Wieczorem postanowiłam pójść nad jezioro. Siedziałam przy brzegu. Nagle
zaatakował mnie jakiś wilk, zapewne z watahy, która jest naszym wrogiem.
Był silniejszy ode mnie, więc nie zdołałam się bronić. W pewnej chwili
wilk z mojej watahy rzucił się na wroga i przepędził go. Byłam ranna, a
basior to zauważył. Podbiegł do mnie.
-Nic Ci nie jest?- zapytał
-N...Nie, wydaje mi się, że nie...- podniosłam się z ziemi, ale
odczułam ostry ból w przedniej, lewej łapie. Od razu upadłam.- Auuć...
-Zaprowadzę Cię do medyczki.
Basior pomógł mi wstać i dojść do jaskini Anastazji. Lekarka opatrzyła
mnie i założyła opatrunek. Po pewnym czasie wyszłam z jaskini kulejąc.
Basior, który mnie uratował, siedział przed jaskinią. Podeszłam do
niego.
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się- Mogłam zginąć...
-Nie ma za co, to nic takiego.- odpowiedział wilk- Nazywam się Szasta, a Ty?
-Jestem Natily. Miło mi Cię poznać.
<Szasta?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz