Ja i Elvis ostatnio strasznie się nudziliśmy. Ogólnie rzecz biorąc jakoś wszystkim było nudno. Zebraliśmy się wszyscy - ja, Shadow, Dastan, Omega, Harxia, Vendy, Verii, Elvis, Angel [jeśli ktoś został pominięty, to bardzo i pokornie za siebie przepraszam].
- Musimy coś wykombinować, żeby nie było tak nudno. - Powiedziałam.
- Podobno nad rzeką zwaliło się jakieś drzewo. Może z niego coś zrobimy? - Zaproponowała Omega.
- Dobry pomysł. - Przytaknął Dastan.
- Ok. - Zwróciłam się do Elvis'a. - Będzie mi potrzebne 27 lian.
- Zaraz wrócę. - Powiedział i pobiegł do lasu. Na jednym ze starszych drzew od lat wisiały liany. Elvis przyniósł po kilku minutach liany.
- Dobra, a teraz każdy obwiązuje sobie wokół pasa jedną. - Rzekłam. Kiedy byli już gotowi, wydałam następne polecenie. - Teraz przywiążcie do liany oplatającej wasz brzuch, jeszcze dwie, po dwóch stronach. - Mówiłam. Poszliśmy do zwalonego drzewa i każdy z nas przywiązał dwie liany [które zastępowały dyszle w bryczce] do korzeni. Zaczęliśmy ciągnąć. Po kilku godzinach drzewo znalazło się na łące.
- To co z niego zrobimy? - Spytała Angel.
- Nie wiem. Może domek na drzewie? - Zaproponowałam.
< Kto dokończy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz