Ostatnio dużo czasu spędzałem z Verii. Zaczęła mi się ona tak jakby... podobać? Tak, spodobała mi się. Jej osobowość z wiekiem zaczęła się zmieniać, ale zawsze było w niej coś wyjątkowego. Dziś podczas zabawy, podbiegłem do niej. Układała płaskie kamyki w domino.
- Verii, spotkajmy się wieczorem. - Powiedziałem.
- Ok. A gdzie? - Spytała.
- Nie wiem... Może tutaj. - Zaproponowałem.
- Nie ma problemu. O której godzinie?
- Wieczorem, może o 21, co?
- Ok. Mam czekać, czy po mnie przyjdziesz.
- Pozwól, że ja będę czekał.
- Ok. - Powiedziała i wróciła do układania domino.
~~~Wieczorem, w jaskini~~~
- Mamo, mogę iść na łąkę? - Spytałem.
- Przecież jest tak późno, Elvisku. To zły pomysł. - Rzekła.
- Proszę. - Powiedziałem i spojrzałem na nią błagalnie.
- No nie wiem...
- Wrócę za pół godziny.
- Och, no dobrze, ale bądź punktualnie.
- Dobrze. - Powiedziałem i wybiegłem na spotkanie z Verii. Czekałem niecałe pięć minut, a wadera już się zjawiła.
- Cześć. - Szepnęła.
- Hej. - Odpowiedziałem. Rozmawialiśmy zaledwie dziesięć minut, aż w końcu uznałem, że już czas. - Verii, bo wiesz...
- Co?
- Znamy się już długo i ja chciałem zapytać...
- O co chciałeś zapytać?
- Czy będziesz moją dziewczyną?
< Verii? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz