Urodziłam się w bardzo pięknej krainie. Był tam wielki las, dużo rzek i
wodospadów. Zawsze mieliśmy na co polować. Miałam wielu znajomych i
przyjaciół. Jednak wrogie watahy często nas napadały. Nie były to żadne
wojny, ale bójki, w których udział brało nie więcej niż 3-4 wilki.
Uwielbiam przyrodę. Moim ulubionym zajęciem jest przechadzka wśród
różnych drzew, krzewów oraz przebywanie w towarzystwie małych, puchatych
zwierzątek. Może to wydawać się dziwne, ale jestem wegetarianką. Nigdy
nie odważyłam się zaatakować jelenia, lub nawet polnej myszki. Niektórzy
moi rówieśnicy wyśmiewali się ze mnie z tego powodu, ale jakoś to
znosiłam. Większość czasu spędzałam na opiekowaniu się przeróżnymi
stworzonkami. Szczerze, wolałam poznawać przyrodę niż spędzać czasu ze
znajomymi. Jednak pewne wydarzenie odmieniło moje życie... na zawsze.
Rankiem spacerowałam sobie laskiem nucąc jakąś melodię. Obserwowałam
budzące się wiewiórki i kwitnące kwiaty. Nagle usłyszałam, jak trochę
dalej ode mnie jakieś wilki rozmawiają. Jednak po ich głosach
rozpoznałam, że nie należą do mojej watahy. Jednak były mi skądś
znajome. Dyskusja miała temat jakiejś walki. Wilki planowały całą armią
zaatakować moją watahę w celu powiększenia terenu. Ponieważ była to
wataha stokrotnie większa i potężniejsza od naszej, nie mieliśmy żadnych
szans. Prędko pobiegłam powiadomić nasze Alfy. Rozkazano mi zabrać
wszystkie szczenięta jak najdalej. Moja rodzina miała iść ze mną. Reszta
watahy musiała stanąć do walki. Moja przyjaciółka miała właśnie takie
zadanie. Bardzo błagałam, aby ona mogła także iść z nami, co jednak się
nie opłaciło. Bardzo się rozpłakałam, gdyż obie byłyśmy jak siostry...
Wyruszyliśmy całą grupą w podróż. Udało nam się uciec na czas. Jednak ja
postanowiłam opuścić moją rodzinę i poszukać domu, który pozwoli mi
zapomnieć o tym, że moja najlepsza przyjaciółka może zginąć, i że nigdy
jej już nie zobaczę. Odnalazłam Watahę Wojny i Wolności. Tamtejsza Alfa,
Vaxanaria, zgodziła się abym dołączyła. Jednak nie mogę przestać myśleć
o straconej przyjaciółce. Od tego czasu stałam się bardziej nieśmiała i
niezależna. Ale mimo wszystko nie miałam całkowitej pewności o tym, że
ona nie żyje. Może kiedyś ją jeszcze zobaczę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz