem na tereny
jakiejś watahy. Były tam poniszczone krzewy, z pewnością z powodu
jakiejś wojny, ale po pewnym czasie natrafiłem na jakąś jaskinię.
Postanowiłem zajrzeć. Były tam trzy wilki. Podsłuchałem ich rozmowę, jak
to każdy szpieg, ale nie wiedziałem kogo szpieguję, ani po co. Nagle
usłyszałem słowo ''szpiegowanie''. Wszedłem wtedy pewnie do jaskini.
- Ekhem! Chcecie szpiega? Macie tu tego, który wyśledził już tyle
zbirów, wrogów i innych wilków, że z łatwością powie co wam grozi. -
Powiedziałem. Wilki spojrzały na siebie.
- A kim jesteś i z jakiej racji znajdujesz się w jaskini alf Watahy Wojny i Wolności? - Spytał czarny basior.
- Jestem Patton. Chcę pomóc ... i dołączyć do jakiejś watahy.
- Vaxanaria, co o tym sądzisz?
- Damy mu szansę. Jeśli pomożesz nam i poszpiegujesz kilka wilków, mogę
Cię przyjąć. - Powiedziała. Ucieszyłem się bardzo. Wilki wyjaśniły mi
kogo mam szpiegować.
- Macie moje słowo, nie zawiodę! - Krzyknąłem i pobiegłem w podany kierunek.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz