niedziela, 31 marca 2013

od Dalii -C.D. historii Vaxanarii


-Tego nie wiesz.- powiedziałam.
-Jak to: nie wiem?- zapytała zdziwiona.
-To, że nie lubisz szczeniaków nie znaczy, że nie masz instynktu wychowawczego. Udowodniłaś to kiedy wzięłaś go do watahy. Przecież mogłaś go oddać pierwszemu lepszemu wilkowi, albo kazać mu spadać.- powiedziałam. Vaxi zastanawiała się chwilę.
-Chyba coś w tym jest.- uśmiechnęła się. Dotarłyśmy do terenu łwieckiego. Zapolowałyśmy na dorodnego jelenia. Kiedy jadłyśmy pwiedziałam:
-Mam pomysł. Jakzjemy mogę spróbować zmienić cię w człowieka. Potem przydało by się zrobić coś na wzór... znamienie, które zmieniałoby nas w człowieka iwilka kiedy byśmy chciały. Co ty na to?




< Vaxi?Pocieszenie i rozrywka wystarczy? >
 
 

sobota, 30 marca 2013

od Vaxanarii - CD historii Vixan'a

Uśmiechnęłam się.
-Dziękuję. - powiedziałam po chwili.
-Nie ma za co. - odpowiedział skromnie.
Nagle zauważyłam, że mały gdzieś zniknął.
-Vixan! Gdzie ten mały polazł? - zapytałam rozglądając się na około.
-Nie wiem, był tu przed chwilą. - odpowiedział i też zaczął się rozglądać.
Przestraszyłam się - co jak poszedł do lasu i się zgubi, albo zaatakuje go dzikie zwierze, albo znajdą go tamci z jego byłej watahy, albo stanie mu się coś innego złego. Ja jestem jego mamą i jestem za niego odpowiedzialna.
-Zaraz, nie może się bawić z kolegami, bo jest jedynym szczeniakiem w watasze, nie poszedł na polowanie, bo chyba sam by nie miał po co... O rety, on jest taki mały! - powiedziałam coraz bardziej się bając.
-Spokojnie, znajdziemy go. - uspokajał mnie Vixan.
Uśmiechnęłam się. Trochę mi ulżyło, ale ciągle bardzo się bałam. Wyszliśmy na zewnątrz.
-Może ja pójdę do jaskiń na lewo, a ty na prawo. - zaproponował Vixan.
-Dobry pomysł. - odpowiedziałam i ruszyliśmy szukać.
Weszłam do jaskini Anastazji.
-Cześć! Nie widziałaś tu może Lacky'ego?
Wtedy usłyszałam wołanie Vixan'a.
-Vaxi!
-Już pędzę! - krzyknęłam do niego - Pa Anastazja. - szybko się pożegnałam wybiegając.
Vixan był u Natily. Z nimi był też Lacky.
-Lacky! Nie rozumiesz, że jesteś za mały by chodzić tak samemu, jak grozi nam atak?! Mogłeś powiedzieć! - powiedziałam do niego głośno.
-Przepraszam, ja tak tylko sobie poszedłem, bo mi się nie chciało już tam siedzieć w jaskini jak wy rozmawialiście. - tłumaczył się mały.
-Ach, no dobrze. Dziękuję Vixan.
-Proszę. - odpowiedział.
Wzięłam szczeniaka w zęby i wyszłam z Vixan'em z jaskini.
-Pa Natily! Przepraszam za to. - powiedziałam nieco niewyraźnie, bo miałam zajętą szczękę.
-Nie szkodzi! Pa! - pożegnała się Natily.
Zaniosłam szczeniaka do siebie i jeszcze raz powiedziałam mu, by mi mówił gdy wychodzi. Nie potrzebnie go wynosiłam od Natily, bo od razu wrócił do niej bawić się z opiekunką. Ja jeszcze długo rozmawiałam z Vixan'em. Wieczorem jeszcze poszłam po małego, by się położył, a Vixan wrócił do siebie. Gdy zapadł zmrok wszyscy położyli się spać.



od Vixan'a - CD historii Vaxanarii

- Nie załamuj się! - Krzyknąłem.
- Przecież wiesz, że nie lubię szczeniąt. - Powtórzyła Vaxanaria.
- Pomogę ci. - Powiedziałem z uśmiechem.
- Jak?
- Wezmę na siebie pół odpowiedzialności za szczeniaka. Kiedy ty nie będziesz miała czasu się nim zajmować ja chętnie to za ciebie wykonam. A jeśli i ja nie będę miał czasu, to poprosimy innych.
- A co z tym atakiem? Mówił ci?
- Z pięć razy. Myślę, że na czas wojny schowamy go w jaskini, a jaskinię zabezpieczymy płotem z cierni. Co o tym myślisz?

<Vaxanaria?>

od Vaxanarii - CD historii Dalii

-Na prawdę? Jak? - zapytałam już trochę się uśmiechając.
-Zobaczysz. - odpowiedziała utrzymując mnie w napięciu.
-Ej, no ale jak zamierzasz to zrobić? - zapytałam domyślając się, że mocami.
-Znam takie zaklęcie.
-Ale na wszystkich? Myślałam, że umiesz tylko siebie zamienić, ale innych też... - wtrąciłam się pod wrażeniem.
-Zna się trochę na magii. - powiedziała uśmiechając się i mrugnęła do mnie jednym okiem.
Uśmiechnęłam się tak samo do niej i już wiedziałam, że z jej znajomością magii i mocami pozostałych damy radę. Wtedy znów pomyślałam o Lacky'm i posmutniałam.
-Co jest? - zapytała przyjaźnie z troską w głosie.
-Bo ja nie wiem co z tym szczeniakiem, on dopiero odkrywa moce i ... - urwałam.
-I co? - dopytywała się dalej przyjaciółka.
-On się tak do mnie przyczepił i ja go adoptowałam, a ja nie lubię szczeniąt i nie będę dobrą matką. A co jak przeze mnie coś mu się stanie na bitwie? Poza tym zniszczę mu życie, ja nie umiem być mamą.

< Dalia, pociesz mnie ;-) >


od Dalii - CD historii Vaxanarii


-Jasne.- odpowiedziałam. Ruszyłyśmy. Vaxi była zachmurzona.
-Co jest?- spytałam z zatroskaną miną trącając ją przyjacielsko. Vaxi uśmiechnęła się blado.
- Przyjęłam szczeniaka... nie lubię szczeniaków, ale nie dał mi wyboru, a watasze grozi atak.- spojrzałam na nią zdziwiona.
-Jak to: atak.- spytałam. Vaxi opowiedziała mi całą historię. Pokiwałam głową. Po chwili wahania stwierdziłam:
- Spójrz na to z innej strony: gdybyś nie znalazła Lacky'ego nie wiedzielibyśmy o ataku i bylibyśmy nieprzygotowani. A tak mogę nas zmienić w ludzi!- zawołałam podekscytowana.- Dawno tego nie robiłam, ale wiem co robić. Wszystko się ułoży.- poklepałam ją po plecach współczująco.


<Vaxi???Dkończ plissssss.>

od Vaxanarii - CD historii Vixan'a

-A wiesz, że to chyba od teraz mój szczeniak. - powiedziałam w pewnym momencie.
-Co?! - zapytał Vixan.
-No bo tak się przykleił i go teraz przygarnęłam. - wyjaśniłam.
-No to gratuluję.
-Ale co ja teraz zrobię?! Nie wiem jak być matką i chyba nie lubię za bardzo szczeniąt. - powiedziałam lekko zawstydzona, bo raczej wszyscy lubią szczeniaki poza mną.
-Poradzisz sobie... - zaczął, ale mu przerwałam.
-Nie! Co jak nie? Chyba lepiej by mu było w lesie. Ja żyłam w lesie i mi dobrze było, a na pewno lepiej niż z kimś takim jak ja. Ja nie znam się na tym. Pomóż, bo mu życie zniszczę, proszę. - powiedziałam załamana.

<Vixan, dokończ proszę>

od Vixan'a - ,,Ciekawy poranek"

Spałem w mojej jaskini, gdy nagle poczułem coś małego, kudłatego i miękkiego, co bawi się moim ogonem. Obudziłem się i odskoczyłem w bok. Zobaczyłem malutkiego szczeniaczka, który ganiał za moim ogonem...
- Witaj malcu. Kim jesteś? - Zapytałem.
- Lacky.
- Acha... Ja jestem Vixan. Jesteś członkiem watahy? - Zapytałem.
- Tak.
- Widzę, że chcesz się bawić. - Powiedziałem już obmyślając jakąś zabawę...
- Zgadza się. - Powiedział szczeniak. Chyba był nieco wystraszony...
- Nie bój się. Przecież cię nie zjem! - Powiedziałem.
- Pobawisz się ze mną?
- Tak. W co chcesz się bawić?
- W berka. Berek! - Powiedział szkrab dotykając mojej łapy. Zaczęliśmy ganiać po jaskini. Nagle zahamowałem. Zobaczyłem Vaxanarię...
- Cześć Vaxaniaria. - Powiedziałem.
- Uważaj! - Krzyknęła ze śmiechem. Obróciłem się i zobaczyłem biegnącego w moją stronę szczeniaka. Podskoczył i o mało co nie wylądował mi na głowie... NA szczęście zrobiłem unik.
- Ty go przyjęłaś? - Zapytałem.
- Tak. Nie dał mi wyboru. - Rozmawialiśmy jeszcze długo, podczas gdy szczeniak cały czas skakał i robił kółka wokół nas. W końcu zasnął...
- Szalony ten poranek. - Powiedziałem.
- Zgadza się. - Odparła Vaxanaria.

<Vaxanaria, dokończysz>

od Vaxanarii - ,,PORANEK"




Obudziłam się jak zwykle wcześnie. Otworzyłam oczy i usiadłam. Niestety to nie był koszmar – Lacky ciągle był w jaskini, a watasze ciągle groził atak. Szczeniak ciągle spał, zwinięty na kamieniu nakryty skórą łosia. Moją skórą łosia, którą sama zdobyłam i zawsze pod nią spałam. Znów zaczęłam myśleć - ,,Co ja zrobiłam?! Ja jestem jego mamą?! Ja nie lubię szczeniąt!”. Wstałam i cicho wyszłam na zewnątrz. Przechodziła tam Dalia.
-Cześć Dalia. Idziemy zapolować? – powiedziałam trochę smętnym głosem.

<Dalia, dokończ proszę>



NOWY CZŁONEK - LACKY!




Lacky,  basior
                                                                                             uczeń, młody samiec alfa



DZIĘKUJĘ ZA DOŁĄCZENIE!!! 



od Vaxanarii - ,,SZCZENIAK"



(na opowiadanie zgodziła się właścicielka szczeniaka, jest to jego opowiadanie ,,Jak tu dotarłem")


Wzbiłam się do lotu i obserwowałam nasze tereny z powietrza. Nagle zobaczyłam jakieś szczenię wśród drzew. Wylądowałam obok niego.
-Co Ty tu robisz na mojich terenach? – zapytałam poważnym tonem.
Szczeniak chyba trochę się przestraszył.
-Ja, ja tak tylko… - zaczął coś mamrotać pod nosem.
-Taak… - przeciągnęłam podchodząc bliżej niego.
-No?! – dopytywałam się dalej, bo nic nie mówił.
Maluch trochę się cofnął.
-Przepraszam. J-ja nie wiedziałem, że to twoje tereny. – odpowiedział.
-A gdzie twoji rodzice, opiekun, ktoś starszy? – zapytałam już trochę przyjaźniej.
-Ja uciekłem, bo …  chcieli mnie zabić.
-Takiego szczeniaka?! Kto?! Twoji rodzice?!
-Nie! Ten alfa…
-Ale czemu chciał zabić szczeniaka?
-Bo…ja…
-Hyy…
-Bo ja…myśleli, że podsłuchiwałem tajne plany wojskowe tajnej akcji. 
-Jakiej ,,tajnej akcji”?
-Chciał potajemnie zaatakować jakąś nową, słabą watahę dla terenu.
-Jaką? – zapytałam jakbym się nie domyślała.
-Jakąś małą, Wolności…Wojny…
-Watahę Wojny i Wolności?
-Ta… Tak.
-Ach… - westchnęłam. –A co na to twoji rodzice?
-Oni… Bo mój tata nas zostawił, a mama…niedźwiedź ją zabił tydzień temu. Teraz jej siostra się mną zajmowała.
-A jak liczną grupą tu się zjawią?
-Tylko on i 10 wojowników…,,TU’’?
-Tu, oto moja Wataha Wojny i Wolności.
-Acha…
-Ach…Chodź. –powiedziałam do szczeniaka i zaczęłam się oddalać.
Od razu podbiegł do mnie i tuż przy mojej nodze szedł ze mną do watahy. Wyglądało to jakby to był mój szczeniak … ale ja nie lubię szczeniąt! A on się przykleił. Może podrzucę go Natily, albo Dalii… albo Anastazji! Vixan raczej nie chciałby szczeniaka na samodzielne wychowanie. Myślałam tak komu podrzucić malucha, a on coraz bardziej się do mnie przylepiał. Tak się niezręcznie czułam…nie lubię szczeniaków, a on chodzi przy mnie jak przy mamie! W co ja się wpakowałam!
Dotarłam w końcu do jaskiń z nowym członkiem, bo przecież nie mogłam dzieciaka tak samego w lesie zostawić. Podeszła do mnie Anastazja.
-Cześć! – przywitała się uśmiechnięta, ale gdy spojrzała na szczeniaka uśmiech zaczął znikać z jej twarzy. Radość zastąpywać zaczęło zakłopotanie i ciekawość.
-Co to za szczeniaczek? – zapytała.
-Znalazłam go samego w lesie, nie mogłam go przecież zostawić. – jęknęłam, a z wyrazu mojej twarzy wyczytać można było pytanie ,,Co ja mam z nim zrobić?!”.
-Może oddajmy go Natily? – zaproponowała moja przyjaciółka, chyba wiedziała o czym myślę.
-Tak, ale chyba ktoś powinien go przygarnąć. – powiedziałam.
Anastazja wiedziała, że nie lubię szczeniąt i poszła ze mną do Natily. Maluch ciągle szedł przy mojej nodze.
-Witaj Natily! – przywitałam się.
-Dzień dobry! – powiedział szczeniak.
Usiadłam a maluch położył mi się na łapie. Tego już za wiele!
-Cześć dziewczyny! Witaj malutki! – odpowiedziała nasza opiekunka.
-Natily ratuj! – szepnęłam szybko do wadery. – Przylepił się na amen!
-Hmm… - mruknęła myśląc co robić.
-A jak ty się nazywasz? – zapytał patrząc na mnie szczeniak.
-Ja już nie wytrzymam Natily, przygarniesz go? – zapytałam ignorując pytanie malucha.
Nastała cisza. Anastazja i Natily patrzyły na mnie, a młody wilk leżał i wtulał głowę w moje futro.
-Ach! No dobrze mały, jestem Vaxanaria i mogę się tobą zajmować.
-Będziesz moją mamą?! – zapytał z entuzjazmem.
-Tak! Niech Ci będzie! – wydusiłam z siebie zamykając oczy.
Szczeniak jeszcze bardziej wtulił mi się w futro i szepnął zasypiając
-Jestem Lacky…
Ale ja nie byłam taka spokojna, ja nie lubię szczeniąt! Nie będę się z nim bawić! Nie będę dobrą matką! Ja nawet nie wiem co robi dobra matka! Moja o mnie nie myślała! Co ja zrobiłam?! … Dobrze, że będzie miał dobre ciocie i wujka, bo to nie było mądre… Ale zapewnie mu dobry początek – młody alfa – no i będę mieć następcę … W co ja się wpakowałam?! W dodatku zbliżać może się atak, a nasza wataha dopiero się rozwija.


piątek, 29 marca 2013

Od Vixan'a- CD historii Vaxanarii




Vaxanaria oprowadzała mnie po terenach watahy, pokazała swoją jaskinię i w ogóle. Myślałem, że nie będę jedynym basiorem, ale okazało się inaczej. W otoczeniu pięknych samic często idzie stracić głowę, ale ja wciąż pozostawałem blisko alfy. Byliśmy do siebie podobni z wyglądu, charakteru...
- No to jak, podoba Ci się tu? - zapytała uśmiechając się.
- Wszystko jest przecudne i naprawdę piękne, ale widzę tu kogoś, kto jest o wiele piękniejszy. - Powiedziałem z moim tajemniczym wzrokiem.
- Zaprowadzę cię do jaskini. - Powiedziała nieco zdziwiona...
- Dobrze. - Powiedziałem. Odprowadziła mnie i odeszła. Zacząłem gadać sam do siebie:
- Jak oni mogli. Tak zdradzić swojego przyjaciela? - Pytałem sam siebie. Chodziło mi o watahę wilków Natury. Nagle zobaczyłem głowę Tay'a...
- Vixan, to ty? - Zapytał.
- Tay?
- Stary, to ja. - Powiedział.
- Po co tu wróciłeś?
- Wataha myśli, że nie żyjesz.
- Hę? Jak to?
- Wmówiłem im to, żeby ci pomóc, stary.
- Przynajmniej jeden przyjaciel pozostał moim przyjacielem.
- Ta. Muszę spadać, bo mi się dostanie. - Powiedział i odszedł. Tak właśnie skończył się mój pierwszy dzień w nowej watasze... 
 
 
 

od Vaxanarii - CD historii Anastazji


Anastazja wyszła szczęśliwa z jaskini, chyba się szykować. Cóż, to był niecodzienny pomysł. Przecież wilki jedzą raczej to, co upolują, nie w restauracji. W dodatku roślinki... Czy jej żołądek to zniesie? No cóż, to cała moja przyjaciółka - wyjątkowa. Tyle, że to, co jej gatunek je, nie zależy od niej, tylko od ... gatunku. Ale przecież Natily też jest wegetarianką i żyje. No cóż. To ich decyzja, mnie nic do tego, a Anastazja się cieszy. Był już wieczór, więc położyłam się - jutro przed wschodem słońca idę na polowanie. Spałam. Gdy obudziłam się rano tak jak zamierzałam poszłam na polowanie. Miałam szczęście, nieopodal przebiegało stado jeleni. Upolowałam 1 słabą sztukę i jedno młode. Wróciłam ze zdobyczą do jaskiń. Była już pora śniadania, więc zwołałam wilki do mojej jaskini. Natily jak zwykle nie jadła, ale Anastazja też nie ruszyła swojej małej porcji, którą zwykle jakoś na siłe zjadała.
-Anastazja, o co chodzi. - powiedziałam troskliwym tonem.
-Wiesz co, postanowiłam, że ja już jestem całkowitą wegetarianką. - odpowiedziała podekscytowana nowym stylem życia.
-Ach... - westchnęłam odwracając wzrok.
-O co ci chodzi? - zapytała.
-O nic, tylko boję się, czy twój żołądek to wytrzyma. Jesteś mięsożercą!  - powiedziałam.
-Nie, od teraz roślino-.
-Ale jesteś wilkiem, tak się urodziłaś i to może Ci zaszkodzić, boję się o twoje zdrowie.
-Nie musisz, Natily też nie je mięsa, też jest wilkiem i też jest zdrowa.
-Och, rzebyś miała rację. - powiedziałam i wyszłam się przewietrzyć.
Może to źle, że się tak wtrącam w jej życie? Przecież ona się z tego cieszy, poza tym Natily też tak żyje.
Ciekawe jak jej wyjdzie z tą pierwszą ,,wilczą restauracją''.


od Anastazji - ,,mięso"


Woda, powietrze, szum wiatru to to co kocham. Zawsze jak wydarzy się coś złego to idę tam. To miejsce mnie uspokaja daje poczucie bezpieczeństwa . Najczęściej siedzę nad brzegiem , wpatruje się w ciecz. Zadaje sobie pytanie np.; ,,co by było gdybym była wegetarianką?"-dziwne prawda? Wilki z natury jedzą mięso lecz to we mnie wzbudza wstręt i mdłości. Dlaczego?-to pytanie jest na porządku dziennym w mojej głowie. Podejrzewam iż w moich pradziadach znalazła bym jakiegoś roślinożercę. Tak więc postanowiłam przez 2dni nie jeść tej złowrogiej substancji. Na dowód tego złożyłam oświadczenie przed Vaxi. Założyłyśmy się że jeżeli nie przetrwam to będę musiała jednego dnia ugotować obiad dla całej watahy.
Pierwszy dzień minął jak z płatka. Na śniadanie zjadłam owoce z źródlaną wodą. Nie było to wytworne menu jednak lepsze niż moje poprzednie potrawy. Po 8 godzinach w brzuchu poczułam głód. Nie przejęłam się tym zbytnio-znów w moim mózgu pojawiło się nowe pytanie a gdyby założyć restauracje wegetariańską?-to był by wielki hit. Tą decyzję musiałam tylko skonsultować z alfą.
Tego samego dnia udałam się do przyjaciółki. Byłam bardzo podekscytowana. Niestety miałam kłopot z moją mała przemową. Na szczęście gdy tylko weszłam do jej domu poczułam dobrą energie.
-Hejo!-wyskoczyła z boku Vaxi i radośnie mnie przywitała
-Hej , mam taką prośbę…
- Mów śmiało.
-Chciała bym założyć restaurację
-Świetnie
-Tylko że……..(zawstydziłam się)
-Tylko że co?-powiedziała
-Bez mięsa, sadze że był by to hit. W naszej watasze 50% osób go nie lubi.
- Możesz spróbować, mam tylko nadzieje że nie rozczarujesz się. A tak poza tym jak tam dzień z jagódkami-zażartowała
-Wspaniale.



<Vaxanaria>


od Vaxanarii - CD historii Vixan'a


 -Przyjmiesz mnie? - zapytał basior, który nieco wcześniej na mnie wpadł.
 -Oczywiście! - odpowiedziałam z uśmiechem.
Odwróciłam się w kierunku lasu i spojrzałam na niego.
 -Chodź! Pokarzę Ci jaskinie. - powiedziałam.
 -Dobrze. - odpowiedział stając obok mnie.
Wbiegliśmy do lasu i po kilku minutach dotarliśmy do naszych jaskiń.
 -Tutaj mieszkam ja, a w tej obok Anastazja, dalej Dalia i potem Natily. Chodź, zapoznam Cię z nimi, a później pokarzę Ci resztę terenów. - powiedziałam.
 Weszliśmy do jaskini Anastazji, potem do Natily przywitaliśmy się z Dalią, która wracała z małego polowania do domu. Później pokazałam nowemu członkowi wodospady, rzeki, polanę, łąki i inne miejsca. Zaczęło się ściemniać, więc wróciliśmy do jaskiń.
 -No to jak, podoba Ci się tu? - zapytałam znów się uśmiechając.

<Vixan, dokończ proszę>


od Vixan'a- Jak tu dotarłem.


Spałem właśnie w swojej jaskini, w watasze natury. Był ranek, więc się obudziłem i wybiegłem na polowanie. Spotkałem mojego najlepszego przyjaciela, Tay'a...
- Stary, co ci się stało? - Zapytał. - Ty... Płoniesz!!!
- Nie wygłupiaj się. - Powiedziałem. Popatrzyłem na siebie i aż podskoczyłem... - Masz rację! Ja płonę! - Zawołałem w panice. Już chciałem uciekać do wody, gdy zauważyłem moją rodzinę. Wyglądali jak ja...
- Czyli wszyscy tak wyglądamy... - Powiedział mój starszy brat, Kristian... Tymczasem jakaś wilczyca pobiegła do naszego alfy. Podszedł do nas, spojrzał...
- Wrzucić ich do wulkanu. Ogień spala drzewa, więc nie możemy się z nimi przyjaźnić. - Powiedział. Wszyscy byliśmy przerażeni. Tay dał ki znak, żebym stał się niewidzialny. Takim właśnie się stałem i powoli zacząłem uciekać. Uciekałem, uciekałem, a dwa inne wilki mnie goniły...
- Chyba ich zgubiłem. - Odetchnąłem. Byłem sam przy jakiejś skale. Wydrążyłem sobie w niej jaskinię, w której mieszkałem trochę czasu. Po pewnym czasie stwierdziłem, że pora ruszyć dalej. Zamyślony zacząłem iść dalej. Wpadłem na coś czarnego, skrzydlatego... To była śliczna wilczyca...
- Witaj. Ja... przepraszam, zamyśliłem się... - Powiedziałem podając jej łapę.
- Jestem Vaxanaria.
- Jestem Vixan.
- Należysz do jakiejś watahy?
- Nie... A ty?
- Mam swoją...
- Przyjmiesz mnie?


< Vaxanaria >


NOWY CZŁONEK - VIXAN!



Vixan, basior
                                                                                     Szpieg, Przywódca polowań





DZIĘKUJĘ ZA DOŁĄCZENIE!!!


od Dalii - C.D. Vaxanarii

Vaxi zostawiła nas same. Przez chwilę trwała niezręczna cisza. W końcu się odezwałam:
-No to... co robimy?
-Nie wiem... właściwie... to właśnie miałam iść na polowanie. Idziesz?- spytała. Zgodziłam się chętnie. Poszyłyśmy głębiej w las. Nagle zobaczyłyśmy niemałe stado jeleni.
- Na trzy.- powiedziała Anastazja.- Raz...
-Dwa...
-TRZY!- krzyknęła i wyskoczyłyśmy. Otoczyłyśmy stado oddzielając jednego osobnika. Wszystko poszło szybko. Ja rzuciłam się na jego bok, a Anastazja wbiła mu zęby w szyję. Zwierzę padło martwe. Zabrałyśmy się do jedzenia. Jedząc zadałam pytanie:
-Jaki masz zawód?
-Jestem Przywódczynią polowań i Medyczką. A ty?
-Generałem i Wojowniczką.- po chwili zaczęłyśmy się coraz bardziej swobodnie czuć w swoim towarzystwie.



Anastazja?


czwartek, 28 marca 2013

od Natily- Moja historia oraz jak dołączyam

Urodziłam się w bardzo pięknej krainie. Był tam wielki las, dużo rzek i wodospadów. Zawsze mieliśmy na co polować. Miałam wielu znajomych i przyjaciół. Jednak wrogie watahy często nas napadały. Nie były to żadne wojny, ale bójki, w których udział brało nie więcej niż 3-4 wilki.

Uwielbiam przyrodę. Moim ulubionym zajęciem jest przechadzka wśród różnych drzew, krzewów oraz przebywanie w towarzystwie małych, puchatych zwierzątek. Może to wydawać się dziwne, ale jestem wegetarianką. Nigdy nie odważyłam się zaatakować jelenia, lub nawet polnej myszki. Niektórzy moi rówieśnicy wyśmiewali się ze mnie z tego powodu, ale jakoś to znosiłam. Większość czasu spędzałam na opiekowaniu się przeróżnymi stworzonkami. Szczerze, wolałam poznawać przyrodę niż spędzać czasu ze znajomymi. Jednak pewne wydarzenie odmieniło moje życie... na zawsze.

Rankiem spacerowałam sobie laskiem nucąc jakąś melodię. Obserwowałam budzące się wiewiórki i kwitnące kwiaty. Nagle usłyszałam, jak trochę dalej ode mnie jakieś wilki rozmawiają. Jednak po ich głosach rozpoznałam, że nie należą do mojej watahy. Jednak były mi skądś znajome. Dyskusja miała temat jakiejś walki. Wilki planowały całą armią zaatakować moją watahę w celu powiększenia terenu. Ponieważ była to wataha stokrotnie większa i potężniejsza od naszej, nie mieliśmy żadnych szans. Prędko pobiegłam powiadomić nasze Alfy. Rozkazano mi zabrać wszystkie szczenięta jak najdalej. Moja rodzina miała iść ze mną. Reszta watahy musiała stanąć do walki. Moja przyjaciółka miała właśnie takie zadanie. Bardzo błagałam, aby ona mogła także iść z nami, co jednak się nie opłaciło. Bardzo się rozpłakałam, gdyż obie byłyśmy jak siostry...
Wyruszyliśmy całą grupą w podróż. Udało nam się uciec na czas. Jednak ja postanowiłam opuścić moją rodzinę i poszukać domu, który pozwoli mi zapomnieć o tym, że moja najlepsza przyjaciółka może zginąć, i że nigdy jej już nie zobaczę. Odnalazłam Watahę Wojny i Wolności. Tamtejsza Alfa, Vaxanaria, zgodziła się abym dołączyła. Jednak nie mogę przestać myśleć o straconej przyjaciółce. Od tego czasu stałam się bardziej nieśmiała i niezależna. Ale mimo wszystko nie miałam całkowitej pewności o tym, że ona nie żyje. Może kiedyś ją jeszcze zobaczę...

od Vaxanarii - ,,ZNAJOMI"




Latałam sobie obok jaskiń. W pewnym momencie zauważyłam Dalię.
-Witaj! – powiedziałam lądując.
-O, cześć. – odpowiedziała.
Pomyślałam sobie, że ona ciągle chodzi sama. Może dobrze będzie jak się z kimś zapozna. Jest nowa, więc musi się z kimś zaznajomić.  Ona może nie mieć odwagi.
-Może Cię z kimś zapoznam? – zapytałam.
-Z kim? – zapytała jakby lekko zdziwiona.
-Może z Anastazją? – zaproponowałam.
-No, dobrze. – odpowiedziała.
-Chodź, jest chyba u siebie w jaskini.
Wtedy poszłyśmy razem do Anastazji. Jak sądziłam – była w jaskini.
-Witaj Anastazjo! Poznaj Dalię, jest nowa w watasze. – przywitałam się z uśmiechem.

<Dalia, dokończ jak się poznawałyście>



od Dalii

Uciekałam. Jako, że nie jadłam i nie piłam od kilku dni byłam wykończona. Ale oni nie mięli zamiaru odpuścić. Biegłam ile sił. W pewnej chwili zobaczyłam dyndający kawałek mięsa na gałęzi drzewa. Stara pułapka. Przeskoczyłam zamaskowany dół i poczekałam na nich. Kiedy się zbliżyli wystarczająco blisko do pułapki wykonałam skok i zatopiłam zęby w mięsie. Oni powpadali do dołu, a ja szybko zeskoczyłam. Byłam wykończona. Przynajmniej przestali mnie gonić. Przez te wszystkie lata tylko walczyłam. Byłam wykończona. W końcu udało mi się dotrzeć do jakiejś watahy. Poznałam Alfę Vaxanarię, ale powiedziała, żebym mówiła do niej Vaxi. Zaprzyjaźniłyśmy się. Po dołączeniu do watahy przestałam być głodna i spragniona. Mam nadzieję, że inne wilki też będą tak wspaniałe jak Vaxi.

NOWY CZŁONEK - DALIA!

Dalia, wadera
Generał, Wojowniczka 


DZIĘKUJĘ ZA DOŁĄCZENIE!!!

NATILY MA NOWE STANOWISKO!


Natily (ekolog) wybrała sobie jeszcze drugie stanowisko - OPIEKUNKA DLA SZCZENIĄT.
POWODZENIA W NOWYM ZAWODZIE!!!

Wasza samica alfa, Vaxanaria

środa, 27 marca 2013

NOWI CZŁONKOWIE!!!

oto 2 nowi członkowie, z ostatnich 2-3 dni:


Anastazja, wadera
                                                                  medyczka, przywódczyni polowań


Natily, wadera
                                                                                                     ekolog



DZIĘKUJĘ ZA DOŁĄCZENIE!!!

JUŻ NIEDŁUGO!


Mojej watasze brakuje już tylko terenów (już je kończę) i NOWYCH CZŁONKÓW!!!

ZAPRASZAM!!!

piątek, 22 marca 2013

WITAJ! STRONA W BUDOWIE.

WITAM NA STRONIE MOJEJ WATAHY!!
wataha w budowie, jeśli chcesz się przyłączyć napisz do mnie,  ALICJA.W... na howrse.pl, to dam znać, gdy otworzę.

pozdrawiam i zapraszam
ALICJA.W...