niedziela, 20 października 2013

od Vaxanarii - ,,POWRÓT NIEPRZYJACIÓŁ"

Wstałam pewnego dnia bardzo wcześnie. Na zewnątrz nadal było ciemno. Czułam dziwny niepokój, czułam, że coś złego musi się stać... Vixan leżał obok mnie, a razem z nim szczeniaki. Podeszłam do wyjścia z jaskini. Zastrzygłam uszami. Zawiał chłodny wiatr, poruszający kwiatami i drzewami na zewnątrz. Coś musiało się wydarzyć, ale co?
-Wszystko dobrze kochanie? - zapytał mnie cicho mój partner, bardzo zaspanym głosem.
-Tak, śpij dalej. - szepnęłam uśmiechając się do niego.
Ten uśmiechnął się do mnie i powrócił do spania. Wyszłam z jaskini i rozejrzałam się, po czym wzbiłam do lotu. Leciałam jakiś czas ponad koronami drzew, rozglądając się po terenach watahy. Nagle, ni z tond, ni zowąd, coś uderzyło we mnie od boku z dużą siłą. Runęłam na ziemię i straciłam przytomność.

~~PÓŹNIEJ~~

Zaczęłam się budzić. Obraz z porządku rozmazany, zaczął się wyostrzać. Byłam w jakiejś jaskini, moje skrzydła i łapy były związane i przywiązane do kamiennej kolumny. Rozejrzałam się przestraszona po jaskini. Nadal była ciemna noc, a światło dawało niewielkie ognisko na środku groty. Nagle, nie wiedzieć skąd stanął przede mną wilk. Jego futro było ciemno szare, z jaśniejszą łatą ciągnącą się od pyska, przez łapy i brzuch, a skończywszy na ogonie. Jego prawe, białe oko, przecinała wyraźnie stara już blizna. Głowę przepasywała jakby jasna, falowana linia. Patrzył się na mnie z szyderczym uśmiechem, aż zaczął złowrogo się śmiać.
-No proszę, kto by pomyślał, że tak łatwo będzie schwytać alfę tej zaplutej watahy! - rzekł.
-Nie mów tak o niej!!! - warknęłam chcąc go ugryźć, ale byłam tak związana, że każdy ruch wykręcał mi łapy ze stawów.
-O jej, jak mi przykro, że cię uraziłem! - zaśmiał się z pogardą.
Warknęłam ponownie. W jaskini ujrzałam kolejne 5 wilków.
-Nie dostaniesz naszej watahy, nie poddamy się! - warknęłam głośno.
Wilk znów zaśmiał się szyderczo.
-Zobaczymy...-rzekł i odszedł.


Patrzyłam na niego z pode łba, jak wychodził, lecz w tym momencie pozostałe wilku docisnęły do mojego pyska kłębek waty nasączonej jakimś dziwnym płynem, od którego straciłam przytomność.

< Vixan'ie? Może ktoś inny? Co zrobiliście, gdy rano Vaxi nie było? >
< ROZKRĘĆCIE JAKOŚ TĄ WOJNĘ, PROSZĘ!!! :-( >





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz