Vaxanaria oprowadzała mnie po terenach watahy, pokazała swoją jaskinię i w ogóle. Myślałem, że nie będę jedynym basiorem, ale okazało się inaczej. W otoczeniu pięknych samic często idzie stracić głowę, ale ja wciąż pozostawałem blisko alfy. Byliśmy do siebie podobni z wyglądu, charakteru...
- No to jak, podoba Ci się tu? - zapytała uśmiechając się.
- Wszystko jest przecudne i naprawdę piękne, ale widzę tu kogoś, kto jest o wiele piękniejszy. - Powiedziałem z moim tajemniczym wzrokiem.
- Zaprowadzę cię do jaskini. - Powiedziała nieco zdziwiona...
- Dobrze. - Powiedziałem. Odprowadziła mnie i odeszła. Zacząłem gadać sam do siebie:
- Jak oni mogli. Tak zdradzić swojego przyjaciela? - Pytałem sam siebie. Chodziło mi o watahę wilków Natury. Nagle zobaczyłem głowę Tay'a...
- Vixan, to ty? - Zapytał.
- Tay?
- Stary, to ja. - Powiedział.
- Po co tu wróciłeś?
- Wataha myśli, że nie żyjesz.
- Hę? Jak to?
- Wmówiłem im to, żeby ci pomóc, stary.
- Przynajmniej jeden przyjaciel pozostał moim przyjacielem.
- Ta. Muszę spadać, bo mi się dostanie. - Powiedział i odszedł. Tak właśnie skończył się mój pierwszy dzień w nowej watasze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz