wtorek, 28 stycznia 2014

od Omegi do Astry

Po tym jak rozmawiałam z mamą uciekłam i pobiegłam do lasu. Cały czas płakałam. Ona ma jakąś paranoję! Widzi ich wszędzie! Nienawidzę, gdy o nich wspomina, a ciągle o nich mówi! Wręcz nie mogę tego znieść! Sama myśl o wojnie przypomina mi mamę i nie daje mi wytrzymać. Pobiegłam nad rzekę i po przedarciu się przez zarośla położyłam się nad brzegiem wody. Tam wypłakałam się do końca.
Po pewnym czasie już spokojna, machałam smutno łapą w wodzie. Ciągle o tym myślałam, ale teraz byłam bardziej załamana niż zła. Kiedy wreszcie się uspokoi? Co ona chce tym osiągnąć? Przecież i tak nic nam już nie grozi! Nagle usłyszałam szelest za sobą. Szybko odwróciłam się i zaczęłam rozglądać, nadal leżąc z prawą łapą w wodzie. Nikogo nie widziałam. Po chwili krzaki snów się poruszyły. Wstałam i nastroszyłam sierść, ale wyszła z nich wadera z naszego stada. Szybko uspokoiłam się, usiadłam i podniosłam dumnie głowę. Jestem w końcu przyszłą alfą, na pewno.

< Astro, dokończ proszę. >



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz