Dziś rano wstałem bardzo niespokojny. Dalia jeszcze spała. Vixan właśnie przechodził obok naszej jaskini.
- Pst. Vixan! - Szepnąłem.
- Co? - Zapytał podchodząc.
- Popilnuj Dalii. Vendy gdzieś... zniknęła. - Powiedziałem.
- Dobrze, nie ma problemu. - Rzekł i siadł przy jaskini. Po kilku
minutach poczułem zapach Vendy. Dobiegłem na polanę. Była tam moja
córka, ale razem z... Revim. Chciał jej wyrządzić krzywdę. Chciał zrobić
to po to, by Dalia straciła kontrolę nad emocjami - wtedy byłaby łatwym
celem. Nie mogłem do tego dopuścić!
- Zostaw ją! - Wrzasnąłem skacząc pomiędzy basiora, a moją córkę. -
Vendy, uciekaj! - Krzyknąłem. Wadera zaczęła już biec, ale w pewnym
momencie upadła. Revi użył mocy i otoczył ją cieniem.
- Tato, pomocy! - Krzyczała. W tym momencie wpadłem w szał i rzuciłem się na basiora.
- To ty jesteś ojcem mojej siostrzenicy? I partnerem mojej siostry? - Zapytał.
- Może. A co cię to obchodzi?
- Dużo obchodzi. Jeśli zabiję was oboje już nic nie stanie mi na przeszkodzie, aby wypełniła się moja zemsta.
- Nie pozwolę na to!
- Czyżby? - Spytał. Dostałem mocno w głowę. Ujrzałem ciemność. Jednak po
kilku minutach otworzyłem oczy. Ujrzałem kołek, do którego była
przywiązana Vendy. Revi chciał by widziała, jak ginę. Sam zaś stał nade
mną z wystawionymi pazurami, gotowy, by zadać ostateczny cios. Za
pomocą telepatii powiedziałem Dalii o tym co tutaj zaszło. Słyszałem już
jej kroki, ale Revi zdążył mnie mocno uderzyć. Usłyszałem krzyk małej
Vendy. Widziałem jak Revi podchodzi do niej. Chciał ją zabić.
< Dalia? Revi? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz