Kiedy się obudziła pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłam był Tay, który
opatrywał mi rany. Kątem oka uchwyciłam, jak prosto na niego leci
strumień cienia.
-Tay! Cień!- krzyknęłam. Wilk błyskawicznie odskoczył odpychając również mnie poza zasięg celu. Zerwaliśmy się równo na łapy.
-Dwa nędzne wilki kontra Władca Cienia...- zaśmiał się szyderczo i
wymierzył kolejny strumień cienia na nas. Zablokowałam go światłem. Byłam
jednak zbyt zmęczona, żeby powstrzymać jego moc, która uzbierała się
podczas spoczynku. Dla niego to była zabawa. Tay wyczuł, że powoli tracę
siły i dołączył do mnie ze swoją siłą śniegu. Walczyliśmy tak do
upadłego.
<Tay? Rozkręć to.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz